Autorka: Anna
Moczulska
Tytuł: Bajki, które
zdarzyły się naprawdę
Wydawnictwo: Znak
literanova
Rok wydania: 2015
Chcecie bajki? Oto
bajka... A nawet cała antologia bajek. O Śpiących Królewnach - w tych rolach
trzy siostry Jagiellonki; o Kopciuszkach - Elżbiecie Rakuszance, Katarzynie I,
Annie Leonowens i Zofii Chotek; o Księżniczkach na ziarnku grochu - Jane Grey, Teresie
Kunegundzie Sobieskiej, Karolinie Matyldzie Hanowerskiej, Elizie Radziwiłłównie
i Stefanii Kotyldzie Koburg. Są też trzy Królewny Śnieżki - Halszka z Ostroga,
Barbara Radziwiłłówna (a tak naprawdę główna opowieść krąży wokół Bony Sforzy)
oraz Elżbieta Bawarska. I do tego dorzućmy jeszcze kilka scenariuszy Pięknej i
Bestii, w których role wcielili się Klara Zach i Kazimierz Wielki, Joanna
Szalona i Filip Piękny (no i kto w tym zestawieniu jest bestią, no kto?), Maria
I Tudor i jej rodzina, Sydonia von Borck i Ernest Ludwik Piękny, a na koniec
Joanna Grudzińska i Konstanty Pawłowicz Romanow. Uff... To już wszyscy - znacie
ich?
Na pewno kilka z
wymienionych nazwisk gdzieś wam się obiło o uszy, ale teraz macie jedyną i
niepowtarzalna okazję, by zapoznać się z ich losami w dość nietypowy sposób.
Anna Moczulska nie
jest historykiem, jest kimś więcej - poznawanie przeszłości i interpretowanie
losów historycznych postaci jest jej pasją. Czyta więc mnóstwo, wyszukuje
smaczki, ploteczki, ciekawostki, a przede wszystkim próbuje zrozumieć uczucia
swoich bohaterek, empatycznie wniknąć w ich rzeczywistość. Swoje interpretacje
i opowieści prezentuje na blogu „Kobiety i Historia", więc książka „Bajki,
które zdarzyły się naprawdę" są naturalnym ciągiem dalszym dzielenia się
swoją pasją. Tylko sposób opowiadania jest nietypowy.
We wstępie autorka
pisze: Wpisałam losy swoich bohaterów w
scenariusze bajek, starając się unikać tego niezrozumiałego poczucia wyższości,
jakie często towarzyszy publikacjom historycznym. Ta książka w najmniejszym
stopniu nie rości sobie pretensji, by się do nich zaliczać. Owszem, opowiadam o
prawdziwych ludziach, trzymam się faktów, nowych nie wymyślam, dołożyłam nawet
na końcu bibliografię, ale akcenty rozmieszczam według własnego widzimisię.
I dlatego hierarchia wartości jest tu nieco inna niż dla historyka z dyplomem.
W książce Anny Moczulskiej liczą się przede wszystkim uczucia, namiętności,
emocje, a zaletą tych krótkich felietonów jest ich osobisty ton i ciągła
obecność autorki w dowcipnych i trafnych komentarzach.
A wygląda to tak:
Anna Moczulska wybrała pięć bajek i w ich ramy powciskała swoich bohaterów.
Każdy rozdział jest poprzedzony interpretacją wybranej bajki, dzięki temu
rozumiemy w jaki sposób biografia realnej księżnej/królowej czy innej hrabianki
wpisuje się według autorki w wybrany schemat.
Przyznam szczerze,
że pomysł ciekawy, te historie interpretowane według widzimisię blogerki
zapędziły również moją wyobraźnię do galopu i gdzieś w głowie zaczęłam snuć
własne domysły, rodziły się pytania i historia pisała się dalej. To ciekawe
doświadczenie.
Autorka w swych
opowieściach przyjmuje kumpleski styl (tak sobie właśnie nazwałam te wszystkie
kolokwialne zwroty i nawijkę młodzieżową). Niektórym może to odpowiadać, mnie
to jednak drażniło. Stwierdzenia typu: Eryk (szwedzki król) co rusz
szykuje nowe atrakcje. Pokumał się
właśnie z Iwanem Groźnym(...) POKUMAŁ, król się POKUMAŁ, no do mnie to nie
przemawia, chociaż jestem w stanie zrozumieć, że taki styl przystoi blogowej
narracji, którą autorka przeniosła do książki.
O historii można opowiadać
na różne sposoby, wpisanie faktów w ramy bajek (życie wszakże jest dla
niektórych bajką, choć nie zawsze ze szczęśliwym zakończeniem) jest ciekawym
eksperymentem. To taka Historia w wersji pop, nie tylko dla miłośników bajek.
Czytam o tej książce same pochlebne recenzje. Dlatego chętnie się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTo coś wa sam raz dla tych, którzy lubią historię podaną w wersji pop
UsuńCiekawy pomysł na "uczenie przez zabawę". Tak dawno nie czytałam bajek - wciąż tylko proza. Życia i literatury ;-)
OdpowiedzUsuńBajki te tradycyjne, to rzeczywiście w sumie wiersze, baśnie są pisane prozą, ale prozą jest też pisane życie :). A do baśni warto powracać czasami, ja bardzo lubię :)
UsuńZaintrygował mnie ten blogerski styl. Do tej pory jakoś tak przechodziłam obojętnie koło tej książki. Może to dobra pora na odświeżenie baśni :)
OdpowiedzUsuńnoooo, mnie trochę drażnił ten styl, ale jak boisz się, że to nie to czego się spodziewasz, to można poczytać bloga autorki, to mniej więcej podobny klimacik :)
UsuńJa się skusiłam na jej przeczytanie i jestem bardzo zadowolona. Bardzo dobrze się tę książkę czyta, nie można się oderwać i pokazuje ciekawe aspekty życia kobiet, które zapisały się na kartach historii.
OdpowiedzUsuńto dobrze, zawsze mnie cieszy, jak książki się podobają. Ja jednak wolę mniej popowy sposób przedstawiana historii, ale rzeczywiście, tak sobie czytałam te portrety kobiet i te pytania i odautorskie komentarze mocno pobudzały moją wyobraźnie i się w sumie zaczęłam zastanawiać, jak to w tamtych czasach było.
UsuńA mogłabym jeszcze tylko prosić o jakiś podpis/nicka?
Mnie też drażnił sposób narracji autorki. Ten "kumpelski" styl byłby jeszcze do zniesienia, ale czasem szło to za daleko...
OdpowiedzUsuńA mnie to się właśnie ten styl podobał, ale pewnie kwestia gustu. Właśnie ze względu na to mi się tę książkę tak dobrze czytało.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, a o gustach podobno się nie dyskutuje (swoją drogą- jest to najgłupsza sentencja, jaką wymyślono). Ja lubię taki styl, ale np. w powieściach.
Usuń