Moi drodzy zbliża się Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. Z tej okazji zapraszam Was do wzięcia udziału w konkursie. Nagrodą będzie niespodzianka książkowo-cośtamjeszcze. Co należy zrobić?
Wystarczy w komentarzach pod tym postem opowiedzieć o swoich czytelniczych nawykach. Może macie swoje ulubione miejsca do czytania albo pory dnia lub nocy, a może lubicie zaginać rogi, czytać przy jedzeniu, słuchacie przy tym muzyki, czy potrzebujecie zupełnej ciszy? Opowiedzcie o tym.
Będzie mi również niezmiernie miło, jak polubicie Kącik z książkami na fb (możecie kliknąć w linka lub po prawej stronie jest przycisk do fb, mam nadzieję, że działa).
Komentarze zbieram do 22.04., a wyniki ogłoszę 23.04. w święto książki.
To ja się zgłaszam, tak na dobry początek dnia. :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o czytanie, to samo w sobie jest moim nawykiem - robię to po prostu ciągle. Na uczelni, w pociągu, w autobusie (nawet stojąc!), wieczorami w łóżku i czekając na zagotowanie wody do makaronu. ;) W związku z tym nie potrzebuję specjalnych warunków bytowych - zakładką może być wszystko (choć nie zaginam rogów!), hałas też mi nie przeszkadza, jeśli tylko nie mam złego dnia. Tylko żadnej muzyki, bo w tej automatycznie zapamiętuję tekst i strasznie się mylę! Jedyne, co jest konieczne, to kartka papieru do zapisywania myśli w trakcie lektury; bez tego po prostu się nie da, umykają mi wszystkie fajne wnioski.
Stronka polubiona jako Katarzyna Hoffmann, w razie czego pozostawiam też maila: malinowa.jagodzianka@gmail.com
Pozdrawiam!
Dzięki :) Ja też muszę mieć zawsze pod ręką notes, by mi myśli nie uciekły :) Pozdrawiam
UsuńO rety, rety... moje książkowe nawyki to temat-rzeka... I raczej dostaną mi się za nie bęcki niż głask po główce :) Otóż tak... taszczę ksiązkę ze sobą wszędzie bez reklamówki ochronnej, bez etui wyłożonego pluszem. Po prostu wrzucam do torby. Rosi się zaginają, okładka niszczy. Tak, mam tego świadomość. Bywa, że stawiam na książce kubek z kawą czy herbatą. Zaznaczam ołówkiem, nawet piórem, karteczkami. Zaginam rogi. Ale... to moje książki, moje po wiek wieków. Pożyczone z namaszczeniem czczę i oddaję nieskażone moim duchem, bo szanuję nawyki innych. Moim nawykiem czytelniczym jest po prostu życie z książką. Są zapisem moich z nimi podróży, przygód, wypitych kaw, czytania na słońcu, nagłego olśnienia i tak dalej... Wiem, przepraszam, ale tak właśnie jest. I to wynika z miłości. Nie niszczę ich celowo, w ogóle, uważam, że ich nie niszczę, po prostu żyję z nimi, a jak się żyje, to różne rzeczy się zdarzają. Dla mnie ślady użytkowania są jak zmarszczki.
OdpowiedzUsuńoddycham, wdech i wydech....zagięte rogi, kawa na książce...o mamo, wdech, wydech... ;)
UsuńLubię jeść włosy. Tak! Powiedziałam to!
OdpowiedzUsuńGdy czytam, mamlał własne włosy, niewielki kosmyczek. Oczywiście, zdarza mi się to w bardzo dużym skupieniu, gdy książka wciągnie mnie tak mocno, że aż ja zaczynam wciągać własne włosy. Ale jeszcze ani jednego nie połknęłam. Chyba... :P
Padłam, rozbroiłaś mnie totalnie :)
UsuńJesteś pierwszą osobą, której się do tego przyznałam :P
UsuńNawyki czytelnicze? A co to takiego? Nie mam, ale bardzo bym chciała takowe mieć! Gdzie się takie coś kupuje?
OdpowiedzUsuńA tak zupełnie poważnie, w moim przypadku na pierwszym miejscu jest pisanie. Miłość wzajemna i pełna symbioza. Ale ale, pisanie często jest efektem tego, że zainspiruje mnie inny tekst pisany, co oznacza, że go przeczytałam, czyli jakieś szczątkowe nawyki czytelnicze posiadam. Jeżeli było to w ciągu tygodnia, to zapewne był to krótki tekst do porannej kawy. Jeżeli długi, na bank jest to na wakacjach nad oceanem, pod parasolem, w namiocie, na hamaku. Wszędzie, aby tylko tę książkę móc dokończyć. I nawet delfiny mogą sobie wtedy przepłynąć niezauważone :-)
Ściskam do góry nogami!
