Rodzice Katharine prowadzą dom otwarty- artyści, intelektualiści są u nich częstymi gośćmi. Pewnego dnia na podwieczorku pojawia się Ralph Denham- młody prawnik. Spędza z Katharine kilka chwil i od tej chwili zaczyna się jego wewnętrzna walka. W tym wszystkim nie zauważa, że jego przyjaciółka- Mary Datchet- dwudziestopięcioletnia sufrażystka, zaczyna czuć do niego coś więcej niż tylko przyjaźń. Ralph zdaje sobie sprawę z tego, że Katharine to nie jego progi, jej przeznaczony jest William Rodney- poeta, dobrze sytuowany, ale dziwaczny. Lecz William cierpi, bo Katharine go nie kocha. Mimo wszystko oświadcza się jej i ...zostaje przyjęty. I wtedy na scenę wkracza Cassandra Otway- młodziutka i urocza kuzynka panny Hilbery... I tak się to wszystko pląta, miesza, zasady zostają złamane, ale czy wszyscy będą żyli długo i szczęśliwe?
Do przeczytania całego tekstu zapraszam na stronę G-punktu.
Tego Virginii jeszcze nie mam. Czas to nadrobić:)
OdpowiedzUsuńJa już zamówiłam w niedzielę. Doczekać się nie mogę!!! :)
OdpowiedzUsuńWracam raz jeszcze, na G-punkt nie potrafię skomentować :(. Dziękuję za świetną recenzję!
OdpowiedzUsuńDuszki kochane, książka jest świetna,Virginia potrafi stworzyć tak niesamowicie intymny klimat, świetnie mi się to czytało w święta. I dziękuję Virginio za komplement, w recenzji zapomniałam dodać, że dla tłumaczki nalezą się wielkie brawa, wszakże nie od dziś wiadomo, że tłumaczenie Woolf nie jest sprawą łatwą.
OdpowiedzUsuńNo i się okazało, że moje zamówienie szlag trafił w czeluściach przejściowych, z jednego roku w drugi, ale dopadłam Woolf dziś rano u siebie w księgarni i chyba porzucę dla niej zaraz wszystko :)
OdpowiedzUsuńVirginia=> uważaj, bo jak zaczniesz, to już skończysz...nastrojowa książka :)
OdpowiedzUsuń