Pisarstwo Mario Vargasa Llosy jest bardzo zróżnicowane. W jego książkach można jednak wytyczyć dwie mocno zarysowane linie tematyczne- erotyka i polityka. Napisana w 1984 roku „Historia Alejandra Mayty” wpisuje się w nurt polityczno-społeczny. Trzeba bowiem pamiętać, że Llosa jest jednym z tych pisarzy, którzy próbowali robić karierę polityczną. Noblista kilka razy startował na fotel prezydenta Peru, zna polityczne gierki od kuchni. Już jako młodzieniaszek zaczął interesować się problemami swego kraju. Uderzała go bieda, zacofanie, niesprawiedliwość, a obserwacje, które poczynił pchnęły go w stronę komunizmu. Podobnie jest z bohaterem powieści „Historia Alejandra Mayty”.
Dlaczego akurat Aalejandro tak zainteresował naszego autora? Byli przecież inni, sławniejsi, tacy, którzy zapisali się na kartach historii rewolucji? Narrator sam nie wie do końca dlaczego: „Rzeczywiście, dlaczego? Czy dlatego, że jego przypadek był pierwszym z całej serii podobnych przypadków, które wyznaczyły pewną epokę? Czy dlatego, że był najbardziej niedorzeczny? Czy dlatego, że był najtragiczniejszy?. Czy też po prostu dlatego, że jego postać i jego historia mają w sobie coś nieodparcie wzruszającego, coś co mimo swych konsekwencji moralnych i politycznych jest jak zdjęcie rentgenowskie peruwiańskiego nieszczęścia.”
Jest rok 1958. Lima. Brud, nędza, śmieci i brzydota. Śmierdzące knajpki, w których kwitnie handel narkotykami. „Kto mieszka w Limie, musi się przyzwyczaić do nędzy i brudu albo zwariować, albo się zabić”. Jest też jeszcze jedno wyjście- bunt i rewolucja, która na barkach robotników wyciągnie kraj z biedoty i pociągnie za sobą inne kraje, które są uciskane przez kapitalistyczne wszy.
Bohater powieści już jako dziecko zaczął zauważać biedę, nie mógł zrozumieć skąd ona się bierze- dlaczego jedni mają co do garnka włożyć, a inni nie. Męczył ojca, który był duchownym, by mu wytłumaczył skąd się bierze zło na świecie, skoro Bóg jest dobry i sprawiedliwy. Odpowiedzi nie uzyskał i w młodym sercu narodził się bunt. Mayta zaczął strajk i we wspólnocie z biedakami odmówił przyjmowania trzech posiłków. Ograniczył się do spożywanej codziennie zupy i porcji suchego chleba. Mayta został komunistą.
W 1958 roku Alejandro ma około czterdziestki i kilkunastoletni staż w Rewolucyjnej Patrii Robotniczej. Na urodzinach u swojej matki chrzestnej poznaje Vallejosa- dwudziestoletniego chłopaka, w którym dostrzega ogromny potencjał rewolucyjny. Zaczyna mu podrzucać książki, opowiada o trockizmie. To spotkanie zmienia jego życie. Vallejos natomiast zaszczepia ziarnko buntu w młodych gimnazjalistach w Jauja . To właśnie tam rozpoczęła się rewolucja. Mayta wraz z Vallejosem obmyślili plan działania, wszystko wydawało się być zapięte na ostatni guzik. Rewolucja w Jauji miała dać początek wielkiej fali wyzwoleńczej, ale ostatecznie plan nie wypalił.
Dwadzieścia pięć lat po tym wydarzeniu pisarz-narrator (alter – ego Llosy) próbuje odtworzyć historię Mayty. Dociera do osób, które pamiętają go z tamtych czasów. Każdy z jego rozmówców przedstawia inny obraz Alejandra, każdy ma swoją wizję tamtego incydentu. Te wszystkie relacje nie tworzą spójnego portretu. Pisarz stara się poukładać wszystko w logiczną całość, ale jak przyznaje w rozmowie z siostrą Vallejosa: „ - To wcale nie będzie prawdziwa historia, lecz właśnie powieść (...) Odległa, a może nawet fałszywa wersja tego co zdarzyło się naprawdę.
- Więc po co tyle pracy? (...) Po co odtwarzać tamte wydarzenia (...) Dlaczego nie kłamać od początku do końca?
