Autorka: Ewa
Winnicka
Tytuł: Angole
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Reportaż
Rok wydania 2014
Kilka lat temu Ewa
Winnicka udała się na Wyspy, bo chciała spisać losy młodych ludzi, którzy po
przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej masowo wyjeżdżali z kraju w poszukiwaniu
lepszego życia. Siedząc w kawiarni, reporterka zobaczyła jednak ulotkę
reklamującą wystawę zdjęć znalezionych na śmietniku. Fotografie małych
dziewczynek w strojach krakowskich, zdjęcia z prywatek i uroczystości
rodzinnych stały się nitką, która poprowadziła reporterkę do kłębka ówczesnej
polskiej emigracji, do środowiska osób oscylujących wokół postaci generała
Andersa. Tak powstała książka „Londyńczycy". Po latach dziennikarka
postanowiła jednak powrócić do pozostawionego tematu i przyjrzała się
współczesnym emigrantom.
W trzydziestu
czterech rozmowach, ilustrowanych świetnymi zdjęciami Mariusza Śmiejka,
Winnicka oddaje głos swoim bohaterom, nie komentuje, pozwala czytelnikowi na
bezpośrednią konfrontację. Przekrój społeczny ukazany w reportażach jest ogromny,
od pracujących w City grubych ryb po wyzyskiwanych robotników zatrudnionych w
fabrykach, wśród rozmówców są kobiety i mężczyźni,
młodzież, osoby w średnim wieku i starsi, to daje nam panoramiczny obraz
współczesnej emigracji.
Lubię taki
bezpośredni reportaż, gdy mogę oko w oko stanąć z bohaterem, ale te historie,
które udało się zebrać Winnickiej często powodowały, że chciałam odwrócić
wzrok. Wstrząsająca jest historia Marcina, który w Polsce pracował w branży
reklamowej, a w Anglii trafił do sortowni śmieci. Dzięki Rafałowi dowiecie się
o nieludzkim traktowaniu uczniów w
prestiżowych boarding school, poznacie
również historię Jacka, założyciela międzynarodowej firmy pogrzebowej, czy też
Adama, nauczyciela zajmującego się w Londynie niepełnosprawnymi.
Trzydzieści cztery
historie, istniało ryzyko, że będą się zlewać w jedną wielką rzekę skarg i
zażaleń o wszelkich niesprawiedliwościach wynikających często ze stereotypów.
Tak nie jest. Winnickiej udało się tak dobrać bohaterów, że każdy z nich coś po
sobie zostawia w pamięci. Zastanawiające jest to, że na tylu rozmówców tak
niewielu udało się osiągnąć sukces. Okazuje się jednak, że Polak nie zawsze
potrafi.
W reportażach Winnickiej znajdziecie również
diagnozę społeczeństwa angielskiego poczynioną z perspektywy najeźdźców. W tych
opowieściach widać, jak różnice kulturowe często są nie do pokonania.
„Angole" nie
są lekturą przyjemną. Pozostaje po niej gorzki posmak. Polacy z książki
Winnickiej uciekli z kraju, bo nie potrafili już tu żyć. Jak nie długi, to
tęsknota za lepszym traktowaniem zmusiły ich do emigracji, ale zderzenie z
rzeczywistością zagraniczną równie było bolesne. Udało się jedynie tym, którzy
zacisnęli zęby.
Przeczytałam bodaj dwa pierwsze reportaże i zapowiadają się interesująco. Mam nadzieję, że autorka poradzi sobie z tematem lepiej niż w "Londyńczykach", którzy moim zdaniem nie byli zbyt spójni.
OdpowiedzUsuńkonstrukcja jest bardzo mozaikowa, ale to wynika z tego, że Winnicka dobrała bardzo różnych bohaterów i to jest ciekawe w tej publikacji. Mi się bardzo podobało, ale jednak obraz, jaki się kreśli z tych opowieści nie jest zachęcający. "Londyńczycy" - też uważam,że byli trochę nierówni, "Angole" chyba są bardziej dopracowani.
UsuńPocieszyłaś mnie.;) Również mam wrażenie, że będzie mozaikowo, ale liczę na ciekawy portret Brytyjczyków.;)
Usuńhmmm, mi się wydaje, że w tych opowieściach, Polacy nie potrafią wyjść poza stereotyp zdystansowanych Angoli, ale przez wielość bohaterów, mamy wiele punktów widzenia i rzeczywiście Brytyjczycy są tu różni, choć główny punkt ciężkości autorka położyła na obrazie Polaków za granicą
Usuń