Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Joy Fielding "Martwa natura"

Nie miałam dotąd okazji zapoznania się z pisarstwem Joy Fielding, a po lekturze „Martwej natury” podejrzewam, że już raczej nie będę chciała zagłębiać się w prozę „bestsellerowej autorki New York Timesa”. Nie lubię pisać źle o książkach i zazwyczaj tego nie robię, ale w tym wypadku muszę ostrzec- szkoda czasu na „Martwą naturę” i nie dajcie  się zwieść opisie wydawcy zamieszczonym na okładce, to tylko z pozoru zapowiada się na ciekawą lekturę.
Główna bohaterka- Casey Marshall ma trzydzieści lat. Jest bogatą kobietą, ma kochającego męża, grono przyjaciół, pracę , z której jest zadowolona- jej życie to pasmo sukcesów. Ale czyż nie zasłużyła sobie na to? Dzieciństwo miała wszakże koszmarne- matka alkoholiczka, nie zajmowała sie ani Casey, ani jej siostrą- Drew, która uzależniła się od narkotyków. Ojciec – milioner- zdradzał matkę na prawo i lewo, zazwyczaj z nianiami dziewczynek. Wtedy życie Casey nie było kolorowe. Ale prawo sinusoidy musiało zadziałać, więc skoro już w dorosłym życiu wszystkie troski odeszły w niepamięć, trzeba by znowu posmakować trochę goryczy. I w ten sposób nasza bohaterka ląduje pod kołami samochodu. Zapada w śpiączkę. Ale, ale, czy to był wypadek? A może jednak nie? Może ktoś chciał Casey zabić? Ale kto? I zaczyna się śledztwo. Kryminał, myślę sobie, poczytam, podedukuję, a tu wielkie rozczarowanie. Wszystko jest tak przewidywalne, że już po kilkunastu stronach domyśliłam się co i jak. Intryga? Ale jaka? Motyw zbrodni? Do tej pory nie znam, może nieuważnie czytałam. Postaci? Sztampowe, papierowe, bez wyrazu. Nie lubię, gdy czytelnik jest traktowany jakby był upośledzony umysłowo, nie lubię, gdy wszystko jest podane na tacy, nawet pytania, które czytelnik mógłby sobie zadawać w czasie lektury są tu wyrażone expressis verbis, a ja nie lubię dosłowności i łopatologii. Zwłaszcza w kryminałach, gdy to oczekuję od autora intryg zawiłych, niedopowiedzeń, gry z odbiorcą, wodzenia za nos. Rozdrażniła mnie ta książka swą banalnością i przewidywalnością, a jest w niej potencjał, pytanie tylko, dlaczego Joy Fielding go nie wykorzystała?
Joy Fielding, Martwa natura, Świat Książki, Warszawa 2010.

1 komentarz:

  1. Miałam kiedyś nieprzyjemność czytać ta panią. Poziom lektury równy filmom z Hallmarku:)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.