Autorka: Jessie
Burton
Tytuł:
Miniaturzystka
Przekład: Anna Sak
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2014
W 2009 roku Jessie Burton
pojechała do Amsterdamu. Zwiedzając Rijksmuseum, zachwyciła się
siedemnastowiecznym domkiem dla lalek. Jego właścicielka, Petronella
Oortman,żona bogatego kupca, włożyła wiele serca i pieniędzy, by miniatura w
najdrobniejszych szczegółach odzwierciedlała wyposażenie prawdziwego domu.
Wyobraźnia Burton zaczęła pracować na najwyższych obrotach, pisarka przez cztery
lata szperała w archiwach, zapoznawała się z historią domków dla lalek, czytała
o siedemnastowiecznej Holandii, o kupcach, o obyczajach, o jedzeniu, o ... no o
wszystkim. Research historyczny był naprawdę dogłębny. I tak oto otrzymaliśmy
historię niesamowitą o tym, że nie zawsze potrafimy odczytać wskazówki dawane
nam przez los.
Jest rok 1686, „Złoty Wiek” w
Holandii, czas rozkwitu handlu, sztuki, filozofii. Osiemnastoletnia Petronella
Oortman udaje się do domu swego niedawno poślubionego męża - Johanessa Brandta.
Dziewczyna przybywa ze wsi i musi stawić czoła nie tylko konwenansom, ale
również Marin-siostrze jej małżonka oraz przyzwyczaić się do oryginalnego
postępowania służby.
W prezencie ślubnym Johannes
podarował Nelli domek dla lalek. Młoda żona przyjmuje początkowo ten prezent
jako obelgę, bo przecież domki dla lalek są dla dziewczynek, a ona jest już
poważną zamężną kobietą, która chce być traktowana jak pani domu.
Zawsze jak widzę, że książka ma ponad czterysta stron, to się boję, że, może nie zaiskrzyć i wtedy co? Wizja brnięcia bez zainteresowania przez kilkaset stron nie jest zbyt zachęcająca, a już dawno przestałam wierzyć w optymistyczne opisy wydawcy na okładce. Ale w przypadku „Miniaturzystki" obiema rękami podpisuję się pod rekomendacjami.
Cóż to była za przygoda! Nie
mogłam wyciągnąć nosa spomiędzy okładek, chciałam wraz z Petronellą odkrywać
kolejne sekrety, poznać tajemniczą miniaturzystkę, która zdaje się być
prorokinią. Chociaż... Wprawdzie powieść nosi tytuł „Miniaturzystka", to
tak naprawdę jest to postać poboczna, wprowadzająca do fabuły wątek baśniowy.
Jest ona w centrum świata przedstawionego, ale jednocześnie Burton traktuje ją
peryferyjnie, to bohaterka efemeryczna, symboliczna.
Dużo ciekawsze i bardziej
wyraziste są inne postaci - Marin, która pod czarną, prostą suknią protestantki
nosi podszewki z najdroższej skóry. To kobieta nieszczęśliwa, choć bardzo
inteligentna, pilnowanie rodzinnych tajemnic, wiele ją kosztuje. Burton
świetnie prowadzi czytelnika przez zawiłe relacje miedzy nią, a bratem
Johannesem, pisarka skupia się na rodzącej się powoli więzi między dwiema kobietami. Przyznam, że ten wątek mnie
najbardziej ujął.
Burton ukazuje również, jak
młoda kobieta przybyła z innego świata, w którym miała wiele swobód, musi
odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Petronella jest bardzo dojrzała,
początkowo nieco wyrafinowana, z czasem łagodnieje i okazuje się bardzo
zaradcza. Nawet po odkryciu sekretu swego męża, nie stygną jej uczucia do
niego.
„Miniaturzystka" skupia
w sobie najlepsze cechy dobrej literatury. Jest tu miłość i zdrada, jest
tajemnica i cierpienie. Narracja prowadzona bardzo dynamicznie łączy wątki
obyczajowe i historyczne z sensacją. Autorka świetnie oddała ducha epoki,
dbałość o detale nadaje kolorytu i sprawia, że zapominamy o internecie,
komórkach i wsiąkamy w świat listów, kamiennych wanien, ciasnych gorsetów i
rozkloszowanych sukien.
Wchodzimy zatem do domu
bogatego kupca, zwiedzamy dzielnice Amsterdamu, ale zaglądamy również do
męskiego więzienia i jesteśmy świadkami procesu o sodomię, który jest jedną z
najmocniejszych scen w powieści.
Jessie Burton skradła dwa dni
z mojego życia, ale warto było je oddać, by dać się ponieść tak niesamowitej
historii.
Opis książki brzmi naprawdę intrygująco. Bardzo, bardzo chciałabym ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńto do księgarni i zakupić! Albo list do Mikołąja napisać, jeszcze zdąży dojść :)
UsuńMarzy mi się ta książka, czytałam tak dużo pozytywnych recenzji, które coraz bardziej mnie do niej ciągną, że na pewno w końcu się w nią zaopatrzę :)
OdpowiedzUsuńTeraz jest dobry czas, bo można na święta przystanąć chwilkę i dać się ponieść tej niesamowitej historii
Usuń