Autorka: Anne Frank
Tytuł: Dziennik
Przekład: Alicja
Oczko
Wydawnictwo: Znak
Horyzont
Rok wydania: 2015
Przy takich
książkach jak „Dziennik" Anne Frank słowa
utykają w gardle skutecznie blokowane przez emocje. To już czwarte
wydanie w języku polskim zapisków tej niesamowitej dziewczynki, ale ja dopiero
teraz na nie trafiłam.
Kim była? Zwykłą
nastolatką... Nie, wróć- NIEZWYKŁĄ nastolatką, Żydówką. Po przejęciu władzy
przez Hitlera, uciekła z rodziną do Amsterdamu, ale i tam dopadły ich
prześladowania. Musieli się ukrywać. Ojciec Anny - Otto Frank-zorganizował
kryjówkę w oficynie budynku firmy, w której był zatrudniony. Rodzina Franków
przeniosła się tam w lipcu 1942 roku, w sierpniu 1944 roku ktoś na nich
doniósł. Wszyscy zostali wywiezieni do obozu koncentracyjnego. Przeżył tylko
ojciec, Anne zmarła na tyfus.
Przez dwa lata
dziewczynka opisywała otaczającą ją rzeczywistość zamkniętą w oficynie. Jej
pamiętnik przechowała Miep, która pomagała Frankom w czasie ukrywania. Po
wyjściu z obozu koncentracyjnego Otto Frank w 1947 roku opublikował opracowany
przez siebie dziennik córki. W 1963 roku założył natomiast fundację, która ma
czuwać nad rozpowszechnianiem zapisków Anne.
Historia zaczyna
się 12 czerwca 1942 roku , Annie kończy właśnie 13 lat, a wśród prezentów
urodzinowych znajduje pamiętnik, pod tą datą dziewczynka pisze: Sądzę, że będę ci mogła wszystko powierzyć,
tak jak jeszcze nigdy nikomu, i mam nadzieję, że będziesz dla mnie wielkim
oparciem. Nastolatka nadaje swym zapiskom specyficzną formę listów do wyimaginowanej
przyjaciółki Kitty.
Wyobrażacie sobie
mieszkać przez dwa lata w zamknięciu? Do tego jeszcze trzeba się cicho
zachowywać, by nie ściągnąć uwagi niepowołanych osób. Życie w stresie, brak
intymności, to rodzi frustracje. W oficynie mieszkało osiem osób, osiem różnych
charakterów. I wśród nich Anne i jej rodzina - siostra, matka i ojciec.
To co mnie
szczególnie uderzyło w tych specyficznych listach do przyjaciółki, to
niesamowita pogoda ducha, jaką Anne potrafiła zachować. Dziewczynka opisuje
codzienne życie oficyny, podział obowiązków, ale nie mamy wrażenia, że jej rzeczywistość
ogranicza się tylko do tych czterech ścian. Dzięki swojej wyobraźni i
kiełkującemu talentowi pisarskiemu nastolatka wprowadza nas w swój świat,
pokazując go w słonecznych barwach. Codzienna celebracja każdej chwili,
świętowanie małych rodzinnych uroczystości, docenianie każdego gestu, rozmowy i
wspólne posiłki oraz regulamin życia w oficynie- o tym wszystkim opowiada
Annie, a my z chęcią jej towarzyszymy.
Annie jest ciekawym
świata dzieckiem, ma swoje zdanie, jest niesforna, wygadana i do tego ma zmysł
obserwacji. W jej zapiskach pojawiają się informacje z frontu. Na tyle, na ile
to możliwe, dziewczynka obserwuje ulicę z okienka, widzi wojenną nędzę,
zabiedzone dzieci, ale to jedynie uświadamia jej, że ma szczęście, mieszkając w
oficynie i mając co do ust włożyć.
Codzienność
zewnętrzna to jeden poziom, drugi to wszelkiego rodzaju refleksje. Annie pisze o
swoim uwielbieniu dla ojca i trudnej relacji z matką o tęsknocie za domem.
Uderza dojrzałość tych przemyśleń, ich logiczna analiza.
I oczywiście są
problemy dojrzewania- pierwsza miesiączka, rozmowy o seksie, pierwsza miłość.
Annie nie przebiera w słowach, pisze wprost, bez żadnego skrępowania.
A wiecie czego
najbardziej mi żal? Tego, że to dziecko miało talent, który na pewno by
wykiełkował. Jej zapiski są nie tylko świadectwem życia w ukryciu, to również
literacka uczta, aż mi się wierzyć nie chce, że trzynastoletnie dziecko tak
pięknie potrafi ująć w słowa to o czym myśli, co widzi, co czuje.
„Dziennik"
Anne Frank zawiedzie wszystkich, którzy spodziewają się kolejnego
traumatycznego świadectwa Holocaustu, bo choć wojna i prześladowania pojawiają
się w notatkach, jednak więcej miejsca zajmuje życie wewnętrzne dziewczynki,
zwierzenia o marzeniach, nastoletnie problemy, relacje z rodzicami, siostrą i
mieszkańcami oficyny. To niesamowita książka o tym, jak stworzyć sobie własną
przestrzeń w ekstremalnych warunkach. Poczytajcie Anne Frank, nauczy Was
dostrzegać cuda w pozornie banalnej codzienności.
Dzienniki Anne Frank czytałam już wcześniej [pierwsze wydanie], ale na półce straszy mnie jeszcze "Dziennik Helgi" - tym razem czeskiej żydówki. Nie mogę się jakoś zabrać, choć tu przynajmniej wiadomo, że dziewczynka przeżyła.
OdpowiedzUsuńo, nie słyszałam, to tez muszę się za tym rozejrzeć
UsuńWiele słyszałam o tej książce, jest to na pewno wartościowa lektura. Jednak świadomość, że autorka tak szybko zakończyła życie sprawia, że nie jestem w stanie przynajmniej na razie, po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńale tam nie ma nic o śmierci, to są zapiski pamiętnikowe z życia, aż dziw bierze,że nie czuje się w nich okropności wojny i zamknięcia, to bardzo pozytywna książka, polecam
UsuńPotwierdzam. To "normalny" pamiętnik nastolatki pisany w ekstremalnych warunkach. W tle jest wojna, ukrywanie się, ale gemeralnie to p prostu zapiski dziewczynki - o przyjaźniach, książkach, sprawach codziennych. Ona przecież nie wie, że trafi do obozu, z którego już nie wróci...
UsuńDo tej książki w ogóle nie trzeba mnie zachęcać, od dawna mam ją na oku. Brak tylko odpowiedniego nastroju, bo z pewnoscią nie jest to książka po którą sięga się dla rozrywki...
OdpowiedzUsuńto zależy co rozumiesz przez rozrywkę ;) Też myślałam,że będę musiała mieć jakiś odpowiedni nastrój na tę książkę, ale się okazało, że to nie jest zapis traumy, ale bardzo pozytytwne zapiski nastolatki
UsuńWłaśnie kończę czytać jeden z tomów listów Krasińskiego i wieczorem zacznę czytać dziennik Anne. To, że jest to „normalny” dziennik nastolatki przeraża mnie bardziej, niż gdyby miałby to być zapis cierpienia dziecka. Nie wyobrażam sobie dorastania ze świadomością, że za oknem toczy się wojna.
OdpowiedzUsuń