Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Magdalena Kicińska "Pani Stefa"






Autorka: Magdalena Kicińska
Tytuł: Pani Stefa
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Reportaż
Rok wydania: 2015



To nie jest biografia, to jedynie szkic, zarys postaci, więcej w nim pytań, niż odpowiedzi. Nic po niej nie zostało, jakby jej nigdy nie było* - mówi Szlomek, wychowanek Domu Sierot, który mieścił się w Warszawie przy ulicy Krochmalnej 92. To był znany adres, wszakże dyrektorem ośrodka był Janusz Korczak, on był matką tych dzieciaków, ona zaś ojcem.

Stefania Wilczyńska, szara eminencja, zawsze w cieniu Doktora, ale Magdalena Kicińska postanowiła wydobyć na światło dzienne jej osobę. Już nawet okładka książki sugeruje, że to Pani Stefa będzie tematem rozmów i dociekań młodej reporterki - Korczak na zdjęciu jest nieco rozmyty i widać tylko połowę jego sylwetki, Wilczyńska też jakby z boku, ale jej postać widać w całej okazałości.

Łatwo zapewne nie było. Niewiele dokumentów się zachowało, więc Kicińska próbuje pozlepiać osobowość Wilczyńskiej zaglądając do listów, które jej bohaterka pisała regularnie do swej przyjaciółki Fejgi Lifszyc mieszkającej w Palestynie, do dzieci, gdy wyjeżdżała do Palestyny, przeglądając artykuły jej autorstwa, przerzucając oficjalne pisma pisane przez Wilczyńską w sprawie  Domu Sierot oraz rozmawiając z żyjącymi jeszcze wychowankami Domu Sierot. Wielu ich nie zostało. Jak więc stworzyć portret kogoś, o kim nie zachowało się bogate archiwum? Kicińska udowodniła, że można.

Oschła, szorstka, niesprawiedliwa, nieugięta, pamiętliwa, apodyktyczna, może nieco wyrafinowana, rzadko okazywała czułość: - Nie żeby się nie uśmiechała- tłumaczy Szlojme- Zdarzało się jej uśmiechać, zdarzało i śmiać. Tylko, że ten śmiech nie był u siebie. Był u Stefy gościem, który przychodzi z daleka i nie wie co ze sobą zrobić. Tak jakby się bała, że uśmiechem podważy swój autorytet. Dzieci się jej trochę bały, ale też bardzo ją szanowały. Pojawiała się nagle, miała dar bezszelestnego poruszania się, niczym duch. By wiedzieć kiedy nadchodzi, wychowankowie wpadli na pomysł, by poprzyszywać do jej fartucha dzwoneczki.

Ciepła, czuła, troskliwa, wrażliwa, oddana, pragnąca bliskości: najlepsze, co może zrobić człowiek, to jest zrobić innego człowieka mniej samotnym - pisała w jednym z listów. Bo w listach jest zupełnie inną kobietą. Czy to możliwe, by w jednej osobie tyle sprzeczności było? Z listów do dzieci, do Fejgi wyłania się zupełnie inny portret. Kicińska zestawia dwa źródła wiedzy o swojej bohaterce i w ten sposób pokazuje złożoność osobowości Wilczyńskiej? A może w Domu Sierot musiała przywdziewać maskę, by mieć nad wszystkim kontrolę?

Była też zagubiona i samotna. Kicińska nie zajmuje się jednak relacją Wilczyńskiej i Korczaka, chociaż aż kusi, by ten temat podjąć. Doktora w tej opowieści nie ma, pojawia się jedynie w kilku zdaniach. Jej zagubienie daje się odczuć, gdy wyjeżdża do Palestyny, a po powrocie nie może sobie znaleźć miejsca w ośrodku. Czuje się coraz bardziej wyobcowana, choć stale utrzymuje kontakty z byłymi wychowankami. Z jednej strony chce zostać w Warszawie, z drugiej ma już wszystkiego dość i chce się wyprowadzić za granicę. Jest rozdarta i nieszczęśliwa i coraz bardziej zmęczona.

Książka Kicińskiej ma wielu bohaterów, wśród nich jest Dom Sierot, który oficjalnie został otwarty w 1912 roku. Reporterka przedstawia losy poszczególnych wychowawców, niektórych dzieci (ujmujący jest dziennik dziewczynki, która była ukochaną podopieczną panny Esterki, jednej z wychowawczyń), opisuje zasady panujące w ośrodku, przez lata śledzi jego historię. Kicińska skupia się również na tle polityczno-społecznym, szeroko opisuje sytuację Żydów przed wojną i w czasie wojny, zwraca uwagę na szerzący się antysemityzm.

Wiele już było prób wyciągnięcia Wilczyńskiej z cienia Korczaka. O jej miejsce w przestrzeni publicznej ubiegały się m.in. Magdalena Środa, Sylwia Chutnik, a Fundacja im. prof. Mojżesza Schorra ogłosiła dzień 8 marca 2012 roku Dniem Stefanii Wilczyńskiej, jednak wniosek o upamiętnienie pedagożki nazwaniem jej imieniem ulicy Komisja do spraw Nazewnictwa Miejskiego Rady Warszawy oświadczyła, że nie powinno się wyróżniać postaci Stefanii Wilczyńskiej, nie upamiętniając równocześnie postaci Janusza Korczaka. A dlaczego nie? Książka Magdaleny Kicińskiej udowadnia, że bez tej kobiety, nie byłoby Korczaka, gdyby nie ona, Doktor nie miałby czasu na swoją pedagogiczną i literacką działalność. I choć opowieść młodej reporterki stawia więcej pytań niż odpowiedzi, to jednak jest kolejną próbą, udaną próbą, zwrócenia świateł reflektorów na tych, którym się to należy.


* Wszystkie cytaty pochodzą z książki Magdaleny Kicińskiej „Pani Stefa".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.