Autor: Mario Vargas
Llosa
Tytuł: Dyskretny
bohater
Przekład: Marzena
Chrobak
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2014
Po książki tego
pisarza zawsze sięgam z bijącym sercem i wypiekami na policzkach. Uwielbiam
jego powieści za styl, za nietuzinkowych bohaterów, za kompozycję - dla mnie to
jeden z najwybitniejszych autorów. Nic dziwnego, że w 2010 roku pisarz został
uhonorowany Literacką Nagrodą Nobla. „Dyskretny bohater" to pierwsza
napisana po tym prestiżowym wyróżnieniu powieść.
Powiedzmy sobie
szczerze: Llosa to wybitny autor, ale wybitność też czasami musi odpocząć i
zejść z poziomu arcydzieła do poziomu jedynie dobrze napisanej powieści. Tak
jest w przypadku „Dyskretnego bohatera"- szału nie ma, ale dla tych, co
jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z twórczością peruwiańskiego pisarza,
książka będzie wciągającą przygodą. Dla tych zaś, co znają poprzednie powieści
tego autora, będzie to okazja do spotkania starych znajomych bohaterów.
Felicito Yanaqué
jest skromnym przedsiębiorcą z Piury. Prowadzi firmę transportową, wiedzie
poukładane życie, ma skromną żonę dewotkę, dwóch synów i uroczą kochankę. W
sprawach trudnych chodzi po porady do swojej przyjaciółki, która ma dar
przewidywania przyszłości. Pewnego dnia Felicito dostaje list od szantażystów
domagających się stałej opłaty za „ochronę" firmy i jego rodziny. Wielu z przedsiębiorców
ugięło się przed bandziorami i płacą haracz, jednak nasz bohater ma swoje
zasady moralne. By nie zbezcześcić pamięci ojca, który mu zawsze powtarzał, że
w życiu najważniejsze jest to, by nie pozwolić się sponiewierać, Felicito
publicznie ogłasza, że nie zapłaci ani centava i zgłasza sprawę na policję (tu
pojawia się urocza para funkcjonariuszy- Lituma i Silva- rubaszni, nieco
ciapowaci, ale nie w ciemię bici. Znamy ich chociażby z „Ciotki Julii i
skryby"). Nawet spalenie biura i porwanie kochanki nie są w stanie zmienić
jego decyzji.
Don Rigoberta,
Lukrecji i Fonsita tym, co znają wcześniejsze powieści noblisty, nie trzeba
przedstawiać. Z nimi związany jest drugi
wątek „Dyskretnego bohatera". Akcja
rozgrywa się w Limie i tak naprawdę toczy się wokół Ismaela Carrery, bogatego
przedsiębiorcy, przyjaciela i szefa Don Rigoberta. Carrera na starość
postanowił się ożenić ze swoją służącą. Decyzja ta bardzo nie podoba się jego
dwóm wyrodnym synalkom, którzy tylko czekają na śmierć ojca, by położyć łapy na
jego majątku. A tu figa z makiem! Testament zostaje zmieniony i wszystko
przechodzi na macochę. Don Rigoberto zostaje we wszystko wplątany, a ma swoje
problemy. Fonsito- jego syn (dorósł chłopak od ostatniej powieści) cały czas
natyka się na dziwnego gościa, który najpierw sprawiał wrażenie pedofila, ale
im dłużej chłopak z nim rozmawia, tym większe jest podejrzenie, że ów
nieznajomy jest...diabłem.
Dwie historie
starszych panów Llosa prowadzi dwutorowo, ale w pewnym momencie, jak to pisarz
ma w zwyczaju, losy wszystkich postaci się splatają. Finał jest zaskakujący.
Cóż rzec mogę,
wciągnęła mnie ta powieść, miło było spotkać starych znajomych i dobrze znane
już miejsca. Llosa miesza gatunki, daje nam odrobinę sensacji, kryminału,
dorzuca do tego romansowe wątki, a całość przeplata metafizycznymi epizodami.
Wszystko, oczywiście, idealnie ze sobą splecione - prawdziwy majstersztyk
formalny.
Do tego soczysty
język, świetnie napisane sceny erotyczne i te momenty zaskoczenia, których jest
kilka w powieści.
No tak, ale
przecież nie tylko o dobrze poprowadzoną akcję chodzi i nie o kreacje
bohaterów. Bo o czym jest „Dyskretny bohater"? Dla mnie to powieść o nieistniejących
idealistach. Felicito to człowiek, który nie istnieje, nie ma takich ludzi, tak
mocno zatwardziałych w swych zasadach. Nie potrafię sobie wyobrazić, by ktoś,
kto kocha swoją rodzinę (no, tu akurat bardziej w grę wchodzi kochanka), w imię
zasad, narażał bliskich na śmierć. Często jest tak, że się w ekstremalnych
sytuacjach zmieniają nasze poglądy. A tu nic- beton. Nie wierzę w takich
bohaterów, tak samo jak Don Rigoberto nie wierzył w istnienie tajemniczego
mężczyzny, który objawiał się Fonsitowi.
„Dyskretny bohater"
to powieść, w której można się rozsmakować, ale postawiłabym ją na półce obok
tych lżejszych powieści Mario Vargasa Llosy, tych z półki dobrze napisanej
literatury popularnej.
Uwielbiam kiedy książka jest czymś lepszym niż czytadłem... Na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuńnieee, no Llosa czytadeł nie pisze, on świetnie igra z konwencjami, trochę czuć tu telenoweli, ale to wszystko z pełną świadomością i z przymrużeniem oka
UsuńNie miałam okazji wcześniej zapoznać się z tym autorem, chętnie sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńLink do recenzji trafił na
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/pages/Mario-Vargas-Llosa-mvlprvpl-strona-nieoficjalna/158379910861062