Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

poniedziałek, 21 lipca 2014

Ignacy Karpowicz "Sońka"



 


Autor: Ignacy Karpowicz
Tytuł: Sońka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2014





Uchronić od zapomnienia

Może się wydawać, że najnowsza powieść Ignacego Karpowicza nie ma nic wspólnego z tym, do czego nas autor przyzwyczaił. Pisarz zrezygnował z rozbuchanej fabuły i mnogości bohaterów na rzecz oszczędnej narracji i trójki wyrazistych postaci. Brakuje tu typowej dla niego groteski i mieszania świata realnego z fantastycznymi wątkami. Jest za to charakterystyczna dla Karpowicza barokowa metaforyka i dbałość o warstwę językową.

Akcja nowej powieści toczy się w małej wiosce na Podlasiu. Karpowicz na dwóch planach czasowych opowiada historię swoich bohaterów:  Sońki, która chce uchronić od zapomnienia losy swojej tragicznej miłości do niemieckiego SS-mana i zabiera czytelnika do czasów II wojny światowej oraz Igora Grycowskiego, kontrowersyjnego reżysera teatralnego, który staje się dla naszej bohaterki  Aniołem Śmierci, przybywającym z oddali, by wysłuchać, zrozumieć i pożegnać Sonię.

Sonia nie miała łatwego życia, matka zmarła podczas połogu. Czasy były ciężkie, bieda, wojna i nie dość, że Historia naznaczyła naszą bohaterkę cierpieniem, do tego jeszcze przez swą miłość do Niemca była wyklęta przez wiejską społeczność, a cztery ściany chałupy skrywały gwałty, które dokonywał na niej ojciec.

Joachim, oficer SS, który zakochał się z wzajemnością w Soni. Ich miłość jest nietypowa, rozgrywa się wśród gestów, jedno nie zna języka drugiego, ale to im nie przeszkadza. Sonia nie rozumie, gdy Joachim opowiada jej o mordach na Żydach, dziewczyna myśli, że ukochany jej się oświadcza. Powstaje pytanie - czy kochałaby go tak samo, gdyby wiedziała jakich czynów dokonuje? Ale to chyba nie o to chodzi. Karpowicz wyrzuca swoich bohaterów z kontekstu historycznego, skupiając się jedynie na sile i abstrakcyjności samego uczucia.

Igor pojawił się w Królowym Stojle przez przypadek. Na drodze zepsuł mu się samochód, a zasięg w komórce gdzieś zaniknął wśród pól. Uwięziony w tej zapadłej dziurze, trafia do domu Soni i w miarę jak poznaje jej opowieść, sam zaczyna odrzucać maski, które nałożył na twarz, uciekając od swoich prawdziwych korzeni. Sława, pieniądze, blichtr - to wszystko nagle zaczęło blednąć, pojawiła się pustka i poczucie jałowości.

Spotkanie się dwójki tych bohaterów staje się próbą odzyskania własnej tożsamości. Im dłużej Igor wsłuchiwał się w głos staruszki, tym bardziej czuł się stary i zmęczony, ona przy nim natomiast młodniała, bo wspomnienia poruszały w niej uczucia, które na długo zostały wyparte.

Karpowicz zabiera nas do świata, który już zanika, odmalowuje mentalność białoruską, odcina czytelnika od cywilizacji i umieszcza w rzeczywistości, w której ludzie są zabobonni i prowadzą skromne życie, którego rytm wyznaczają pory roku. Nie jest to jednak znana z pieśni Kochanowskiego wieś spokojna i wieś wesoła. Panujące tam zasady są twarde, marazm, ciężka praca i plotki, które potrafią w okrutny sposób stygmatyzować podejrzane osoby.

Autor „Niehalo" nie byłby sobą, gdyby nie pokomplikowałby konstrukcji książki. Pisarz wprowadza elementy dramatu. Igor z opowieści Soni tworzy sztukę teatralną. Historia staruszki jest więc inkrustowana wstawkami ze scenami rozgrywanymi na deskach warszawskiego teatru, powieść przechodzi w sztukę, nadając książce nieco sylwiczny charakter.

„Sońka" to opowieść skondensowana, o cierpieniu, pustce i próbie jej wypełnienia, o tym, że nie uciekniemy przed własną przeszłością i o tym, że tkwi w nas mocno samozachowawczy instynkt do przekazania własnej historii innym, by pamięć o nas gdzieś się nie zawieruszyła.

2 komentarze:

  1. "Brakuje tu typowej dla niego groteski i mieszania świata realnego z fantastycznymi wątkami." - nie wiem jak to sie ma w innych jego ksiazkach (bo nie czytalam), ale wydaje mi sie, ze w Sonce byly elementy realizmu magicznego (glownie pod postacia mowiacych i ciagle reinkarnujacych sie zwierzat). :-) Bardzo ladna recenzja. I 'sylwiczny' ! Kiedy ja to slowo w ogole ostatni raz slyszalam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :) W innych książkach opozycja realizm-magia jest tak jakby osią konstrukcyjną fabuły, tutaj jest to szczątkowe, tak szczątkowe :)

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.