Autorki: Angelika
Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze
Tytuł: Czarny Anioł.
Opowieść o Ewie Demarczyk
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2015
Edith Piaf miała
trudny charakter, ale jej w życiu nie było łatwo. Ciężko pracowała na swój
sukces i na stałe zapisała się w historii jako wybitna śpiewaczka. Ewa
Demarczyk często jest porównywana do francuskiej artystki. Obie despotyczne,
nieznoszące sprzeciwu, autorytarne i przede wszystkim dążące do perfekcji. Talent
i ciężka praca utorowały im drogę do sławy, jednak obie zapłaciły za nią wysoką
cenę.
Nie przepadam za
piosenkami Ewy Demarczyk, doceniam jej talent, ale jej głos mnie drażni,
podobnie mam z Edith Piaf. Jednak, to co mnie pociąga w obu artystkach, to ich
osobowość - silna i twarda, a jednocześnie niezwykle wrażliwa.
Angelice Kuźniak i
Ewelinie Karpacz-Oboładze nie udało się spotkać z Ewą Demarczyk. Artystka nie
odpowiadała na telefony, a Paweł Rynkiewicz- jedyna osoba, przez którą
Demarczyk kontaktuje się ze światem, nie odpisywał na maile. Cóż więc zrobić w
takiej sytuacji, przecież reporterki nie będą koczować w namiocie pod domem
artystki. Pozostały zatem rozmowy z osobami, które znają Czarnego Anioła, grzebanie
w archiwach, przeglądanie wywiadów i filmów- z nich bowiem utkana jest opowieść
o wybitnej damie polskiej piosenki.
Jeżeli ktoś miał
już okazję czytać wcześniejsze książki Angeliki Kuźniak wie, że reporterka
oddaje głos swoim bohaterom, a sama skrywa się za dyktafonem i nie komentuje. Do
jej zadań należy jedynie odpowiednie zestawienie faktów, ułożenie z nich
spójnej opowieści. Tak też jest w przypadku „Czarnego Anioła".
Z wypowiedzi m.in.
Piotra Skrzyneckiego, Andrzeja Zaryckiego, Zygmunta Koniecznego, Zbigniewa
Wodeckiego, Krystyny Zachwatowicz, fragmentów wywiadów z innymi artystami
Kuźniak i Karpacz -Oboładze tkają opowieść o zdobywaniu sławy, kulisach
występów estradowych, życiu i tworzeniu dla Piwnicy pod Baranami, losach Teatru
Ewy Demarczyk. Ale z tych wspomnień
przede wszystkim poznajemy osobowość artystki - kobiety, która sztukę ceniła ponad
wszystko.
Miała swoje humory,
ale wybaczano jej, bo przecież jako wielka dama polskiej piosenki mogła kręcić
na wszystko nosem. Potrzebowała adrenaliny i dochodziło nawet do tego, że jej
współpracownicy specjalnie doprowadzali do awantur przed występami, bo to jej
dodawało energii. Jeżeli na scenie nie było dwóch czarnych fortepianów, a
podłoga nie miała czarnego koloru- odwoływała koncert.
Była despotyczna,
cały spektakl musiał być zaplanowany i każdy szczegół dopracowany według jej
koncepcji. Nikt nie miał prawa głosu.
Była przesądna-
przydeptywała nuty, gdy te spadły na ziemię, a znaleziony na scenie gwoździk
uznawała za szczęśliwy znak.
Była idealistką,
sztukę traktowała jak dialog emocji, znała swoją wartość i wiedziała, że
dostarcza ludziom wielu wzruszeń. Miała wybujałe ego.
Na czym polegała
jej wielkość? Lucjan Kydryński twierdzi, że na każdorazowym zatracaniu się, samounicestwianiu w muzyce i tekście. I
na niezwykłej umiejętności koncentracji na tym co robi- dodaje Marta Stebnicka.
A to że była humorzasta, ordynarna? Cóż, wielkim osobowościom artystycznym
wiele się wybacza.
Książki Angeliki
Kuźniak i Eweliny Karpacz- Oboładze nie należy traktować jak typowej biografii.
Wiele w niej przemilczeń i luk. Reporterki nie są wścibskie, delikatnie
podchodzą do tematu, nie szukają kontrowersji i nie chcą wywoływać skandalu.
Podpytują delikatnie o R. - drugiego męża Demarczyk, który wylądował w więzieniu
za kradzieże, próbują również nakreślić historię Teatru Ewy Demarczyk.