- Bo w swoich powieściach chcę być realistą i kłamać ze znajomością rzeczy.”
W tych słowach zawarł Llosa swoje literackie credo, które z konsekwencją wciela we wszystkie swoje powieści. Stąd stają się one dla czytelnika wyzwaniem, intelektualną przygodą, prowokują do poszukiwania prawdy pozatekstowej. Podczas czytania „Historii Alejandra Mayty musiałam co chwilę doszkalać się z trockizmu, sprawdzać, jaka sytuacja polityczna panowała wówczas w Peru, nie dlatego, by zweryfikować prawdziwość wydarzeń opisywanych przez Noblistę, ale po prostu z czystej ciekawości. Książki, które prowokują mnie do takich poszukiwań są dla mnie najbardziej wartościowe.
„Historia Alejandra Mayty” to książka o rewolucji. O bezsensowności rewolucyjnego zrywu. Gdy przyglądamy się jak czterech dorosłych facetów i siedmioro młodych chłopaków próbują dokonać rewolucyjnego zamachu, wymachują karabinami, krzyczą wzniosłe hasła, robią dużo szumu- to śmiech człowieka bierze. Llosa jest zdeklarowanym pacyfistą, wszelki formy przemocy napawają go wstrętem. Poprzez historię Mayty pokazuje, że przemocą nic się nie wskóra, nawet, gdy mocno wierzy się w jej ideę.
Ale historia Mayty, to również portret człowieka, który całe życie poświęcił się idei, a idea okazała się jedynie mrzonką. Czyż nie jest to znane nam z historii? Dobrze wiemy, że „Rewolucja zjada swoje dzieci”, a każdy fanatyzm kończy się zazwyczaj tragedią.
Wiem, że tematy polityczne nie dla wszystkich są pociągające. Zawsze mam obawy, gdy sięgam po książki Llosy, które w ten nurt się wpisują, ale za każdym razem spotyka mnie miłe rozczarowanie, bo generalnie powieści polityczne kojarzą mi się z nudnymi opisami idei i skomplikowanych stosunków społecznych, a u Llosy? Tak, to wszystko jest, ale ubrane w taką formę i język, że nie sposób oderwać się od lektury.
Mario Vargas Llosa, Historia Alejandra Mayty, wydawnictwo Znak, Kraków 2011.
Dziękuję wydawnictwu Znak za przesłanie egzemplarza recenzyjnego książki.
Jak do tej pory nie miałam przyjemności z Llosą,choć jedna z jego książek czeka na mojej półce.Jestem bardzo ciekawa jego twórczości :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałem, ale ogólnie mam bardzo dobre zdanie na temat prozy Llosy. Nagroda Nobla jak najbardziej zasłużona. No i oczywiście bardzo dobra, zachęcająca recenzja:)
OdpowiedzUsuńInluec=> a jaką książkę masz na półce? Llosa jest dla mnie mistrzem :)
OdpowiedzUsuńdr Kohoutek => a dziękuję za komplementa :) Jak się dowiedziałam,że Llosa dostał Nobla...łooo matko, ale było świętowanie :)
OdpowiedzUsuńCzytałem i książka jest według mnie dobra, ale czasami nużyły mnie długie opisy...
OdpowiedzUsuńPiotr=> ale jakie opisy?
OdpowiedzUsuńTo chyba bardzo popularne w literaturze iberoamerykańskiej, że pisarze tej maści zwykle umiejscawiają zdarzenia na tle jakiś ważnych zdarzeń/przewrotów politycznych. Choć nie czytałam dotąd niczego Llosy, to biorąc pod uwagę wszystko, co zdążyłam dotąd na jego temat przeczytać, nasuwa mi się spostrzeżenie, że jego pisarstwo jest bardzo zbliżone do mego ukochanego Marqueza. Tak więc spróbuję, na pewno. Ale chyba poczekam aż przycichnie nieco szum wokół noblisty, by ze świeżym umysłem podejść do jego twórczości.
OdpowiedzUsuńGwoli ścisłości MVL startował tylko raz w wyborach prezydenckich o czym zresztą bardzo szeroko pisał w swojej biografii.
OdpowiedzUsuńAnonimowy=> Gwoli ścisłości- biografia była pisana kilka lat temu, Llosa brał również udział w ostatnich wyborach, choć zarzekała się, że z polityką koniec
OdpowiedzUsuń