Autorka: Aleksandra
Gumowska
Tytuł: Seks, betel
i czary. Życie seksualne dzikich 100 lat później
Wydawnictwo: Znak
Litera Nova
Rok wydania: 2014
Co kraj, to obyczaj
W 1915 roku
Bronisław Malinowski, antropolog, dobił do Wysp Trobrianda, by tam prowadzić
badania terenowe, które przyniosły mu sławę. Efektem tych eskapad są wartościowe
publikacje dotyczące życia plemion, a książka „Życie seksualne dzikich" do
tej pory jest w kanonie lektur studentów antropologii. Badacz opisał w niej
dość pikantne szczegóły życia erotycznego mieszkańców ówczenej Papui. Sto lat
później Aleksandra Gumowska, reporterka, postanowiła ruszyć śladami wybitnego
naukowca i sprawdzić jak obecnie wygląda życie na Wyspach Miłości.
Nie było to jednak
proste zadanie - Trafiłam do świata bez
prądu , gazu, kanalizacji. Bez linii telefonicznych. Bez wychodków. Świata,
gdzie rośliny, które w Europie północnej hodujemy w doniczkach, osiągają
monstrualne rozmiary. Gdzie monotonny dźwięk alarmu samochodowego wydaje nie
pojazd spalinowy, a gigantyczna cykada - wspomina dziennikarka, ale to był
główny cel, zatopić się w tę zupełnie inna rzeczywistość, by poczuć jej smak.
W „Podróżach z
Herodotem" Ryszardowi Kapuścińskiemu cały czas towarzyszy pragnienie
przekroczenia granicy. Nie chodzi mu tylko o linie graniczne między państwami,
ale o mistyczne i transcendentalne doświadczenie przeniknięcia do innej kultury,
zrozumienia Innego i wtopienia się w jego świat. Gumowskiej się to udało.
Została zaakceptowana przez mieszkańców Wysp Trobrianda. Nie była już
postrzegana jako dimdim - biały człowiek, ale nadano jej imię Kadamwasile,
które pozbawiło ją wszelkich przywilejów turysty.
Opowiada o
kamieniach kamikadze, które rzucają się na łodzie, o wiedźmach wyczarowujących
nagle wyrastające pod statkami rafy, o toaletach wiszących w powietrzu, są
historie miłosne kipiące pożądanie i magią, jest rzucanie uroków, ale są też
komórki, kościoły i jakieś namiastki cywilizacji.
Trobriandczyk to
niemalże synonim ogrodnika. Ogród świadczy o prestiżu, jest też źródłem
utrzymania, bo miejscowi nie mają pieniędzy, żyją z tego, co sobie wyhodują. A
hodują przede wszystkim yam. Do tego żują cierpki betel. I oczywiście uprawiają
czary. Jak by się mogło wydawać, przez sto lat postępu nie widać. Bo czymże jest postęp - pyta nasza
podróżniczka? Jednia z bohaterek, zakonnica, tłumaczy Gumowskiej, że na
przestrzeni stu lat możemy mówić jedynie o zmianach, które następują skokowo.
Postęp to ewolucja, coś co dzieje się powoli, a na Wyspy Trobrianda nowe
wkracza szybko.
Tradycyjne miesza
się tu z nowoczesnym, magia z chrześcijaństwem, zabobony z nauką, a racjonalizm
z wierzeniami. Daje to barwny i orientalny obraz życia na mitycznych Wyspach
Miłości. Gumowska nie ocenia jednak, ale obserwuje. I to nie tylko tubylców.
Swym ciekawskim spojrzeniem ogarnia również swojego patrona- Bronisława
Malinowskiego. Wnikliwie analizuje jego spostrzeżenia, stara się wytworzyć w
wyobraźni portret naukowca, zastanawia się jak on funkcjonował w dzikiej
codzienności w 1915 roku.
Aleksandra Gumowska
spisuje swoje wrażenia niezwykle barwnym i dowcipnym językiem najeżonym
kolokwializmami. To jest jedna z wielu zalet tej książki, czytając, miałam
wrażenie, że autorka siedzi sobie naprzeciwko i dzieli sie swoimi przygodami.
Koniecznie muszę przeczytać tę książkę. Zaraz po lekturze Malinowskiego.
OdpowiedzUsuńksiążka jest REWELACYJNA! W sumie po niej też mam ochotę sięgnąć po Malinowskiego, ale słuchałam wywiadu z autorką i mówiła, że to straszne nudy :)
OdpowiedzUsuń