Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 16 stycznia 2011

Sonia Raduńska "Kartki z białego zeszytu"

                                                                     
„Kartki z białego zeszytu” to kontynuacja wydanej w 1997 roku powieści „Białe zeszyty”. Na tę niewielkich rozmiarów książeczkę złożyły się m.in. felietony publikowane przez Sonię Raduńską w „Zwierciadle” w latach 2000- 2005. Dla kolekcjonerów różnego rodzaju cytatów i mądrości życiowych lektura „Kartek z białego zeszytu” będzie prawdziwą ucztą.

Bohaterką tego intymnego dziennika jest Sonia, kobieta już dojrzała, z dużym bagażem doświadczeń życiowych. Czytelnik poznaje ją w momencie, gdy jej życie wchodzi w nowy etap. Sonia odchowała dzieci, które opuściły dom, by samodzielnie stawiać kroki w dorosłym życiu. Kobieta zostaje sama, jej mąż nie żyje od siedmiu lat. Bohaterka jednak wcale nie jest samotna. Jej praca, jako psycholożki, sprawia, że Sonę cały czas otaczają ludzie. I to chyba właśnie życie zawodowe ukształtowało w sporej mierze jej charakter.

Sonia jest osobą niesamowicie ciepłą i optymistycznie nastawioną do świata i ludzi. Zachowała w sobie dar dziwienia się i dziecięcej ciekawości. Z lubością podgląda swe zwierzęta (stary pies i kociak), zachwyca się wschodami i zachodami słońca, codziennie stara się medytować i ćwiczy jogę, co pozwala jej na zachowanie wewnętrznej stabilności i pogody ducha. Jej życie, jak sama deklaruje, jest zupełnie zwyczajne, ale nie bylejakie. Teraz wszakże zwolniło się tempo, ale bohaterka potrafi odnaleźć w tym same blaski. Sonia przypomina postać graną przez Katarzynę Braunek w „Tulipanach”. W filmie bohaterka również się starzeje, ale z tego powodu nie usuwa się w cień, by zostawić młodym więcej przestrzeni. Obie kobiety nadal rozwijają się duchowo, spotykają się z przyjaciółmi i czerpią z życia pełnymi garściami. I film i książka są afirmacją starości, a może raczej dojrzałej egzystencji.

Wprawdzie „Kartki z białego zeszytu” to dziennik intymny, ale książka ma również cechy swoistego życiowego poradnika. Dużo tam przemyśleń i wskazówek dla tych, którzy się trochę na tym ziemskim padole pogubili. Mistrzami duchowymi Soni są m. in. Ryszard Kapuściński, Dalajlama, Merton, poeci japońscy, Almodovar i Frida. Bohaterka cały czas dba o swój rozwój intelektualny, dużo czyta, chodzi do kina, do teatru, a wszystkie refleksje spisuje później na kartach białego zeszytu.

Te zapiski kojarzą mi się z felietonami Joanny Szczepkowskiej pisanymi do „Wysokich Obcasów”. Podobieństwo przejawia się w sposobie, w jaki obie autorki, wykazując się szczególną uwagą, przypatrują się otaczającej nas rzeczywistości. Z notatek spisanych przez Sonię w pamiętniku spływa na czytelnika fala dobroci, tolerancji i niezwykłej wrażliwości. I nic dziwnego książka, bowiem wpisuje się w nurt tzw. „literatury kobiecej”, o czym świadczy również seria, w której ta pozycja została wydana (seria „z miotłą” ma promować dobrą literaturę kobiecą, pisaną przez kobiety, ale nie tylko dla kobiet).
W świat bohaterki jest wejść bardzo łatwo, ale równie łatwo można z niego wyjść. Książka jest w zasadzie napisana z lekkością, ale polotu jej czasami brakuje. Autorka wprawdzie świetnie panuje nad stylistyczną jednością zapisków, ale metafory i porównania, których z lubością używa są niekiedy nazbyt landrynkowe, takie słodziutkie i różowiutkie, po kilku takich chwytach czytelnik może odczuwać lekkie mdłości. I szczerze mówiąc mam problem z oceną tej pozycji, bo z jednej strony „Kartki z białego zeszytu” czyta się jednym tchem, a emocje po przeczytaniu są jak najbardziej pozytywne, z drugiej jednak strony, czułostkowy charakter niektórych wpisów może czasami drażnić.

Sonia Raduńska, Kartki z białego zeszytu, W.A.B., Warszawa 2008.

10 komentarzy:

  1. Czytałam tę książkę i pamiętam jaka była to uczta, w sercu cieplej się robi, niezwykle przyjemnie się czytało. pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam felietony. Zapamiętam tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tajemnica33=> jeżeli lubisz felietony to polecam Kasię Miller i Tomasz Jastruna ze Zwierciadła. No i Pilcha- ten to ma dopiero poczuciw humoru ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kupuję co jakiś czas Zwierciadło i znam ich styl, ale nie wiedziałam, że jest także wersja książkowa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety, nie spotkałąm się z wersją książkową, ale Katarzyna Miller wydałą jakieś rozmowy. Natomiast namiętnie podczytuję Pana Tomka na zwierciadłowym blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam"Białe zeszyty" w tym samym czasie co "Dziewczynkę z zapałkami" Anny Janko i ta pierwsza miała na mnie zdecydowanie bardiej pozytywny wpływ. Ale jakoś tak mi się obie razem kojarzą i nie mogę ich w myślach rozdzielić. Moze więc czas przeczytać kontynuację:)
    Ja też uwielbiam blog Jastruna na stronie Zwierciadła, zresztą cały ten nowy portal jest bardzo inspirujący. Jestem wręcz uzależniona:)

    OdpowiedzUsuń
  7. pożyczyłam od Lotty i podobała mi się bardzo. Podzielam
    A z innej beczki, możesz mi wytłumaczyć, jak sobie taki piękny pokaz slajdów okładkowy zrobiłaś? Bo ja jestem za glupia na to, jak widać, bo mi się jak do tej pory nie udalo takiego zmajstrować. Będe wdzięczna za wszkazówkę

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasiu to nic trudnego, musisz wejść w Projekt u siebie w panelu administracyjnym bloga i w "dodaj gadżet"- tam są do wyboru gadżety i jest pokaz slajdów :) i wystarczy go sobie umiejscowić w dogodnym miejscu. A slajdy mi się pojawiają z albumu picassa, który mam na gmailu. Jasne to czy zamotałam?

    OdpowiedzUsuń
  9. Mag, ja się właśnie wylożyłam na etapie Picassa. Niby pododawałam, ale mi nie slajduje. Spróbuję jeszcze raz. Dzieki

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasia, mi też się czasem wgrywają jakieś dziwne zdjęcia, których nie mam w albumie i też mam czasami jakieś przeboje z tymi slajdami, dlatego już dawno ich nie uaktulaniałam ;)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.