Autor: Michał
Olszewski
Tytuł: Najlepsze
buty na świecie
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Reportaż
Rok wydania: 2014
„Najlepsze buty na
świecie" to autorski wybór reportaży publikowanych przez Michała
Olszewskiego na łamach „Tygodnika Powszechnego" i „Gazety Wyborczej"
w latach 2003 - 2014, nie wliczając tu tekstu tytułowego, który w książce
został wydany po raz pierwszy. Celowo nie
uaktualniałem jednak żadnego z tekstów, uznając, że powinny one pozostać tym, czym były w momencie ich powstawania:
zapisem ludzkich dramatów oraz uporczywych zmagań z losem - wyznaje
dziennikarz w „Postscriptum".
Zbiór został
podzielony na kilka części. Otwiera go cykl o tematach tabu, które na
przestrzeni ostatnich lat zaczęto dostrzegać w kościele. Przeczytamy tu zatem o
wikarym, który fotografował nagie dzieci i lubił wsadzać łapska w majtki swym
podopiecznym i jeszcze o innym, lubiącym przemoc duchownym.
Później wcale nie jest
lżej- kolejny blok to reportaże, nazwijmy je, ekologiczne. Olszewski trafia do
Szczucina, gdzie znajdował się Zakład Wyrobów Azbestowo- Cementowych. To szokujący tekst, w którym widać, że ludzie
dla pracy są w stanie poświęcić swoje zdrowie i życie. Żona jednego ze zmarłych
na skutek zakażenia azbestowymi wyziewami mężczyzny jest realistką i bez cienia
wątpliwości zapewnia dziennikarza, że gdyby mąż żył na pewno protestowałby
przeciw zamknięciu fabryki. Dzięki niej ponad sześćset osób miało zatrudnienie.
„W dymie uzdrowisk" Olszewski dostaje do
rąk laserowy pyłomierz i bada zanieczyszczenie powietrza w miejscowościach
uzdrowiskowych. Stopień stężenia smogu jest niepokojący, ale nikt tego nie
kontroluje, nikt tego nie upublicznia. Ludzie przyjeżdżają do uzdrowisk i nie
mają świadomości, że tak naprawdę biorą na siebie poważne ryzyko. Uzdrowiska
bowiem przykryte są toksycznymi wyziewami.
W kolejnym cyklu
reporter odwiedza polskie więzienia. I paradoksalnie ten blok tematyczny
prezentuje najbardziej optymistyczne teksty w całej książce. Poznajemy tu
więźniarki z Lublińca, które biorą udział w programie „Bona" - jako
wolontariuszki opiekują się dziećmi z Domu Pomocy Społecznej „Zameczek". Z
kolei osadzeni w Wołowie mężczyźni hodują owce, pracują przy pasiekach, biorąc
udział w przyrodniczym programie resocjalizacji „Czarna owca".
Na koniec reporter
zadaje sobie i czytelnikowi pytanie: jak pamiętać o traumie, jak o niej mówić
po latach, to teksty oscylujące wokół obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Czy przystoi opowiadać sobie o
ostatniej balandze przy czyszczeniu i renowacji butów ofiar z Oświęcimia?
Obchodzenie kolejnych rocznic wyzwolenia obozu- czyż nie jest to jeden wielki
teatr dla polityków, dla mediów? (...)
dziesiątki lat po tragedii istnieją dwa
obozy. Pierwszy, ten, który tkwi w naszych głowach, w oczach turystów, to obóz
wielkich rocznic. Pojawiają się w nim wtedy prezydenci ze wszystkich stron
świata, młodzież i dawni więźniowie w pasiakach.(...) Ale jest też drugi obóz.
Kamerzyści chowają sprzęt i odjeżdżają w kierunku innych rocznic - pisze
autor w „Planecie Auschwitz. List do chrześniaczki". W tym tekście Olszewski pyta
o życie w cieniu Zagłady. Zauważa, że w pozostałościach nieludzkiego świata
teraz ćwierkają sobie ptaszki, płyną strumyki, kobiety skracają sobie drogę z
działek i jeżdżą rowerami przez Brzezinkę, życie toczy się swym zwyczajnym
torem.
