Autor: Piotr Adamczyk
Tytuł: Dom tęsknot
Wydawnictwo: Agora
Rok wydania: 2014
W jednym z wywiadów Piotr
Adamczyk opowiadał o tym, że jako reporter wiele razy rozmawiał z
ludźmi, którzy po wojnie przeprowadzili się z Kresów Wschodnich
na tzw. Ziemie Odzyskane. Pisarz wspominał, że traktowano ich jak
bohaterów, tytułowano pionierami, powstała o nich masa książek i
wszystkie jedną rzecz starannie ukrywały, bo nie można było o
niej powiedzieć przy ówczesnej cenzurze. To tęsknota. Ci ludzie
całe życie tęsknili do Wilna i Lwowa, skąd po wojnie ich
przepędzono.
Tytułowy „Dom tęsknot"
to wrocławska kamienica, której właścicielem był Richard
Freytag. Po wojnie wraz z rodziną został przesiedlony, a kolejne
piętra jego posiadłości zajęli nowi lokatorzy. Są wśród nich
autochtoni oraz osoby przesiedlone z Kresów. Tym co ich łączy to
tęsknoty: za domem, za ojczyzną, za miłością, za powrotem
Niemców do Wrocławia. Piotr, główny bohater, wychowuje się w tym
oryginalnym środowisku i tęskni do swojej miłości zza ściany -
córki przodownika pracy socjalistycznej.
Akcję tej niesamowicie
dowcipnej i wciągającej powieści Adamczyk zbudował wokół
tajemniczego kielicha, który w 1543 roku Marcin Luter podarował
swojemu współpracownikowi Justusowi Jonasowi. Podobno kielich
istniał naprawdę, a bohaterowie „Domu tęsknot" co chwilę o
nim słyszą, niektórzy próbują go odnaleźć, wplątując się
przy tym w niewiarygodne historie.
Książka
Adamczyka to połączenie sagi z powieścią obyczajową i romansem,
są tu również wątki sensacyjne i historyczne. Autor świetnie
sobie radzi na wszystkich literackich poziomach, wykazuje się
nieograniczoną wyobraźnią i poczuciem humoru. Urzekły mnie przede
wszystkim dialogi i nietuzinkowe postaci. Od razu przyszło
skojarzenie z „Pchlim pałacem" Elif Şafak, Adamczyk bowiem
stosuje podobny zabieg- umieszcza swoich bohaterów w zamkniętej
przestrzeni, dodaje do tego tajemnicę, a narratorem czyni jednego z
mieszkańców.
Poznajemy
zatem pana Teofila, który jest redaktorem „Słowa Polskiego",
a w wolnych chwilach pisze powieść złożoną tylko z pierwszych
zdań. Ostanie piętro zajmuje Wieczne Potępienie, kobieta lubiąca
męskie towarzystwo. Dozorcą jest Smok, który przez przypadek staje
się męczennikiem i umiera tragiczną śmiercią. Kamienica zyskuje
w ten sposób swojego świętego. Do tej śmietanki pisarz dorzucił
jeszcze pana Henryczka, dobrotliwego i jowialnego właściciela
fabryki emaliowanych tabliczek, hafciarkę Emanuelę i byłą
zakonnicę Immakulatę, tajemniczą autochtonkę oraz Juliannę,
która przed wojną zakochała się w niemieckim żołnierzu i od tej
pory czeka na jego powrót.
„Dom
tęsknot" to powieść gęsta utkana z zabawnych anegdotek.
Ubawiłam się jak norka, czytając o tym, jak prochy dziadka
głównego bohatera omal nie wylądowały w kanalizacji, o wujku
Hansie, który nie poszedł do wojska i jest jedynym człowiekiem na
świecie, który utopił się w arbuzie, o żołnierzu, który biegał
z odciętą głową ( no tu akurat miałam ciarki, ale nie ze
śmiechu), o tym co można zrobić z gumą do żucia, gdy się nie
wie, do czego ona służy.
Historie
rodzinne przeplatają się z przemianami, jakie zachodzą w Polsce.
Śledzimy zatem życie w PRL-u, wędrujemy ulicami Wrocławia i
przyglądamy się jak wraz z przemianami ustrojowymi, miasto zmienia
się, żyje własnym życiem. Adamczyk nie tylko stworzył
nietuzinkowe postacie, nie tylko porwał gawędami, ale również
świetnie przedstawił życie w PRL-u.
„Dom
tęsknot" to niesamowita podróż przez ulice powojennego
Wrocławia, w którym mieszają się kultury i języki. Lekkie pióro
i dowcipny język są dopełnieniem świetnie skonstruowanej fabuły.
Adamczyk posiada dar opowiadania, zajmując na literackiej scenie
miejsce obok Stefana Chwina i Pawła Huelle.
Na pewno przeczytam, tym chętniej, że tłem jest Wrocław - moje ukochane miasto :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, ale nie radzę czytać w miejscach publicznych- grozi wybuchami śmiechu. To jest jedna z tych książek, które wzbogacają, nie wiedziałam np. ,że we Wrocławiu jest budynek, który był budowany od dachu- dużo tam takich ciekawostek
Usuńdziękuję :)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję:)
Usuń