Autorka: Beata
Krupska
Tytuł: Przygody
Euzebiusza
Wydawnictwo:
Prószyński i Sk-a
Rok wydania: 2015
Znacie jakiegoś
Euzebiusza? Przyznacie, że imię, choć wdzięczne, nie mieści się w pierwszej
dziesiątce najchętniej nadawanych dzieciom imion. Być może dlatego bardziej
pasuje do sympatycznych stworzeń, a takim niewątpliwie jest bohater książki
Beaty Krupskiej „Przygody Euzebiusza".
Autorce możemy zaufać, na pewno spotkała tego małego
stworka, wszakże ma talent do przyciągania takich oryginalnych stworzeń.
Pamiętacie przecież na pewno Smoka Zygmunta i całą ekipę przerośniętych
jaszczurów, których pisarka przedstawiła w „Scenach z życia smoków". Ale
Euzebiusz był pierwszy i w ogóle, według autorki, był pierwszym Euzebiuszem na
świecie i jak dotąd ostatnim. Przyszedł na świat bez rodziców. Mądra Sroka
go przyniosła i posadziła pod liściem łopianu.
Od samego początku ten uroczy stworek wykazywał poznawcze ADHD, poczekał zatem aż się urodzi
i ruszył w drogę, by poznać świat i sąsiadów. Podczas swojej wędrówki poznał Koguta i całą drobiową
ferajnę, od której dowiedział się jakiego jest koloru, dzięki lisowi zaczął
mówić WIELKIMI LITERAMI (chyba według zasady : z kim przestajesz, takim się
stajesz), dane mu było posłuchać rybiego śpiewu (a podobno ryby nie mają
głosu), spotkał również wielką futrzaną górę, która nuciła pod nosem „Nad
pięknym modrym Dunajem". Była jeszcze Wiewiórka i Zając. Ach i
Kreciki, a wszyscy spotkali się w finale na urodzinowym przyjęciu u Euzebiusza.
Jak
wspomniałam, „Przygody Euzebiusza" powstały przed słynnymi „Scenami z
życia smoków", ale już w tej pierwszej opowiastce można posmakować
ciepłego i nieco ironicznego poczucia humoru autorki. Jej bohaterowie są
przekorni, niekiedy ciapowaci. Krupska nie stwarza postaci czarno- białych, nie
znajdziecie tu stereotypowego sprytnego lisa, tylko przemądrzałego rudzielca,
pani misiowa wcale nie jest do końca miła dla swego lubego, a Euzebiusz też
bywa zgryźliwy i nieco samolubny. I to właśnie uwielbiam w książkach Krupskiej
- brak moralizatorskiego tonu i ukazywanie świata we wszystkich możliwych odcieniach.
Polubiłam tego kudłacza,
jego podróże i rozmowy z poznanymi zwierzętami mogą być pretekstem do pogawedki z
dziećmi o zadzieraniu nosa, tolerancji wobec inności, przyjaźni, akceptacji
siebie.
Z pełną świadomością nie
zerkałam do starego wydania, bo wznowienie, które wyszło w Prószyńskim, jest
moim pierwszym spotkaniem z Euzebiuszem. Chodzi o ilustracje. W nowym wydaniu
„Scen z życia smoków" ilustracje nie przypadły mi do gustu, a to dlatego
że mam szczególny sentyment do tej książki i rysunki wykonane przez Jacka
Rupińskiego do pierwszego wydania były rewelacyjne do tego stopnia, że nie
potrafię już inaczej wyobrazić sobie bohaterów „Scen...". Czytając
Euzebiusza, byłam wolna od jakichkolwiek przyzwyczajeń i myślę, że to w dużym
stopniu wpłynęło na mój pozytywny odbiór. Obrazki autorstwa Zbigniewa Larwy
świetnie oddają charaktery bohaterów, a do tego ładnie komponują się z tekstem.
Cóż więcej rzec?
Krupska być może jest pisarką dla dzieci, ale to tak jak z przygodami
Mikołajka- można je czytać w każdym wieku i zawsze będą dostarczać ogromnej
frajdy i tym dużym i tym małym.
Książka bierze udział w Wyzwaniu 2015- Nie ma w niej ludzi
Dzięki, nie wpadłam na to wcześniej,że pasuje do wyzwania.
OdpowiedzUsuńMnie Euzebiusz aż tak nie zachwycił, a ilustracje zupełnie mi się nie podobały.
Wiesz, ja nie widziałam wcześniej tych starych, a te nowe są takie kreskówkowe i ten Euzebiusz wygląda jak sympatyczny pluszak, ale smoki to mi się nie podobały, bo wyglądały jak wyrośnięte jaszczurki z pryszczami.
Usuń