Każdy czytelnik ma swoje nawyki, nawet gdy mu się wydaje, że ich nie ma.
OdpowiedzUsuńMoim nawykiem jest natychmiast otworzyć kopertę z przesyłką, zaraz po wyjęciu jej ze skrzynki,idąc po schodach na czwarte piętro, albo - zastawszy po powrocie paczkę w domu ( bo mąż odebrał) - otworzyć ją jeszcze będąc w butach i kurtce... Szybko, szybko....na skrzydłach niecierpliwej ciekawości...
Przeglądam każdą, która trafi w moje ręce, czytam początek, pierwsze zdania, a nawet całą stronę - zdarza się uczucie od pierwszego wejrzenia...
Moim miejscem do czytania ulubionym, czy raczej najczęstszym, jest krzesło w dużym pokoju - przy stole, przy oknie. "Mam oko" wtedy na bawiące się dziecko, wygodny punkt obserwacyjny, dobre światło.
Nie umiem czytać w plenerze - za dużo dźwięków mnie rozprasza. Za to mogę przy muzyce, nawet przy tv.
Nie umiem czytać w wannie, po prostu mi tak niewygodnie, i jak tu nie zamoczyć książki!
Praktykuję natomiast czytanie podczas mycia zębów i suszenia włosów. Chyba nie muszę dodawać, że często mam superwyczyszczoną paszczę i przesuszoną czuprynę...;-)
Zakładki - tak, ale w różnej postaci. I papierowe zakładki dodawane do książek, i metki od ubrań ( takie te kartoniki doczepiane) i papierki, paragony, karteluszki...
Rogów - nie zaginam.Kubków - nie stawiam na książce. Zdarzyło mi się wylać kawę - ups... Mówi się trudno i czyta się dalej :-D
ciekawa jestem jak suszysz włosy i czytasz? Bo mycie zębów w towarzystwie książki jestem jeszcze sobie w stanie wyobrazić ;). Ja czytam w łóżku, ale nie jest to za dobre miejsce, bo zasypiam, marzy mi się fotel. kiedyś miałam taki cudny czerwony.
UsuńMoje czytelnicze nawyki... w sumie nie mam ich za dużo. Na pewno w żadnym wypadku niszczenie z premedytacją książek - żadnego bazgrania, zaginania, rzucania... jedyny wyjątek to wyłapywanie błędów i poprawianie ich ołówkiem (no, ale to bardziej jakiś rodzaj fetyszu). :P
OdpowiedzUsuńMyję ręce przed czytaniem - gdy zobaczyłam do czego doprowadziłam serie o Harrym Potterze jako dziecko, to tak mi zmroziło krew, że teraz łapki muszą być sterylnie czyste, zanim dotknę śnieżnobiałe kartki książki.
Wolę czytać w ciszy - nie znoszę jak ktoś/coś mi nadaje na uchem, bo nie mogę się skupić i łapie się na tym, że czytam w kółko to samo zdanie, łapie się na tym, że czytam w kółko to samo zdanie, łapie się na tym, że czytam w kółko to samo zdanie... Upss.
Lubię wąchać świeżo kupione książki - dlatego preferuję te kupne od wypożyczonych, bo te już tak fajnie nie pachną, są często sfatygowane i oblepione odciskami paluchów obcych ludzi i przeniknięte ich zapachem... Więc nie lubię też pożyczać, bo inni ludzie nie są tak troskliwi w stosunku do książek, jak ja i gdy oddają mi je to czuje taki smutek, jakby ktoś je maltretował i torturował z piwnicy, głodził i poniżał... :(
Nie mam specjalnego miejsca do czytania, gdzie mi akurat wygodnie to siedzę i czytam. W pociągu, w łóżku, na uczelni podczas przerwy, na krześle w kuchni, przy biurku...
Nie lubię rozwlekać procesu czytania, jak książka ma choć odrobinę akcji to najlepiej zjeść ją w jeden dzień (góra kilka dni), nie rozpoczynam innych książek zanim nie skończę poprzedniej, bo potem mi się wątki plączą.
O i lubię mieć zapas książek - jak widzę, że stosik "do przeczytania" drastycznie się kurczy, to kurczy się również mój żołądek i oskrzela i muszę koniecznie dokupić zapasowe.
To chyba już wszystkie moje nawyki. :)