Autorka: Beata Szady
Tytuł: Ulica mnie
woła. Życiorysy z Limy
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Reportaż
Rok wydania: 2016
Człowiek siedmiu
blizn, złodziej, ćpun, który się nawrócił i zaczął dziergać portfele, by się
jakoś utrzymać - Eduardo, jeden z bohaterów książki Beaty Szady jest typowym
przedstawicielem callejeros, czyli dzieci ulicy.
Lima, bo to jej
ulice przemierza Szady, przypomina mi świat Filipin, który w swej książce Eli,
eli" opisywał Wojciech Tochman. Z jednej strony przepych pokazywany
turystom i granica, za którą zaczyna się prawdziwe życie przepełnione troskami
o przetrwanie kolejnego dnia.
Życiorysy callejeros są zbliżone - rodzice nie
mają czasu dla dzieciaków, a ich pociechy w domu się nudzą, więc wychodzą na
ulicę i tam spędzają całe dnie. Zazwyczaj zajmują się kradzieżą, ćpają łatwo
dostępny terokal, nie chodzą do szkoły (zastanawia mnie, jak działa szkolnictwo
w Peru, przecież, gdyby w Polsce taki dzieciak pałętał się po ulicy, to zaraz
szkoła zgłosiła by to kuratorium i rodzice mieliby na karku sąd). Śpią na
ulicy, jedzą na ulicy, ludzie się ich boją, nazywają pirañas, bo są jak piranie agresywni. Ale chłopcy z placu Grau
wkurzają się, gdy ktoś o nich tak mówi.
Jest jeszcze
trzecia grupa los niños en situación de
la calle - dzieci w sytuacji ulicy, czyli ci, co pracują na ulicy albo po
prosu przebywają na ulicy, bo w domu nie ma nic.
Ale Beata Szady nie
spisuje tylko życiorysów dzieci ulicy, reporterka daje pełny obraz peruwiańskiej
rzeczywistości. Biegamy z nią zatem po urzędach i próbujemy wyrobić dowód
tożsamości jednemu z bohaterów (i jak w całej książce raczej obecności autorki
nie uraczymy, to w tym momencie pękła i puściły jej nieco emocje), zaglądamy do
Wasi - domu pomocy chłopcom z ulicy, zaglądamy do pueblos jóvenes- dzielnic biedy, a między rozdziałami natykamy się
na przecinki, w których Szady opisuje sytuację Peru, jego historię, przytacza
różne statystyki, uzupełniając w ten sposób informacje wydobyte od swoich
bohaterów.
Na spotkaniu we
Wrocławiu reporterka zdradziła, że ma nadzieję, że udało jej się skryć za
swoimi bohaterami i w książce nie widać jej obecności. Cóż, muszę przyznać, że
Beata Szady może być z siebie dumna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.