Tytuł: Przepisy Mikołajka
Pomysł i opracowanie: Christine de Beaupré et Béatrice Valentin
Przekład : Magdalena Talar
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Wyobrażacie sobie Mikołajka w kuchni? Ja sobie wyobrażam, ale domyślam
się również jak taka kuchnia po Mikołajkowym pichceniu by wyglądała.
Skojarzenie z poligonem jest tu chyba najbardziej odpowiednie.
Mikołajek to jednak zuch- chłopak i żadnego wyzwania się nie boi i,
możecie wierzyć lub nie, właśnie wydał swoją książkę kucharską! No bo co w
końcu kurczę blade!
Jest to książka z przepisami różnorakimi, podzielona na odpowiednie
rozdziały. Znajdziemy tu więc sposoby na bardzo pyszne przekąski (polecam
szczególnie szalone szaszłyki!), niesamowicie smaczne dania, fantastyczne
desery, śmieszne pomysły na piknik oraz na niesamowite smakołyki.
Każdy przepis opatrzony jest bardzo istotnymi informacjami:
- o ilości kolegów, którzy będą w stanie skonsumować przygotowane
według proponowanych proporcji danie,
- składniki spożywcze potrzebne do gotowania tudzież smażenia,
- naczynia, które będą potrzebne do przygotowania potrawy,
- małe rady i uwagi oraz ostrzeżenia,
Jeżeli pichcimy z Mikołajkiem możemy też zapisać własne sugestie, na
które nasz mały bohater przygotował nam miejsce przy każdym daniu. A na końcu
możemy uzupełnić książkę o nasze propozycje kulinarne.
Książka jest ilustrowana i okraszona cytatami z przygód francuskiego
chłopca i jego przyjaciół, przepisy nie są trudne, a i składniki można dostać w
każdym osiedlowym sklepie.
Ciekawe, który rozdział najbardziej przypadłby Wam do gustu? Ja nie
ukrywam, że jestem łakomczuchem i w pierwszym odruchu sięgnęłam na strony z
deserami. Mmmm, ślinka cieknie, zwłaszcza na ciasteczkowe lody, bo „Strasznie
śmiesznie robi się te lody: używasz motka do rozbijania ciastek!”, a porcja
wystarczy dla sześciu kolegów!
Jaki piękny zimowy wystrój!
OdpowiedzUsuńA ten kotek przy stoliku - cudny!
Odnośnie książki - nie lubię "obudowywania" danego bohatera całą masą rzeczy typu kalendarze, poradniki, pisemka gry.. itepe itede, ale te "Przepisy.." całkiem fajnie się zapowiadają, zwłaszcza, że niewymyślne, jak mówisz, że w osiedlowym sklepiku kupi się składniki. Bałam się, że będzie w stylu "kasztany pieczone z syropem klonowym i sałatka z karczochów|".
Agnesto- dziękuję, wystrój to zasługa Ady :) A przepisy są prościutkie- też się bałam,że będą jakieś liście winogron, żaby i ślimaki :)
OdpowiedzUsuńNo to mam prezent dla bratowej na Gwiazdkę. Uratowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuń