Autorka: Louise
Booth
Tytuł: Billy. Kot,
który ocalił moje dziecko
Przekład: Anna
Nowak
Wydawnictwo: Nasza
Księgarnia
Rok wydania: 2015
Fraser jest
dzieckiem autystycznym. Nie dość, że ma napady histerii, to jeszcze cierpi na
hipotomię, czyli wiotkość mięśni. Louise, matka chłopca, przez pierwsze trzy
lata nie potrafiła sobie poradzić z chorobą syna. Życie Boothów kręciło się na
najwyższych obrotach, bo Fraser nieźle dawał im popalić. Dziecko przyzwyczajone
było do pewnych schematów, których nie można łamać, bo kończyło się to
zwierzęcym krzykiem i wymiotami. Fraser bał sie wycieczek, tosty musiały mieć
idealnie trójkątny kształt, fascynowały go pralki i okrągłe przedmioty. Do
każdej zmiany, czy było to pójście do przedszkola, czy tylko włożenie innych spodenek,
rodzice odpowiednio musieli przygotowywać syna.
Ciągłe huśtawki
nastrojów, nieprzewidywalne zachowania, do tego jeszcze diagnoza terapeutów, że
Fraser nigdy nie pójdzie do normalnego przedszkola były dla Louise ciężką
próbą. Kobieta zauważyła jednak, że chłopiec lgnie do ich kota Toby'ego.
Niestety, futrzak nie był zainteresowany zawarciem przyjaźni z chłopcem. To
właśnie wtedy Bothoowie wpadli na pomysł przygarnięcia drugiego sierściucha. W
ten sposób w ich domu pojawił się Billy- ogromny szaro-biały kocur, który
zmienił życie całej rodziny.
„Billy. Kot, który
ocalił moje dziecko" to nie jest fikcja literacka. To prawdziwa opowieść o
trudnym macierzyństwie, pokorze i o niezwykłej przyjaźni kota i dziecka. To
niesamowite, jak Billy wyczuwa potrzeby Frasera i staje się pomocny przy
pokonywaniu codziennych przeciwności. Chłopiec ufa mu bezgranicznie. Gdy Billy był
w pobliżu, nie było problemu ze znienawidzonym myciem włosów, wchodzenie po
schodach stało się łatwiejsze,a załatwianie się do nocnika przestało być
traumą.
Historia
opowiedziana przez Louise brzmi jak bajka, choć nie zawsze było kolorowo. Sama
autorka wiele razy wspomina, że czuła się jak wariatka, gdy wszystkie postępy
syna przypisywała kotu, ale z czasem nawet jej mąż przekonał się do niecodziennych
zdolności Billy'ego.
„Billy. Kot, który
ocalił moje dziecko" ujęła mnie szczerością i ciepłem. Louise ma zmysł
obserwacji i jest niezwykle wyczulona na potrzeby swojego syna. Kobieta
opowiada nie tylko o tym, jak zmieniło się życie rodziny, gdy przygarnęli
Billy'ego, ale również dzieli się z czytelnikami swoim brakiem nadziei,
cierpieniem, zniechęceniem i zagubieniem. Opowiada o ludziach, którzy pomogli
jej zrozumieć chorobę syna, o książkach, które przybliżały jej problemy
autystycznych osób, dzieli się swoim doświadczeniem, a przede wszystkim
pokazuje, że mimo iż ciągle miała pod górkę, to jednak udowodniła wszystkim, że
Fraser jest cudownym chłopcem, który może normalnie funkcjonować w
społeczeństwie.
Takie historie
sprawiają, że zaczynamy sami zastanawiać się nad własnym życiem. I nad życiem
bohaterów, bo przecież historia Billy'ego i Frasera dopiero się zaczęła. Przed
nimi jeszcze długie lata przyjaźni i wspólnego odkrywania świata.
Zapowiada się naprawdę piękna i wzruszające historia :)
OdpowiedzUsuńi bardzo ciepła, w sam raz dla ludzi, którzy uważają,że życie rzuca im kłody pod nogi i tracą nadzieję na poprawę sytuacji. No i jeszcze dla kociarzy, to naprawdę wzruszająca historia. Mój Oskar, jak czytałam tę książkę został wytarmoszony i wypieszczony jak nigdy :)
Usuń