Ten ostatni cykl
otwiera tytułowy tekst dotyczący popularnych ostatnio rekonstrukcji wydarzeń
historycznych. Oczywiście, autor „Zapisków na biletach" nie zainteresował
się jakimiś średniowiecznymi walkami, ale odnalazł grupy, które rekonstruują
bitwy z II wojny światowej. Bohaterowie tego reportażu uważają, że wykazują się
odwagą, bo nie sposób założyć na siebie mundur bohatera, odwagą jest wcielić
się w postać kata.
Reportaże
Olszewskiego nie dają panoramicznego obrazu Polski, dają jednak panoramiczny
obraz tego, co w naszym kraju najgorsze, ułomne, niedopowiedziane i skrywane.
To tak jak mówił kiedyś Wojciech Tochman -
reportaż musi boleć, musi dotykać tych sfer emocji, które spowodują, że
się na chwilę zatrzymamy i zastanowimy nad nieszczęściem innych.
Teksty nie są
długie, ale mocno skondensowane. Olszewski przeważnie oddaje głos swoim
bohaterom, sam usuwając się w cień. Nie ma tu komentarza, ale są za to mocne puenty,
które pozostawiają czytelnika z uczuciem niesmaku i niezgody na tę beznadziejną
rzeczywistość.Reporter wcale nie wzuwa najlepszych butów na świecie, obuwie które wzuwa jest bowiem uwierające, robią się od niego odciski i bolące pęcherze.
Każdorazowo, kiedy czytam Twoje recenzję tych ważnych książek, do których jeszcze nie dorosłam, myślę sobie o tym, jak dobrze, że jesteś. Dzięki Tobie jestem chociaż w przedsionku tematów, o których być może kiedyś dowiem się więcej.
OdpowiedzUsuńsłów mi zabrakło...dziękuję :)
UsuńŚwietna recenzja! Nie słyszałam o tej książce, ale ze zdaniem Tochmana się zgadzam. Zresztą Wydawnictwo Czarne jest gwarancją, prawie zawsze, bardzo dobrej, przejmującej lektury. A może lekcji z życia?:)
OdpowiedzUsuńTo nie najlepsze miejsce na zaproszenie, ale w zakładce wyzwania nie znalazłam opcji komentarzy. Dlatego z tego z nie najlepszego miejsca zapraszam Cię do współudziału: http://tu-sie-czyta.blogspot.com/2015/05/celuj-w-zdanie-moj-debiut-wyzwaniowy.html,
Widzę, że bierzesz udział w wielu wyzwaniach, ale może również moje przypadnie Ci do gustu:)
Pozdrawiam,
Sylwia
Dziękuję za miłe słowa i za zaproszenie,ale chyba nie skorzystam, bo wolę nie brać zbyt wielu wyzwań na siebie.
UsuńTeż uważam, że Czarne jest gwarantem dobrej lektury reportażowej, choć kilka razy zdarzyła im się wtopa.
O, a może podzielisz się tymi "wtopami" ..tak z ciekawości i ku przestrodze:) Bo wiesz, to pewnie w ramach powiedzenia, że wyjątek potwierdza regułę:)
Usuńnp. Katarzyna Kobylarczyk "Pył z landrynek" w sumie to tylko przychodzi mi do głowy
UsuńNie słyszałam, zaraz sprawdzę:)
OdpowiedzUsuńA kojarzysz może, czy Wyzwanie reporterskim okiem jest nadal aktualne? Chciałam dołączyć, ale coś tam głucho, na maila brak odp. Może coś wiesz?:)
OdpowiedzUsuńoj, niestety, nie wiem nic :(
Usuńtrudno,będę pytać dalej:)
Usuń