Autor: Mo Yan
Tytuł: Obfite piersi, pełne biodra
Przekład: Katarzyna Kulpa
Wydawnictwo: W.A.B.
Tytuł: Obfite piersi, pełne biodra
Przekład: Katarzyna Kulpa
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2007
Czytając liczne pozytywne
artykuły, dotyczące twórczości tego chińskiego literata z ciekawością sięgnęłam po
opasłe tomisko, jakim jest powieść „ Obfite piersi, pełne biodra”. Zachęcający
tytuł sugeruje, że rzecz dotyczy kobiet, więc pomyślałam, że książka być może
przedstawia z ciekawej perspektywy sytuację Chinek np. w kulturowo-społecznym
kontekście. Trzeba przyznać pisarzowi, że próbował, starał się, być może nawet
bardzo, ale dobrymi chęciami, jak to mówi słynne porzekadło, piekło jest
wybrukowane. Bo proza Mo Yana jest piekielnie makabryczna, pisarz wykazuje
niemalże obsesyjną skłonność do epatowania czytelnika
obrazami rodem z filmu „ Martwica mózgu”, ocierając się przy tym o granice
dobrego smaku. W tej powieści zawarte są niemalże wszystkie dewiacje począwszy
od gwałtów, poprzez kazirodztwo i pedofilię, na nekrofilii kończąc. Jeżeli
ktoś, więc się nastawia na wnikliwą wiwisekcję kobiecej duszy srogo się
zawiedzie.
Akcja powieści rozpoczyna się ok.
1900 roku i rozciąga się prawie na cały wiek XX. Autor „Krainy wódki” nawiązuje
do tradycji sagi, prezentując na ponad sześciuset stronach dzieje rodu
Shangguan. Kobiety, wywodzące się z tej rodziny, cechują tytułowe obfite i
pełne kształty, ale nie tylko fizyczność decyduje o tym, że wyróżniają się
spośród innych mieszkanek Dalanu. To właśnie Shangguan Lu, matka Ośmiu Sióstr i
jednego syna (bohatera- narratora- Jintonga) jest głową rodziny, silniejszą od
swego męża, który, notabene ginie już na początku powieści. Mo Yan stara się
odwrócić schemat patriarchalnej rodziny, ukazując heroizm i niesamowite
poświęcenie bohaterki, która musi zapewnić byt rodzinie w bardzo trudnych warunkach,
to właśnie matka jest żywicielką swych dzieci i wnuków, mężczyzna natomiast
zostaje sprowadzony do roli rozpłodowego byka oraz żądnego krwi bandyty.
Dzieje chińskiego klanu są
ukazane na tle historycznych i politycznych przemian. Czytelnik ma, więc okazję
poznać tragiczne losy wojny japońsko- chińskiej, licznych powstań, walk między
partyzantami, a oddziałami wojskowymi, a wszystko to podane zostaje w iście
naturalistycznej konwencji zaczerpniętej rodem z dziewiętnastowiecznej prozy.
Opisy są tu, bowiem bardzo sugestywne, pisane mięsistym językiem, nie stroniącym
od wulgaryzmów. Pełno tu krwi, rozbryzganych mózgów, wylewających się jelit,
zgniłych i rozsypujących się ciał, no, ale zgodne to przynajmniej z duchem
poetyki oraz tematyki, więc braku spójności pisarzowi zarzucić nie można.
Mo Yan stara się również ukazać
narodziny komunizmu w Chinach. Dlaczego piszę, że się tylko stara? Otóż
narrator, którym jest Jintong- młody chłopak, jedyny syn Schangguan Lu, zdaję
się być mało zainteresowany otaczającą go rzeczywistością. Jedyną rzeczą godną
jego uwagi stają się kobiece piersi, to na ich temat snuje liczne rozważania,
przez co powieść staje się swoistym traktatem o tej właśnie części kobiecego
ciała. Z początku może to i zaciekawić czytelnicze męskie grono, ale zapewniam,
że z czasem opisy stają się nudne i wręcz pretensjonalne. Poza tym pomysł na
kreację bohatera, który do trzynastego roku życia ssie mleko matki, bo cierpi
na przedziwną chorobę, a mianowicie, jego organizm nie przyjmuje innego pokarmu,
jest zupełnie nieumotywowany. No chyba, że Mo Yan na przykładzie swego bohatera
próbuje powiedzieć czytelnikowi, że dla mężczyzny najważniejszą częścią kobiety
są jej piersi, które w tym momencie stają się symbolem życia, przez to, że
wytwarzają życiodajny pokarm?
Kolejną tradycją, do której
nawiązuje chiński autor jest realizm magiczny. Naturalistyczne opisy licznych
pogromów są przeplatane scenami pisanymi w poetyce oniryzmu. Zastosowanie tej
konwencji posłużyło pisarzowi do zaprezentowania licznych wierzeń i zabobonów,
które panują na chińskiej prowincji, są to chyba najciekawsze i najbardziej
udane fragmenty w całej powieści.
„Obfite piersi, pełne biodra” to
proza mięsista, pisana wyrazistym językiem, zawierająca makabryczne sceny,
ocierające się o pornografię, balansująca na krawędzi obrazoburstwa. Jeżeli
ktoś lubi teksty nasiąknięte krwią, wypełnione ludzkimi wnętrznościami, to
powieść w sam raz dla niego.
A,makabryczna to dziękuję, postoję. Swoją drogą to pierwszy raz słyszę o autorze.
OdpowiedzUsuńAgnesto, DOKŁADNIE to samo pomyślałam: "dziękuję, postoję" :) Jeśli mam ochotę na niesmaczną makabrę, niesłużącą niczemu, to mogę włączyć wiadomości, nie muszę jeszcze sięgać w tym celu po opasłe tomisko.
OdpowiedzUsuńMakabra i ocieranie się o dobry smak mocno zniechęciły mnie od innego Chińczyka - Ma Jiana. Nie jestem w stanie pojąć chińskiego poczucia humoru;( A "Obfite..." kupiłam kilka late mu wychodząc z podobnego założenia jak Ty;) Tzn. że będzie to realistyczna opowieść o Chinach w ogóle. A tu taka niespodzianka;) Z ciekawości przekartkuję dzisiaj tego Mo Yana;)
OdpowiedzUsuńAgnesto, Dragonella=> dokładnie. Ja też wcześniej o nim nie słyszałam i już nie chcę słyszeć ;)
OdpowiedzUsuńczytanki.anki=> przekartkuj, przekartkuj,ale na własne ryzyko ;)
OdpowiedzUsuńCzyli Tobie się nie podobało?
OdpowiedzUsuńczytanki.anki=> nastawiłam się na inny rodzaj lektury, zmęczyła mnie ta książka
OdpowiedzUsuń