Autor: Grzegorz
Gortat
Tytuł: Miasteczko
Ostatnich Westchnień
Wydawnictwo: Ezop
Agencja Edytorska
Seria: Lepiej w to
uwierz!
Rok wydania: 2014
Chłopiec w krainie śmierci
„Miasteczko
Ostatnich Westchnień" to trzecia książka, która ukazała się w serii
„Lepiej w to uwierz!". Jeżeli lubicie mroczne tajemnice, przygody, które
przyprawić mogą o gęsią skórkę, atmosferę grozy, magiczne wątki i oryginalnych
bohaterów, którzy stawiają czoła złu tego świata to ta książka zaspokoi wasze
wymagania.
Zastanawialiście
się kiedyś, gdzie idą zwierzęta po śmierci? Czy istnieje niebo dla naszych
mniejszych braci? Otóż jest taka kraina, nazywa sie Miasteczkiem Ostatnich
Westchnień. Zwierzęta, które tam trafiają po oddaniu ostatniego tchnienia
przybierają nowe imiona i żyją ze sobą w zgodzie. Płynąca przez miasto Rzeka
oddziela je od świata ludzi. Każde ze zwierząt może na powrót odżyć, jest tylko
jeden wymóg - wróci na ziemię w ciele człowieka.
Wyobraźcie sobie
zatem zamęt jaki wprowadzili Remus i Romulus, gdy odkryli przy Rzece ludzkie
szczenię. Do tego żywe ludzkie szczenię. Skąd się wziął ten dzieciak i co z nim
teraz zrobić? O takich sprawach musi zadecydować zgromadzenie, na którego czele
stoi knur Wolfgang. Głosowanie nie przebiegło pomyślnie, ale w końcu pitbull
Raben dał się przekonać i szczenię zostało. Po latach chłopiec zaczyna odczuwać
swoją inność i pragnie przekroczyć Rzekę.
Raben- to jeden z
głównych bohaterów, jego historia jest tragiczna, tak jak losy wszystkich
zwierząt zamieszkujących Miasteczko. Pies doznał wiele krzywd od człowieka,
stąd jego dystans do chłopca. Jednak to właśnie on poświęca się dla Grakcha i
wyruszają razem w podróż na drugą stronę.
„Miasteczko
Ostatnich Westchnień" to przejmująca opowieść o ludzkim okrucieństwie.
Nasi bohaterowie muszą stawić czoła Teuffelowi, który bez mrugnięcia okiem
zabija i znęca się nad każdym stworzeniem tylko i wyłącznie po to, by czerpać z
tego radość. Jest ohydnym zwyrodnialcem, ale zbrodnia będzie domagać się kary.
Grzegorz Gortat
funduje nam mocną prozę, nie ma tu miejsca na oddech. Umiejętnie prowadzona
narracja przyspiesza, gdy bohaterowie przekraczają drugi brzeg. Niespodziewane
zwroty akcji, nawarstwienie drastycznych opisów przeplatane z filozoficznymi
dialogami o istocie cierpienia, przebaczeniu, poszukiwaniu własnej tożsamości
sprawiają, że powieść zakleszcza się na naszej szyi i zabiera oddech do
ostatniej strony.
Oj tak, zastanawiałam się! Ciekawy pomysł na powieść, a imiona takie jak Remus i Romulus wydają się fajnym mrugnięciem w stronę czytelnika. ;) W "Akademii Pana Kleksa", o ile dobrze pamiętam, też było intrygująco opisane psie niebo.
OdpowiedzUsuńJestem akurat na świeżo, więc potwierdzam. Najbardziej urzekł mnie pomysł na chronometr w postaci zjadanego co dzień czekoladowego pomnika doktora Dolittle :)
UsuńTam jest więcej takich "znaczących imion", koza np. nazywa się Maria Antonina :)
Usuń