Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

czwartek, 15 grudnia 2011

Mo- Yan "Obfite piersi, pełne biodra"


 


 Autor: Mo Yan
Tytuł: Obfite piersi, pełne biodra

Przekład: Katarzyna Kulpa

Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2007



Czytając liczne pozytywne artykuły, dotyczące twórczości tego chińskiego literata z ciekawością sięgnęłam po opasłe tomisko, jakim jest powieść „ Obfite piersi, pełne biodra”. Zachęcający tytuł sugeruje, że rzecz dotyczy kobiet, więc pomyślałam, że książka być może przedstawia z ciekawej perspektywy sytuację Chinek np. w kulturowo-społecznym kontekście. Trzeba przyznać pisarzowi, że próbował, starał się, być może nawet bardzo, ale dobrymi chęciami, jak to mówi słynne porzekadło, piekło jest wybrukowane. Bo proza Mo Yana jest piekielnie makabryczna, pisarz wykazuje niemalże obsesyjną skłonność do epatowania czytelnika obrazami rodem z filmu „ Martwica mózgu”, ocierając się przy tym o granice dobrego smaku. W tej powieści zawarte są niemalże wszystkie dewiacje począwszy od gwałtów, poprzez kazirodztwo i pedofilię, na nekrofilii kończąc. Jeżeli ktoś, więc się nastawia na wnikliwą wiwisekcję kobiecej duszy srogo się zawiedzie.

Akcja powieści rozpoczyna się ok. 1900 roku i rozciąga się prawie na cały wiek XX. Autor „Krainy wódki” nawiązuje do tradycji sagi, prezentując na ponad sześciuset stronach dzieje rodu Shangguan. Kobiety, wywodzące się z tej rodziny, cechują tytułowe obfite i pełne kształty, ale nie tylko fizyczność decyduje o tym, że wyróżniają się spośród innych mieszkanek Dalanu. To właśnie Shangguan Lu, matka Ośmiu Sióstr i jednego syna (bohatera- narratora- Jintonga) jest głową rodziny, silniejszą od swego męża, który, notabene ginie już na początku powieści. Mo Yan stara się odwrócić schemat patriarchalnej rodziny, ukazując heroizm i niesamowite poświęcenie bohaterki, która musi zapewnić byt rodzinie w bardzo trudnych warunkach, to właśnie matka jest żywicielką swych dzieci i wnuków, mężczyzna natomiast zostaje sprowadzony do roli rozpłodowego byka oraz żądnego krwi bandyty.

Dzieje chińskiego klanu są ukazane na tle historycznych i politycznych przemian. Czytelnik ma, więc okazję poznać tragiczne losy wojny japońsko- chińskiej, licznych powstań, walk między partyzantami, a oddziałami wojskowymi, a wszystko to podane zostaje w iście naturalistycznej konwencji zaczerpniętej rodem z dziewiętnastowiecznej prozy. Opisy są tu, bowiem bardzo sugestywne, pisane mięsistym językiem, nie stroniącym od wulgaryzmów. Pełno tu krwi, rozbryzganych mózgów, wylewających się jelit, zgniłych i rozsypujących się ciał, no, ale zgodne to przynajmniej z duchem poetyki oraz tematyki, więc braku spójności pisarzowi zarzucić nie można.

Mo Yan stara się również ukazać narodziny komunizmu w Chinach. Dlaczego piszę, że się tylko stara? Otóż narrator, którym jest Jintong- młody chłopak, jedyny syn Schangguan Lu, zdaję się być mało zainteresowany otaczającą go rzeczywistością. Jedyną rzeczą godną jego uwagi stają się kobiece piersi, to na ich temat snuje liczne rozważania, przez co powieść staje się swoistym traktatem o tej właśnie części kobiecego ciała. Z początku może to i zaciekawić czytelnicze męskie grono, ale zapewniam, że z czasem opisy stają się nudne i wręcz pretensjonalne. Poza tym pomysł na kreację bohatera, który do trzynastego roku życia ssie mleko matki, bo cierpi na przedziwną chorobę, a mianowicie, jego organizm nie przyjmuje innego pokarmu, jest zupełnie nieumotywowany. No chyba, że Mo Yan na przykładzie swego bohatera próbuje powiedzieć czytelnikowi, że dla mężczyzny najważniejszą częścią kobiety są jej piersi, które w tym momencie stają się symbolem życia, przez to, że wytwarzają życiodajny pokarm?

Kolejną tradycją, do której nawiązuje chiński autor jest realizm magiczny. Naturalistyczne opisy licznych pogromów są przeplatane scenami pisanymi w poetyce oniryzmu. Zastosowanie tej konwencji posłużyło pisarzowi do zaprezentowania licznych wierzeń i zabobonów, które panują na chińskiej prowincji, są to chyba najciekawsze i najbardziej udane fragmenty w całej powieści.

„Obfite piersi, pełne biodra” to proza mięsista, pisana wyrazistym językiem, zawierająca makabryczne sceny, ocierające się o pornografię, balansująca na krawędzi obrazoburstwa. Jeżeli ktoś lubi teksty nasiąknięte krwią, wypełnione ludzkimi wnętrznościami, to powieść w sam raz dla niego.


7 komentarzy:

  1. A,makabryczna to dziękuję, postoję. Swoją drogą to pierwszy raz słyszę o autorze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Agnesto, DOKŁADNIE to samo pomyślałam: "dziękuję, postoję" :) Jeśli mam ochotę na niesmaczną makabrę, niesłużącą niczemu, to mogę włączyć wiadomości, nie muszę jeszcze sięgać w tym celu po opasłe tomisko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Makabra i ocieranie się o dobry smak mocno zniechęciły mnie od innego Chińczyka - Ma Jiana. Nie jestem w stanie pojąć chińskiego poczucia humoru;( A "Obfite..." kupiłam kilka late mu wychodząc z podobnego założenia jak Ty;) Tzn. że będzie to realistyczna opowieść o Chinach w ogóle. A tu taka niespodzianka;) Z ciekawości przekartkuję dzisiaj tego Mo Yana;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnesto, Dragonella=> dokładnie. Ja też wcześniej o nim nie słyszałam i już nie chcę słyszeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. czytanki.anki=> przekartkuj, przekartkuj,ale na własne ryzyko ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. czytanki.anki=> nastawiłam się na inny rodzaj lektury, zmęczyła mnie ta książka

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.