Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

czwartek, 2 czerwca 2016

Jerzy Sosnowski „Sen sów"






Autor: Jerzy Sosnowski
Tytuł: Sen sów
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2016




Książki Jerzego Sosnowskiego biorę w ciemno. Znam dobrze i cenię twórczość tego pisarza, ale podziwiam go również jako człowieka. Sosnowski nie tylko pisze książki beletrystyczne, wydaje też eseje. Jego ostatnia eseistyczna książka pt. „Co Bóg zrobił szympansom?" jest nominowana do tegorocznej Nagrody Literackiej Nike.

Kolejne wydawane przez tego pisarza książki pod pewnymi względami są do siebie podobne i najnowsza z nich -  „Sen sów" - również zawiera powtarzające się w poprzednich powieściach wątki, a to sprawia, że czytając, czuję się zadomowiona i bezpieczna, bo wiem, że oto mam w rękach dobrą literaturę.

Fabuła „Snu sów" nie jest skomplikowana. Mamy lata siedemdziesiąte, autor zaprasza nas do ukochanego przez siebie Kołobrzegu. Wędrówka po tej nadmorskiej miejscowości jest ciekawym doświadczeniem, bowiem Sosnowski, który zawsze dba o topograficzny realizm, funduje nam spacer po ośrodku uzdrowiskowym, przemycając przy okazji dużo historycznych ciekawostek. Urok lekturze dodaje również dbałość o szczegóły i świetnie oddany klimat PRL-u.

Bohaterem książki jest ośmioletni Jarko Wolski (nie Jajko), który przyjeżdża z rodziną do Kołobrzegu, by tam spędzić wakacje, a przy okazji podleczyć płuca (bo mały ma astmę). I tak sobie czytamy o perypetiach młodziaka i nagle orientujemy się, że coś jest nie tak, przecież jeszcze przed chwilą Jarko był małym łobuzem, a teraz jest już prawie dorosłym facetem. Oj, trzeba uważnie czytać, by się nie pogubić w tych czasowych pętlach, ale jeżeli ktoś miał do czynienia z wcześniejszymi powieściami Sosnowskiego (np. „Tak to ten") nie powinien mieć problemów z odnalezieniem sie w tej zawiłej narracji.

Ale to nie jedyny chwyt, którym autor wystawia na próbę czujność czytelnika. Narrator opowiada jakieś zdarzenie, np. oczekiwanie pod drzwiami na kobietę, u której miała sie zatrzymać rodzina Jarko i nagle orientujemy sie, że z klatki schodowej przenosimy się do wyobraźni głównego bohatera i bierzemy udział w pościgu nad przepaścią. I takich momentów jest w powieści kilka.

To, co szczególnie lubię w powieściach Sosnowskiego, to intertekstualność. Autor umiejętnie wplata w narrację nawiązania do dzieł z klasyki literatury (np. Witkacego), które dla osób oczytanych są wyzwaniem do gry w poszukiwanie kolejnych nawiązań oraz do interpretacji ich w nowym kontekście.

Prozę autora „Apokryfu Agłai" zalicza sie do literatury środka, czyli takiej, która przez lekką, ale misternie skonstruowaną fabułę prowadzi do jakiś głębszych refleksji, posiada „drugie dno". Mam wrażenie, że „Sen sów" nie niesie ze sobą głębszego przesłania, jest bowiem jedynie podróżą sentymentalną do czasów PRL-u, do dzieciństwa, czuć w narracji nutkę nostalgii.

Lubię czytać Sosnowskiego, ponieważ pisze piękną polszczyzną, a do tego lubi bawić się konwencjami gatunkowymi. W „Śnie sów" autor nawiązuje do konwencji powieści młodzieżowej, stawiając w centrum młodego bohatera z jego problemami (pierwsza miłość, marzenia o tym, kim będę, gdy dorosnę, przyjaźń chłopaków), do tego jeszcze Sosnowski nadał każdemu rozdziałowi tytuł z rozwinięciem, które wprowadza czytelnika w jego treść.

„Sen sów" jest mniej mistyczny od poprzednich powieści, ale za to czyta się go lekko i z ogromna przyjemnością, lektura w sam raz na zbliżające się wakacje.
KLIKNIJ W ZDJĘCIE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.