Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

piątek, 25 września 2015

Małgorzata Musierowicz "Łasuch literacki, czyli ulubione potrawy moich bohaterów-przepisy kulinarne i wnikliwe komentarze"






Autorka: Małgorzata Musierowicz
Tytuł: Łasuch literacki, czyli ulubione potrawy moich bohaterów-przepisy kulinarne i wnikliwe komentarze.
Wydawnictwo: Akapit Press
Rok wydania: hmmm, żebym to ja wiedziała ;)

 
Wpadłam jak śliwka w kompot. Od dwóch lat zbierałam się do przeczytania całej „Jeżycjady" Małgorzaty Musierowicz, a u mnie z seriami jest tak, że jeżeli nie mam na półce wszystkich części, to się nawet nie zabieram za czytanie, bo co będzie, jak np. w bibliotece nie znajdę kolejnego tomu? Ja wiem co będzie, będzie płacz i zgrzytanie zębów, warczenie na wszystko co się pojawi w promieniu metra oraz furczenie na czym świat stoi. 

Musierowicz miałam całą (no, prawie, w trakcie czytania okazało się, że brakuje trzech części, ale na szczęście wrocławskie biblioteki są dobrze zaopatrzone, więc udało mi się uniknąć furczenia i innych objawów braku ciągłości serii), jednak cały czas coś innego mi wyskakiwało i nie mogłam się zebrać. W końcu wylądowałam w szpitalu i stwierdziłam, że losy rodziny Borejków, podniosą mnie na duchu i pomogą przetrwać wszystkie kłucia, badania, rentgeny i inne takie.

Pomogły.

Zakochałam się w tym świecie, ciężko było z niego wyjść tym bardziej, że akcja przy ul. Roosvelta 5 w Poznaniu zazwyczaj rozgrywała się w kuchni. Taaak, bohaterowie Musierowicz gotują, pichcą, smażą, pieką, faszerują, duszą, pitraszą, zasmażają, rumienią, prażą, ubijają, ugniatają, zawijają, dekorują, dosładzają, doprawiają, ważą, pędzą- tak jak sama autorka. A ja uwielbiam wątki kulinarne w książkach i szczerze powiem, że kilkadziesiąt razy przy czytaniu „Jeżycjady" dostawałam ślinotoku (przy szpitalnej diecie lektura kolejnych części to był czysty masochizm). Jednak na kartach tej wielotomowej sagi dokładnych przepisów nie ma, ale czytelniczki tak często nękały autorkę listami z prośbami o przepis na murzynka Gabrysi Borejko, czy też na słynną zupę królowej Margot gotowaną przez Julię Żakową, że pisarka przyciśnięta do ściany (tymi tonami listów) pozbierała popisowe dania swych bohaterów i w ten oto sposób powstała niewielkich rozmiarów jeżycjadowa książka kucharska pod wdzięcznym tytułem „Łasuch literacki".

Jak się zapewne domyślacie, Musierowicz nie zachowała tradycyjnej dla przepisów formy. Oczywiście, są podane składniki, proporcje, czas i sposób przygotowania potraw, ale...no właśnie, układają się one w krótkie obrazki literackie i zawierają praktyczne komentarze. Poukładane są zaś w rozdziały związane z konkretnymi postaciami lub książkami.

Znajdziecie tu więc nie tylko przepis na słynnego murzynka Gabrysi Borejko, ale również na pasty do chleba, którymi raczyła swe dzieci mama Borejko w „Kwiecie kalafiora", kilka przepisów Tosi Kowalikowej, próbującej wyczarować w kuchni smakowite potrawy, posiadając przy tym skromny budżet (mmmm, ja już się szykuję do ugotowania zupy pomidorowej i zupy jarzynowej na kościach), prawdziwe rozpasanie deserowe zapewni Wam ciotka Felicja, która podczas pobytu mamy Borejko w szpitalu raczyła rodzinę nie tylko sycącymi łazankami, ale również gruszkami w sosie waniliowym i pyzami drożdżowymi.
Jest również przepis na słynne paluszki Aspazji i złote jabłka Hesperyd. Och! I kuchnia pani Basi, gospodyni Pana Karolka, u którego pracowała Ida, dotrzymując mu towarzystwa.

Tyle tego tutaj jest, że człowiek od razu chce lecieć do kuchni, by pichcić i próbować, co też takiego jest w tych potrawach literackiego?

Dziwi mnie jedynie fakt, że w „Łasuchu..." zabrakło popisowych dań Bernarda. Przecież to właśnie on, obok Gabrysi i pani Basi, jest mistrzem kuchni, a już na pewno nikt nie jest mu w stanie dorównać w pieczeniu (i dekorowaniu) tortów.

Jeżycjadowa książka kucharska nie jest oczywiście przeznaczona tylko dla lubieśników poznańskiej rodziny, ale dla wszystkich tych, którzy lubią dobrze zjeść i nie namęczyć się przy tym zbytnio. Są tu przepisy na zupy, dania główne, desery, konfitury, przekąski. Ja się skusiłam na fasolkę po bretońsku według przepisu mamy Żakowej. Wyszła przepyszna, sami zobaczcie.





10 komentarzy:

  1. Małgorzatę Musierowicz uwielbiam, a jej książek, jak to mówi mój mąż, "mam na półkach w nadmiarze", ale co tam :) Zapraszam serdecznie do mnie: matkapolkaczytajaca.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się zakochałąm, odwiedzam jej strony i czekam na kolejnączęść "Jeżycjacdy". Dziękuję za zaproszenie, chętnie zajrzę.Pozdrawiam

      Usuń
  2. W ogóle to mam ochotę na "Jeżycjadę". Od nowa, od początku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooooo, polecam bardzo, ale to trzeba dużo czasu zarezerwować. Mi przeczytanie całej zajęło 5 tygodni :) Ale to leciałam jedna za drugą. W szpitalu miałam dużo czasu, a później na L4 też miałam go więcej.

      Usuń
  3. Fenomen MM, byłam mała czytałam, jestem stara - też czytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja to tylko czekam aż córka mojego kuzyna podrośnie i tak chyba jak będzie miała ze 12 lat to ją też zarażę. 12 to chyba dobry wiek?

      Usuń
  4. Ależ mi teraz narobiłaś smaka! I na ten konkretny tutuł i na powrót do Jeżycjady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha! dobrze, dobrze, to jest świetna książka na czas jesienno-zimowy :). Herbatka, kocyk, kot (jeżeli jest) i "Jeżycjada", a do tego pyszne puchate ciasto Gabrysi z nadzieniem, jakie dusza zapragnie :)

      Usuń
  5. Jestem łasuchem podwójnym - literackim i kulinarnym ;-) A "Jeżycjadę" mogłabym pałaszować bez końca. Niedługo ją sobie przypomnę - to moja solenna książkowa obietnica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też :). A ja teraz mam kolejne wyzwanie seryjne- Ania z Zielonego Wzgórza. Nigdy nie czytałam, widziałam tylko filmy, więc zaczynam gromadzenie i ....zobaczymy ile poleży na półce ;)

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.