Tytuł: Stuletnia
Gospoda
Wydawnictwo: Nasza
Księgarnia
Rok wydania: 2014
Stuletnia Gospoda
tak naprawdę nie jest typową gospodą, gdzie goście mogliby wynająć pokój
podczas długiej podróży, a przy okazji zjeść dobry posiłek. Stojąca na trasie
Kraków-Zakopane knajpka nie ma stu lat, bo ma ich znacznie więcej, być może
nawet i ze trzy wieki już zaprasza w swe progi, jak to przekonuje dziadek
Łukasz- jeden z bohaterów, który wychował się w tym magicznym miejscu. Nam
czytelnikom dane jest poznać jedynie powojenne losy gospody i ludzi z nią
związanych, gdy to po robotach w Reichu wracają w rodzinne strony służący,
zakładają rodziny i kontynuują przedwojenną tradycję. Stuletnia Gospoda znów
kusi zapachami kapusty, pierogów, cebuli i innych aromatycznych i sycących
potraw charakterystycznych dla polskiej kuchni.
Katarzyna Majgier
nazywa swoją książkę powieścią dla kucharek, ale to chyba tylko z przekory, bo
z czymże nam się taka „szufladka gatunkowa" kojarzy? Z babskim czytadłem,
bez ambicji, takim, przy którym nie trzeba szczególnie wysilać szarych komórek,
bo w przerwie między jednym rozdziałem a drugim trzeba obrać ziemniaki,
ugotować zupę, jak starczy czasu to i jeszcze ciasto zagnieść. Najważniejsze,
by fabuła dotyczyła zwykłych spraw, najlepiej jakby pojawił się jakiś romans, a
postaci nie byłyby zbyt skomplikowane, bo wtedy łatwiej się z nimi
identyfikować. Otóż, „Stuletnia Gospoda" taka nie jest. Na pewno nie jest
romansidłem dla mało wymagających gospodyń domowych, jest za to dobrze napisaną
sagą rodzinną z elementami gawędy, która czasami z rzeczywistości zabiera nas w
nieco baśniowe rejony oraz książką z modnego ostatnio gatunku „food
fiction", który powoli zaczyna rozwijać się w Polsce.
Historia ukazana przez Katarzynę Majgier skupia się na losach bohaterów od pokoleń związanych ze Stuletnią
Gospodą. Siła i urok tej powieści nie tkwi w prostych przepisach tradycyjnej
kuchni polskiej i włoskiej rozpoczynających każdy rozdział, ale w sylwetkach
bohaterów. Jest ich wielu w powieści ,ale każdego zapamiętujemy, każdy ma jakąś
cechę charakterystyczną, która budzi naszą sympatię lub antypatię.
Główny wątek zawiązuje się wokół Jagody i Michała, najmłodszych z pokolenia
właścicieli. Znają się od dziecka i wiadomo było, że się pobiorą i przejmą
interes. Jednak Jagodę gnało do Krakowa, do artystów, sama wykazuje się
malarskim talentem. Michał natomiast już chłopięciem będąc, przejawiał talent do interesów, mocno stąpał po ziemi. Różnili się charakterami, ale
poddali się losowi. Przynajmniej do pewnego momentu.
Obserwujemy zatem
tych młodych i widzimy, jak przez lata dorastają i pod wpływem różnych zdarzeń
kształtują się ich charaktery, jak dojrzewają do pewnych decyzji, zapętlają się
w historii i próbują wyrwać z góry zapisanych dla nich scenariuszy życiowych.
Jest tu i romans i depresja i gonitwa za marzeniami i walka i poczucie
porażki-cała plejada emocji i życiowych rozterek. Majgier udowadnia, że
codzienność składa się z sukcesów i porażek, że każdy z nas ma marzenia i w
pewien sposób jest naznaczony rodzinnymi oczekiwaniami, jedni się im poddają,
inni próbują się z nich wyrwać z różnym skutkiem.
Siłą tej powieści
są postaci. Mamy tu Lucka, dwumetrowego niemowę o posturze drwala, który
odkrywa w sobie zamiłowanie do malowania i to staje się jego sposobem na
komunikowanie ze światem. Lucek jednak widzi to czego nie widzą inni, a jego
obrazy przepełnione są postaciami nocnic, strzyg i innych postaci
personifikujących Zło.
Czesiek jest bratem Lucka, to typowy karierowicz i
cwaniaczek, który wie jak się w życiu ustawić. Ich siostra, Bożenka, to
natomiast prosta kobieta, pedantka, która nie wypuszcza ścierki z rąk. Nie może
pogodzić się, że jej córka Jagoda jest taka pyskata i ma własne zdanie.
Niezwykle ciepłe i
urocze są bohaterki z najstarszego pokolenia- babcia Alinka, która żyje życiem
serialowych postaci i pewnego dnia zaczyna wpływać na ich losy oraz babcia
Hania żyjąca w świecie zapachów i smaków, dobrze rozumiejąca tajemnicze obrazy
Lucka, nieco zabobonna. Wszystkie te kobiety łączy jedno- talent kulinarny.
Powieść dla
kucharek? Być może, ale dla tych ambitniejszych, które lubią odkrywać nowe
smaki i nie dają się wepchnąć w żadne schematy.
Zamówiłam sobie, znalazłam za 10zł, więc wpadłam przekonać się czy warto:)
OdpowiedzUsuńWarto, dobra na zimowe wieczory, lekka lektura i dobre przepisy z polskiej kuchni :)
Usuń