Wczoraj zwitałam do domku. Miałam w planach jechać na Dni Lubawki, by się pobujać przy Całej Górze Barwinków, poskakać przy Marice (choć nie przepadam za nią), a w niedzielę zostać na Obstawę Prezydenta i Cree. Taki był plan. BYŁ.
Wczoraj zawitałam do domku. Miałam nie jechać na Jarocin, by wraz z całą masą fanów świętować 10-lecie Strachów Na Lachy. Kiepsko w tym roku z funduszami. Taki był plan. BYŁ.
Czasami jeden esemes może obrócić w proch nawet te najpewniejsze plany...
Jutro, 6:50 wyruszam świętować ze wszystkimi. Nie usiedziałabym w domu, mając świadomość, że właśnie ucieka mi sprzed nosa jedyna okazja, by zobaczyć i usłyszeć na żywo Grabaża śpiewjącego w duecie z Natalią Fiedorczuk mój ukochany utwór. Zeżarłaby mnie ciekawość, bo podobno SNL zupełnie zmieniły set listę. A poza tym fani SNL to zgrana fejsbukowa ekipa, więc czas najwyższy poznać się w realu i odśpiewać naszym ukochanym idolom "Sto lat".
Dobra, może nie jest to mądre posunięcie. Jadę prosto od rodziców, z walizką pełną kompotów (wyprawka od Babci), butami, sukienkami, bluzkami, masą kosmetyków...Na szczęście, jadąc do domu, wiedziałam ,ze będę szła na koncerty, więc spodenki są, trampki pożycza mi Mamcik (jak to dobrze mieć taki sam rozmiar buta), moja ukochana arafatka już zapakaowana i topik tysz jest. :).
A Wy byście nie pojechali, gdyby ktoś ważny w Waszym życiu obchodził tak piękną rocznicę?
Jedź dziecko, jedź i baw się dobrze. Ze Smoczym błogosławieńswtem :)
OdpowiedzUsuń