Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 27 lipca 2011

Izabela Pietrzyk "Babskie gadanie"



Izabela Pietrzyk - filolożka rosyjska. Wykłada na uniwersytecie w Szczecinie język ruski (o, przepraszam- rosyjski, bo „Ruskie to są pierogi!”). Publikuje artykuły naukowe, a w wolnych chwilach para się literaturą. Nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka pojawiła się jej debiutancka powieść pt. „Babskie gadanie”.

Izabela Nowak -  filolożka rosyjska. Wykłada na uniwersytecie w Szczecinie język ru...znaczy się- rosyjski :). Jest bohaterką (alter-ego autorki?) „Babskiego gadania”. Ma córkę Felę i grono postrzelonych przyjaciółek z czasów licealnych. Co robi w wolnych chwilach? Pisze na forum portalu społecznościowego posty i dyskutuje ze swoimi Dziewczynkami, wychodzi na spacery z psem Sabą, pije hektolitry wina i poznaje „uroki bycia tą trzecią”.

A było tak- poszła nasza bohaterka na spacer z psem i spotkała upierdliwego policjanta, który -bezczelny!- chciał jej wlepić mandat za spuszczenie czworonoga ze smyczy. Izabela podała bez mrugnięcia okiem swoje dane i ...

W domu na skrzynce mailowej bohaterki pojawiła się wiadomość od tajemniczego Anioła Stróża. Od słowa do słowa, doszło do spotkania. No i nie zgadniecie, kto był tym skrzydlatym opiekunem...Tak, tak, właśnie TEN policjant, który bez skrupułów wykorzystał swój mundur, by wydobyć z bezbronnej kobiety jej dane osobowe. Bo on się zakochał. I wszystko byłoby zapewne pięknie, gdyż chłop Izie również wpadł w oko, i żyli by długo i szczęśliwie, gdyby nie jeden, dość istotny szczegół...

Czarek (to ten przebiegły policjant) jest żonaty i ma dwójkę dzieci...Dobrze, że facet się od razu przyznał. Izabela stanęła teraz przed dylematem- czekać na niego, czy nie czekać? Bo przecież zapewniał, że z żoną mu się nie układa, że od dawna ze sobą nie sypiają, nie rozmawiają- bla, bla,bla...Takie typowe farmazony zdradzającego męża. Ja bym się nabrać nie dała, ale miłość dość skutecznie zakłada klapki na oczy i nasza nieszczęsna bohaterka rzuca się na głęboką wodę. I się zaczyna- huśtawki nastrojów, rozchwianie emocjonalne, niepewność, tęsknota, miłość i złość – całe spektrum uczuć towarzyszących takiemu układowi.
Przez prawie 600 stron Izabela Pietrzyk zapewniła czytelniczkom (bo facet raczej po tę książkę nie sięgnie) taką jazdę emocjonalną bez trzymanki.

Nie ma co ukrywać- „Babskie gadanie” to typowy przykład literatury spod znaku chick – lit, lekkie czytadło, akurat na letnie wyjazdy, tzw. literatura pociągowa- czytasz, masz przy tym ubaw, bo trzeba przyznać, że powieść szczecińskiej autorki skrzy się dowcipnymi dialogami i anegdotkami, ale później szybko zapominasz, bo jakiegoś głębszego przesłania i odpowiedzi na egzystencjalne pytania tu nie znajdziesz. Ale to nie znaczy, że książka jest zła. Nie. Jeżeli rozpatrywać ją w kategoriach literatury popularnej, to „Babskie gadanie” jest dobrym kobiecym czytadłem.

Mocną stroną powieści są bohaterowie. Oto mamy przed sobą Carycę- projektantkę mody, redaktorkę radiową- Alusię, przedszkolankę – Ziutę, która wraz ze swoim mężem Atrakcyjnym Kazimierzem należy do bractwa rycerskiego, Violę, której mąż jest marynarzem i przez to ona sama musi użerać się z budowlańcami (wszakże stawia dom) oraz Dorota- najbliższa przyjaciółka Izy i najbardziej sarkastyczna ze wszystkich Dziewczynek.  Kobiety gadają o typowych babskich sprawach- o ciuchach, facetach, a przy tym upijają się niemiłosiernie winem dobrym żarciem. I oczywiście podpierają się w różnych życiowych sytuacjach- takie „Lejdis” w wydaniu papierowym.

Jest jeszcze Fela- osiemnastoletnia córka Izy, która jest zakochana po uszy w Kubie.    W tym roku zdaje maturę. Felka to wyszczekana nastolatka, poszła w ślady mamusi. Relacja między nią, a Izą jest partnerska, są dla siebie najlepszymi przyjaciółkami.
No i oczywiście Czarek- zdradzający mąż. Jak on mnie denerwował tym swoim niezdecydowaniem, tym manipulowaniem, tymi gierkami i próbami zrzucenia odpowiedzialności na kochankę. Te ciągłe pytania i zapewnienia, że jak Iza zdecyduje się zostać z nim do końca życia, to on odejdzie do żony, bo przecież poza swoim Iziątkiem świata nie widzi. Bla, bla, bla...Szkoda, że Iza w to wszystko wierzyła, ale co zrobić, jak człowiek zakochany?