„Czarny Anioł"
to również świadectwo czasów szarego
PRL-u, rodzenia się legendy Piwnicy pod Baranami i piosenki autorskiej. Wspomnienia
nasiadówek w kuchni Janiny Garyckiej, koncertów w ZSRR i francuskiej Olympii,
prób i prac nad recitalami ukazują życie ówczesnej bohemy artystycznej.
Jest to opowieść
nieskończona, prowadzi do Wieliczki, gdzie artystka obecnie mieszka, drzwi
jednak pozostawia zamknięte, bo jak mówiła w rozmowie z Teresą Torańską: Ja się na ludziach zawiodłam. Lepiej
pozostać w ukryciu i dać żyć legendzie.
Książka bierze udział w wyzwaniu 2015 - Ma co najmniej dwóch autorów.
Zawsze mnie zastanawiało co takiego się stało, że ta piosenkarka, czy pieśniarka, albo lepiej powiem: artystka, zupełnie odcięła się od świata, zniknęła z estrady.
OdpowiedzUsuńJak jej udaje się żyć tak "zabunkrowana"...
To, ze była kapryśna, humorzasta, czy przesądna - no niech tam, ale ordynarna? Nie podzielam zdania, że wielkim artystom wszystko wolno.
Czytałam "Papuszę" Kluźniak, chętnie sięgnę i po tę książkę, zdaje mi się siostra coś wspominała, że kupiła...
A do wyzwania, to ja sobie nie zaznaczam, potem chciałam dopasowywać, choć powinnam zrobić taką listę hasło-tytuł.Tylko nie chce mi się przepisywac tych haseł :-0
Wiesz, wkurza mnie ta Demarczyk, też nie uważam,ze wielkiemu artyście wszystko wolno, to tylko ironia w moim stwierdzenie. Ale Kuźniak odwaliła znowu dobrą robotę, choć mam wrażenie, że jej rozmówcy nie do końca są szczerzy, że jednak wyważają sądy, w końcu Demarczyk jeszcze nie zeszła z tego świata, może się jej boją? ;)
UsuńUwielbiam wspomnianą na początku Edith Piaf (jej głos baardzo mi się podoba!), Demarczyk mniej znam - słuchałam tylko kilku piosenek i słyszałam nieco o jej osobowości/wizerunku scenicznym. Wydaje mi się to na tyle interesujące, by sięgnąć po tę książkę - zwłaszcza że poprzednie dzieła Kuźniak przypadły mi do gustu (zarówno "Papusza", jak i "Marlene"; intrygujące postaci wybiera do opisania, może w tym tkwi siła wspomnianych utworów).
OdpowiedzUsuńmyślę,że siła jej książek tkwi nie tylko w doborze bohaterek, ale przede wszystkim w metodzie. Kuźniak zawsze robi porządny research i później świetnie to ze sobą zestawia, sama się wycofuje i oddaje głos swoim bohaterkom. "Papusza" jest moim zdaniem fenomenalna właśnie przez ten zabieg. Ciekawa jestem jak wyglądałaby książka, gdyby autorkom udało się dotrzeć do Demarczyk
UsuńPiaf bardzo lubię, Demarczyk mniej - ale jestem jak najdalsza od stwierdzenia, że wielkiemu artyście należy wszystko wybaczyć ze względu na jego talent czy cokolwiek. A g*** prawda. Zawsze mam w takim przypadku ochotę sparafrazować wiersz "Dyktator" Andrzeja Bursy [w miejsce słowa "dyktator" wstawiłam "artysta"]:
OdpowiedzUsuńJestem artystą
wszystko mi wolno
palę wieszam morduję
rżnę najcnotliwsze żony i córy na widoku publicznym
mówię moim "fanom" [w org. "ministrom"]
całujcie mnie środek dupy
a oni ramole słuchają...
Ale to dygresja. Co do książki - czytałam wywiad z autorkami i podziwiam je za to, co zrobiły. Tzn. za ukończenie książki mimo kłód rzucanych pod nogi, ale też za takt, jaki okazały i unikanie robienia sensacji na siłę. Napisały tak, jak mogły najlepiej w tych okolicznościach przyrody i to się im chwali.
Smoczyco, w rzeczy samej, autorki nie miały lekko, dlatego ulepiły tę biografię z tego co się udało zdobyć, a szperały dużo. Dlatego zapewne w tytule nie ma słowa "biografia" tylko "opowieść".
Usuń