Codziennie przez
cały tydzień „Gazeta Wyborcza" ogłaszała po jednym finaliście Literackiej
Nagrody „Nike". Przyznać muszę, że tegoroczny finał jest wyjątkowo mocny.
Wśród wyróżnionych książek znalazło się sześć powieści i jeden tomik poetycki
(szkoda, że Tkaczyszyn - Dycki odpadł, a mógłby zająć miejsce np. Jacka
Dehnela, bo mi jakoś tak nie po drodze z Dehnelem prozaikiem, wolę go jako
poetę). Cieszę się szczególnie z nominacji dla Magdaleny Tulli, Wioletty
Grzegorzewskiej i Ignacego Karpowicza, ponieważ wybór jury pokrył się z moją
listą osobistą na koniec 2014 roku. Bo przypomnieć należy, że „Nike"
przyznawana jest za najlepszą książkę roku poprzedzającego edycję nagrody.
Werdykt poznamy w pierwszą niedzielę października.
No to co? Ciekawi
jesteście, kto będzie walczył o 100 tyś. i statuetkę autorstwa Gustawa Zemły?
|
SIĘ CZYTA :) |
|
Czytałam Dracha i Księgi Jakubowe i dla mnie obie rewelacyjne. Stawiałabym na Tokarczuk, to dzieło monumentalne i naprawdę świetne.
OdpowiedzUsuńW tym roku finał jest mocny, w sumie, każdy wybór jury mnie ucieszy. No, chyba że będzie to Dehnel (nie czytałam całości, tylko fragmenty i to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej).
UsuńCzytałam dzieło Tokarczuk, świetna książka. Karpowicza też darzę uznaniem.
OdpowiedzUsuńTa nowa książka Karpowicza jest trochę dla niego nietypowa, bardziej dojrzała od poprzednich, zresztą, ja cenię tego pisarza za wszystko co literacko wypuści :)
Usuń