Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

wtorek, 17 lutego 2015

Dziś swe święto ma me kocię

Tak, tak moi drodzy, każdy szanujący się kociarz wie, że dziś jest dzień szczególny. Choć dla tych, którzy mieszkają z kotami KAŻDY dzień jest szczególny. 

Światowy Dzień Kota jest w Polsce obchodzony od 2006 roku, a to za sprawą Wojciecha Alberta Kurkowskiego - felinologa i redaktora naczelnego miesięcznika "Kot". Obchody tego święta mają m. in. uwrażliwić społeczeństwo na problem bezdomności tych cudnych sierściuchów. W Polsce jest blisko osiemnaście tysięcy bezdomnych i wygłodzonych kotów, dla mnie to niewyobrażalne.

Oskar też jest adoptowany. Jego mama została podrzucona do stodoły, tam wydała na świat sześcioro kociaków. Właścicielka stodoły ma hodowlę rasowych psów i nie mogła zająć się kociakami, więc dała ogłoszenie, że chętnie odda w dobre ręce maluchy. Oskar i jego siostra mieli pecha, bo nikt ich nie chciał. Ale gdy zobaczyłam ten pyszczek...

...sami rozumiecie. 
Przez trzy dni był po prostu Kotem. Nie mogłam się zdecydować na imię. Pomagaliście mi wtedy, pozostawiając swoje sugestie w komentarzach na blogu albo na fb. Miał być Alfredem. Ale coś nie mogło się do niego to imię przykleić. W końcu został Oskarem, bo tak naprawdę to imię wpadło mi do głowy jako pierwsze, gdy zobaczyłam jego zdjęcie w ogłoszeniu.

Nie mogłam się na początku przyzwyczaić, bo mój poprzedni sierściuch był spokojny, a ten? Łazi, miauczy, gada coś do siebie i do mnie, aportuje, ma tysiąc swoich zabawek, w tym Tygryska, który jest większy od niego, ale uparcie chwyta go za ucho i paraduje z nim po całym mieszkaniu. Ostatnio upodobał sobie obgryzanie swojego wiklinowego koszyka, w którym ma legowisko.

Ale co tam legowisko, skoro Człowiek ma ekstra wielkie łóżko. Ale co tam ekstra wielkie łóżko, skoro można sobie pougniatać Człowieka i się na nim wygodnie ułożyć.
Robi tak ZAWSZE, jak tylko pozwolę mu ze sobą spać. I nie ważne, że ma mnóstwo miejsca, nie, on musi koniecznie położyć się na mnie. I weź się teraz rusz!

Oskar lubi czytać. Rano, gdy zalegam w łóżku z kawą i książką, ZAWSZE musi się wcisnąć między okładki
 albo zagląda spod łóżka, by się zaraz na nim znaleźć.

Czasami łasi się do okładki
albo pomaga mi w robieniu notatek
Ale jest też pomocny przy pakowaniu przed podróżą
Na spacery nie lubi chodzić
Mógłby za to cały dzień się wylegiwać



Czasami się umyje, choć muszę Wam wyznać, że nie znam innego kota, który byłby takim brudasem. 
Oprócz czytania lubi uprawiać jogę
Czasami się uśmiechnie i pomacha łapką
A czasami spojrzy tak, że nie podchodź!
I dostał już dziś swój prezent, chyba mu się podoba
A Wy co tam macie dla swoich sierściuchów?


3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że Puma nie widzi co piszę :) Oskar jest niesamowity :) Miałem tę przyjemność osobiście go poznać :)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.