Autor: Janusz
Rudnicki
Tytuł: Życiorysta
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2014
Teksty z „Życiorysty"
nie będą niczym nowym dla miłośników twórczości Janusza Rudnickiego. Autor
„Męki kartoflanej" zebrał tu bowiem publikowane wcześniej felietony,
eseje, recenzje i opowiadania, trzy części z nich utworzył i w ten oto sposób
mamy okazję przyjrzeć się zainteresowaniom czytelniczym jednego z naczelnych
ironistów. Bo Rudnicki nie przebiera w słowach, a jego porównania i sposoby
ujęcia tematów są hmmmm... oryginalne, choć dla twórczości tego pisarza typowe.
Rozdział I - W
stronę biografii. Powiedzmy, że są to eseje, a może lepiej eseizujące
opowiadania? Bo co robi nasz ironista? Ano bierze sobie książkę biograficzną,
dajmy na to Danuty Wałęsy i się zaczyna... Niby to recenzja, ale nie recenzja,
bo Rudnicki wyłapuje co bardziej smakowite kąski i podaje na tacy przyprawione
własnym pikantnym komentarzem. Autor
spuszcza fantazję ze smyczy, ściąga jej kaganiec i pozwala na obwąchiwanie
bohaterów i biografistów. Tak sobie
poczyna nie tylko z Panią Danutą, ale również lustruje życie Richarda Wagnera,
Luciana Freuda (genialny tekst, GENIALNY!), zagląda do braci Grimm i Marcela
Reicha-Ranickiego. Jest też o Hitlerze, Merkel i o rodzinie Ratzingerów. Nasz
życiorysta nie popuszcza autorom biografii, wyłapuje niedociągnięcia i
nieścisłości, co tu dużo mówić, czasami bezczelnie się nabija, ale ma w tym
swój cel. Uczłowieczenie, ściągnięcie bohaterów przeczytanych biografii na
ziemię, pokazanie ich z innej perspektywy. Rudnicki na podstawie lektury
zaczyna snuć swoją opowieść, dzięki temu dostajemy do ręki biografie w pigułce
uzupełnione o liczne dygresje i dowcipne komentarze.
Rozdział II - W
stronę recenzji. No cóż, lektury dobiera sobie nasz pisarz ciekawe i pisze o
nich swym rozgadanym stylem, bo Rudnicki gada piórem (albo, jak kto woli,
klawiaturą), bierze na warsztat książki m.in. Szczygła, Białoszewskiego, Hůlovej, Różyckiego, Jerofiejewa,
Szejnert, Šabacha. Mocno subiektywne i
egzaltowane teksty te puchną od emocji. Jednym się obrywa np. Mickiewiczowi
(nuda!), Fredrze, ks. Twardowskiemu, Gombrowiczowi nawet, a inni z kolei
zostają wyrzuceni pod niebiosa (widać, że autor gustuje w czeskiej literaturze
wydawanej przez wydawnictwo Afera). Krótko i treściwie, z polotem i dowcipem.
Rozdział III-Miejsca. Najbardziej prywatny. To pamiętnik miejsc.
Bohaterem jest Rudnicki, co nie powinno nikogo zaskoczyć, kto już wcześniej
miał do czynienia z prozą autora „Śmierci czeskiego psa". Schemat jest zawsze
ten sam- jakiś epizod z życia- zepsuty wąż prysznicowy, urlop, rozmowa przez
domofon (nie jest to nadzwyczajny temat, ale Rudnicki rozmawia sam ze sobą,
udając przy tym domofonową instalację), wokół niego zaczynają narastać inne
epizody, bohater zostaje wplątany w absurdalne sytuacje albo sam takie stwarza.
Popłakałam się ze śmiechu, jak zwykle.
Każdy z tych rozdziałów jest inny, ale tworzą spójną całość. Rudnicki po
raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem krótkich form. Jak sam pisze w recenzji
„Dwunastu stacji" Tomasza Różyckiego (swoją drogą- świetna książka):
(...) są takie książki, w
które wchodzisz od razu, bez pukania. Po co, jeśli drzwi otwarte na oścież? I
okna. Wchodzisz i od razu czujesz się jak w domu. Zdejmujesz odzienie
wierzchnie, niedbale rzucasz w kąt buty i kładziesz się na kanapie. ręce
założywszy pod głowę. I rozglądasz się, słuchasz. Nastrojowo jest, i swojsko.
Jesteś u siebie. I miło jest tak, w domu, w którym nawet cebula jest tak miła,
ze się sama obiera. Czytasz i uśmiechasz się, na pokraśniałej gębie rysuje ci
się torcik złożony z warstw rozbawienia, uciechy, uznania i podziwu.
Nic dodać, nic ująć, w rzeczy samej „Życiorysta" to torcik, który
zaspokoi nie tylko lubieśników prozy Rudnickiego, to również smakowity deserek
dla tych, którzy chcą zacząć przygodę z tym pisarzem. Radziłabym jednak w takim
wypadku czytać „Życiorystę" od końca, bo właśnie w ostatnim rozdziale mamy
esencję talentu Rudnickiego. A potem nie pozostaje nam nic innego, jak sięgnąć
po inne książki tego autora. Szczególnie polecam zbiory opowiadań. Tam to się
dopiero dzieje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.