Co zrobi Iza, co jej doradzą przyjaciółki? Ja już wiem, zdziwiona nie byłam, choć przyznam, że epilog dołączony do powieści nieco mnie zaskoczył.

Izabela Pietrzyk, Babskie gadanie, Prószyński i S-ka, Warszawa 2011.

Dziękuję wydawnictwu za przesłanie egzemplarza recenzyjnego książki.

17 komentarzy:

  1. Mag,zdziwiłabyś się co faceci potrafią czytać, zarzekając się, że oni nigdy, za żadne skarby oraz "chiny ludowe" nie poświęcą TAKIEJ książce czasu;-)), a i uważaj, bo możesz przez przypadek znaleźć tzw. "ślepce" czyli okulary miłości;-)) bo niby skąd się wzięło przysłowie "zarzekała się świnka błotka"?;-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hipopotam=> a jak chcesz, to mogę Ci podesłać tę książeczkę :))))). A na ślepce" to ja za poważna jestem, mam takiego wewnętrznego pilnowacza i za "chiny ludowe" nie dałabym się tak za nos wodzić!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam "Podziemia III Rzeszy" Rostkowskiego, więc nie mam czasu na "TAKĄ" książkę;-))Przytoczę dolnośląskie powiedzenie;-))))) "Poważnie to zakonnica przy nadziei wygląda" więc pilnuj "pilnowacza";-)) Też tak mówiłem;-)) i co? Mam Smoka i nie zawaham się go użyć;-)) I pytanie, czy poważne osoby nie mogą być szczęśliwymi posiadaczami "ślepców"?;-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Hipopotam=> mogą, mogą,ale mi to raczej nie grozi. A Ty mnie tu Smokiem nie strasz, bo ja Smoka znam i Smok mnie nie skrzywdzi, bo mnie lubi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej ej ej, ferajna, Smokiem sobie tu proszę gęby nie wycierać. Smok jest wygodny - wy się będziecie lać, a Smok weźmie michę popcornu i sobie popatrzy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka może mi się spodobać...

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj książka nie dla mnie. Postać Czarka ewidentnie mnie od niej odpycha. Takich facetów powinno wysyłać się na krzesło elektryczne:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm... książka wygląda jak na idealną na wakacje i oderwanie się od rzeczywistości.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dragonella=> ej, ej, Smoku, a czy na "małym Ducanie" popcorn dozwolony? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. kolmanka=> nawet nie wiesz jak mnie facet wkurzał, ale Iza też mnie denerwowała swoją naiwnością, choć podejrzewam,że każda zakochana osoba nie jest w stanie się zdystansować i dlatego wciąż żyję tą głupia nadzieją,że może jej pozycja przeskoczy kiedyś z kochanki na żonę

    OdpowiedzUsuń
  11. miqaisonifire=> jest idealna na wakacje :) I witam w swoich skromnych progach. Proszę się rozgościć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem czy przeczytam, ale muszę powiedzieć, że okładka jest bajeczna :D

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja z innej bajki jeszcze - Mag, nie masz co przepraszać, bo właśnie nie ma de facto "języka rosyjskiego" - jest rodzina języków RUSKICH, a ten, który nazywamy rosyjskim, to tak naprawdę język wielkoruski :) Notabene przecież nawet oni sami mówią "russkij jazyk".

    OdpowiedzUsuń
  14. Dragonella=> te "przeprosiny" to tekst głównej bohaterki z książki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Coś czuję, że książka mi się spodoba. Ba! Może nawet znajdzie swoje miejsce u boku moich mini-bestsellerów. ;)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Ew.

    OdpowiedzUsuń
  16. Podoba mi się recenzja "Mag". Książkę "połknęłam" w odpowiednich okolicznościach, czyli na wakacjach. Trochę nużyły mnie te rozmowy z "Dziewczynkami", ale często były błyskotliwe i dowcipne. Natomiast, niestety przez 1 rok ja sama byłam "tą trzecią" i zakończyłam odważnie tę znajomość cały rok temu. Zapewniam Cie, że nawet najrozsądniejsze osoby wpadają w pułapki własnych emocji. Autorka książki znakomicie "uchwyciła" manipulacyjne zachowanie mężczyzny w takiej sytuacji (gdy się ze mną zwiążesz, to ja odejdę) zrzucania odpowiedzialności z siebie. Znakomite spostrzeżenie! Ania

    OdpowiedzUsuń
  17. Ania=> dziękuję. Mnie też czasami nużyły te rozmowy, ale dało się je przełknąć :) Nie byłam w takiej sytuacji i w sumie wydaje mi się, że bym się nie dała nabrać, bo właśnie naczytam się takich książek i widzę mechanizmy, które się powtarzają- a najlepiej uczyć się na cudzych błędach, nawet, jeżeli są to błędy popełniane przez fikcyjne postaci.Ale z drugiej strony się z Tobą zgodzę- łatwo wpaść w pułapkę emocji, więc może i ja bym w to wpadła, bo ciągle w głowie huczy mi cytat z Szymborskiej: "Znamy siebie na tyle, na ile nas sprawdzono". Nie przeżyłam takiej sytuacji, więc tak ostatecznie nie mówię, ze bym nie dała się ponieść

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.