Z góry ostrzegam, że ten wpis będzie chaotyczny, bo mi myśli w głowie galopują na łeb na szyję lecą, a i tyle pozytywnych emocji we mnie, że jak zaraz ich nie wypuszczę w świat, to będzie katastrofa. Bo ja to dzisiaj taki dobry dzień miałam. Otworzyłam rano oczka i zza okna usłyszałam świergolenie ptaszka. O tej porze roku! Ptaszek! Za oknem! Śpiewał! To i mi się śpiewająco zrobiło. Włączyłam za chwilkę moje ukochane radio RAM, tu muzyka, która miodem spłynęła na me zaspane jeszcze uszęta. Śniadanko zjadłam, kawkę wypiłam i doi pracy rodacy! A w pracy myk, myk ,myk, przeeeleciało i już mnie nie było i już na spacer polazłam, bo za oknem wiosna. I snułam się i snułam i wiatr w żagle łapałam i zajszłam ci ja do salonu Orange, bo chciałam zmienić numer, z którym mam bezpłatne rozmowy. A tu się okazało, że już mogę aneksować umowę. I taki strasznie miły Pan, który jest zodiakalnym Wodnikiem i ma urodziny 28.01., zaproponował mi świetne warunki nowej umowy i do tego kupiłam nowy telefon, taki fajny i to za 1 zł! Fakt, że z moim talentem do elektroniki, komputerów i innych nowinek technicznych, będę ten telefon rozpracowywać z tydzień, ale co tam! Najważniejsze, żebym miała dzwonek ze Strachami i budzik z melodią z Kubusia Puchatka. O właśnie, jeżeli już jestem przy Kubusiu Puchatku. Tato mi mówił, że dziś cały dzień w telewizji trąbią, że to urodziny Misia o Bardzo Małym rozumku. Chciałam sprostować- dzisiaj są urodziny, nie Misia, ale jego twórcy. A.A. Milne urodził się 18.01.1882 roku. Pamiętam, bo jak czytałam jego biografię, to sobie pomyślałam, że gdyby moi rodzice się pospieszyli i urodziłabym się w 1982 roku to mnie i Milnego różniłby jeden wiek. Tak, bo ja to w sumie dzisiaj też mam urodziny. I może dlatego taki dobry dzień miałam. Bo, wracając do poprzedniego wątku, po spacerku zjadłam przepyszny obiadek i zakupiłam bilet na koncert Strachów. Bo moje ukochane Strachy w lutym zawitają do Wielkiego Miasta. A i jest szansa, że w jakiś cieplejszy miesiąc dadzą koncert w Małym Mieście, ale o tym na razie sza, żeby nie zapeszać. Na czym to ja... Acha, no, to po obiadku do kina na „Soul Kitchen”. Maaamo!!! Co za film!!! Jeśli macie depresję, jeśli widzicie świat w czarnych barwach, to MUSICIE to zobaczyć! Jak ja dawno nie byłam na tak dobrym, uroczym, ciepłym i zabawnym seansie. Polecam gorąco! No. A po seansie zasnułam sie w końcu do domu, a tam... a zresztą co tu dużo pisać, sami zobaczcie, co też Jadzia wymyśliła:
No. To się nagadałam. Jesteście tam jeszcze? A coś ktoś z tego zrozumiał? :)
Aj Siostra jeszcze raz wszystkiego najlepsiejszego. Eh zachcialo nam sie tej stolicy a teraz mi teskno za Wroclawiem, bo jak tak czytam te twoje wpisy to mi się tam wszystko przypomina eh. Ale najwazniejsze ze dobry dzien mialas!ooby takich wiecej w kolejnym roku;)
OdpowiedzUsuńNo sis, na urodziny nam się zgrać nie udało, ale wpadaj 02.03.- Happysad grają :)
OdpowiedzUsuńPosłużę się cytatem z gwary uczniowskiej: "Aaale słit-focia..." :)
OdpowiedzUsuńNajlepszego. Tylko i wyłącznie. Pociechy z Czesława :)
Dragonella
fenkju Dragonko :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego! Jak najwięcej takich dni życzę - nie tylko raz do roku.
OdpowiedzUsuńPS A na "Soul Kitchen" wybieram się wkrótce.
Wszystkiego Najlepszego :) Spóźnione, ale szczere :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No to czirs i sto lat. Albo może sto lat i czirs? A zresztą, jak wolisz :D
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję Wam :)
OdpowiedzUsuńTrochę spóźniona jestem, ale mnie nie było i nie miałam dostępu do internetu. Wszystkiego naj naj Mag, niech Ci tylko same dobre rzeczy się przydarzają. Uśmiechu dużo i spełnienia marzeń! :)
OdpowiedzUsuńNo niech mnie kule biją, a ja właśnie Ci Virginio maila wysłałam...normalnie telepatia jakaś! :) Pozdrawiam i dziękuję
OdpowiedzUsuńMi i mojemu mężowi też Kubuś śpiewa rano, że już pora wstać, wyruszyć z domu...hihi. Myślisz, że jest nas więcej? Bardzo mocno spóźnione życzenia urodzinowe przesyłam...:) Pozdróweczka:)
OdpowiedzUsuńpapryczka => dzięki :)
OdpowiedzUsuń