Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 14 czerwca 2015

Europejska Noc Literatury



W ramach Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016 oraz Światowej Stolicy Książki UNESCO Wrocław 2016 już po raz trzeci mogłam posłuchać fragmentów książek z różnych krajów. Projekt jest ciekawy i jest popularny nie tylko we Wrocławiu, ale i w całej Europie. O co chodzi?

Celem akcji jest prezentacja jak najszerszej publiczności nieznanej dotąd twórczości współczesnych pisarzy europejskich, piszących w różnych językach i różnej stylistyce. Publiczne czytania w wykonaniu znanych osób są organizowane w niecodziennych miejscach takich jak galerie, kawiarnie, przejścia między budynkami, dziedzińce, księgarnie, muzea, zabytkowe sale Uniwersytety Wrocławskiego, baseny, parki.

10 miejsc i 10 czytających. Czytania odbywają się co pół godziny i trwają 15 min. By zaliczyć wszystkie czytania, organizatorzy tak sprytnie porozsadzali czytających, by można było spokojnie spacerkiem przejść z jednego miejsca do następnego.

Każda edycja Europejskiej Nocy Literatury ma temat przewodni. W tym roku teksty dotyczyły artysty i procesu tworzenia.

Gościem specjalnym tegorocznej Europejskiej Nocy Literatury była Hanna Krall.
Spotkanie przebiegało zgodnie z ustalonym scenariuszem- Maja Ostaszewska czytała fragmenty reportaży z książek Hanny Krall, Jacek Antczak zadawał jedno pytanie, a Pani Hanna udzielała krótkiej odpowiedzi. 
 
Maja Ostaszewska, Hanna Krall, Jacek Antczak
Pytania i fragmenty dotyczyły miłości. Dlaczego? Bo uczucia są uniwersalne, na przestrzeni lat zmieniają się rekwizyty, ale miłość i wszystko, co z nią związane, jest niezmienne. Nadal czekanie jest czekaniem, tęsknota, tęsknotą, a niepewność w każdym pokoleniu wywołuje niepokój i strach przed odrzuceniem. 
 
Maja Ostaszewska, Hanna Krall
Na pytanie jak sobie radzić w sytuacjach, z których na pierwszy rzut oka nie ma wyjścia Hanna Krall odpowiedziała: Robić do końca swoje. I z taką oto piękną pointą w głowie ruszyłam na literacki szlak.

A zaczęłam od Mai Ostaszewskiej, która czytała fragment powieści Sofii Oksanen „Gdy zniknęły gołębie". 
Maja Ostaszewska
 Kolejny na drodze był Wojciech Bonowicz czytający z książki białoruskiego pisarza Uładzimira Niaklajeu „Automat z wodą gazowaną z syropem lub bez". Przyznam szczerze, że i czytający i wybrany tekst tak mnie zaintrygowali, że na pewno rozejrzę się za powieścią tego pisarza, a to dlatego, że i dowcipna jest i językiem ciekawym pisana.
Wojciech Bonowicz
Następny na szlaku był Jacek Braciak. Zależało mi na tym czytaniu, bo bardzo lubię tego aktora, choć autor, którego dla niego wybrano, nie należy do moich ulubieńców. Braciak czytał fragmenty książki Michaela Houellebecqa „Uległość". Niestety, to było najsłabsze czytanie. Jacek Braciak nie potrafił stworzyć swojej postaci, czytał monotonnie, tak jakby nie miał na interpretację żadnego pomysłu.
 
Jacek Braciak mnie nie ujął, ale za to orangutan...
Nawet nie miałam ochoty zostać do końca, więc udałam się do Muzeum Architektury, gdzie na słuchaczy czekała Katarzyna Herman z najnowszą powieścią Ubmerto Eco „Temat na pierwszą stronę". 
Katarzyna Herman
Potem szybciutko w okolice ratusza, bo tam Sławomir Orzechowski przytaczał fragmenty „Jaśnie pana" Jaume Cabré. Cóż to była za uczta dla ucha! Modulacja głosu, indywidualizacja postaci, zanagażowanie, pauzy w odpowiednich miejscach- coś niesamowitego, mogłabym go słuchać w nieskończoność!


Sławomir Orzechowski

Podobnie było w przypadku Eryka Lubosa. No ten to już dał czadu! Czytał fragment „Mezopotamii" Serhija Żadana. Świetnie panował nad tekstem, nadawał mu tempa, za chwilę zwalniał, podśmiechiwał się, rewelacyjne wczuł się w postać narratora.
Eryk Lubos

Rozczarował mnie natomiast Bartosz Porczyk (zdjęcia nie udało mi się zrobić, bo tłumy były niesamowite i nie udało mi się dopchać pod scenę). Prezentował fragment niewydanej jeszcze powieści Carlosa Fuentesa „Nietzsche na balkonie".

Swój literacki maraton zakończyłam w kawiarni „Barbara", gdzie na scenie zasiadł Mariusz Kiljan dzierżąc w ręku powieść „Bliskość" Marina Mălaicu-Hondrari. I przyznać muszę, że to był prawdziwy popis aktorskich zdolności.
Mariusz Kiljan

 Zaliczyłam osiem czytań, na dwa nie udało mi się dojść, bo pogoda pokrzyżowała mi nieco plany. Po czytaniu Katarzyny Herman z nieba lunął taki deszcz,że skutecznie zatrzymał mnie w Muzeum Architektury i po raz drugi mogłam wysłuchać fragmentu powieści Eco. Ominęły mnie czytania książki Tove Jansson „Wiadomość" w interpretacji Mai Bohosiewicz oraz „Ostatniego słowa" Hanifa Kuereishi czytanego przez Łukasza Garlickiego, ale przyznać musicie, że i tak miałam wystarczającą dawkę wrażeń.











6 komentarzy:

  1. Kogo najlepiej lubisz (i za co) jako lektorkę, lektora, interpretatora/ interpretatorkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale z tych co w tym roku czytali, czy tak w ogóle?

      Usuń
    2. W ogóle, po co się ograniczać?

      Usuń
    3. ooj, to lista byłaby długa- na osobnego posta ;)

      Usuń
  2. Żałuję, że nie mogłam przyjechać do Wrocka, bo chciałam wziąć udział w wydarzeniu.. Najbardziej byłam ciekawa Orzechowskiego, Garlickiego i Lubosa. Braciaka jako aktora lubię, ale widziałam go w kilku wywiadach i jakiś taki zbyt pewny siebie mi się wydawał, nieprzyjemny, nie dziwię się zatem, że nie chciało mi się nawet fajnie czytać ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może za rok Ci się uda. Na Garlickiego nie udało mi sią dotrzeć, ale Orzechowski był rewelacyjny, a jeszcze czytał fragment z książki mojego ukochanego pisarza. Lubos też był rewelacyjny. Czytał Żadana. Jakbyś miała czas w lipcu, to będzie Miesiąc Spotkań Autorskich i Żadan będzie jednym z gości.

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.