Wczoraj po raz 8.
została wręczona Literacka Nagroda Europy Środkowej Angelus. Dla tych co nie
pamiętają, dla porządku przypominam, że jest to wyróżnienie przyznawane za
twórczość prozatorską przełożoną na język polski dla pisarzy pochodzących z
Europy Środkowej, którzy w swych książkach poruszają istotne współczesne
problemy, pokazując bogactwo innych kultur. Nagrodą jest statuetka autorstwa
Ewy Rossano oraz czek na kwotę 150 tys. zł. Jeżeli wygrywa autor zagraniczny
zostaje również uhonorowany tłumacz czekiem w wysokości 20 tys. zł.
Tegoroczna nagroda
powędrowała do ukraińskiej pisarki Oksany Zabużko za książkę „Muzeum
porzuconych sekretów" i automatycznie została wyróżniona
tłumaczka-Katarzyna Kotyńska. W uzasadnieniu przewodnicząca jury Natalia
Gorbaniewska powiedziała, że w tym roku została wyróżniona proza, w której
historia miesza się z dniem dzisiejszym, teraźniejszość z przeszłością, miłość
ze zdradą, życie ze śmiercią, a magia z rzeczywistością.
Zanim jednak został
ogłoszony werdykt, publiczność zgromadzona w Teatrze Muzycznym CAPITOL została
uraczona spektaklem w reżyserii Tomasza Mana. W skromnej scenografii,
ograniczonej do telebimu, na którym wyświetlano porwane rozdziały tekstów,
aktorzy w ok. pięciominutowych aktach prezentowali fragmenty nominowanych
książek. Przyznam szczerze, że nie czytałam większości finalistów, ale uważam,
że wybrane do spektaklu akapity z „Morfiny" Twardocha i „Grochowa"
Stasiuka nie oddawały istoty tych powieści. W kuluarach dowiedziałam się, że
inne książki również zostały przedstawione nietypowymi fragmentami. Cóż, każdy
ma swoją wizję, a na reżyserze spoczywało trudne zadanie-połączyć siedem
różnych książek w jeden spójny spektakl.
Przedstawienie
rozpoczęła Magdalena Wojnarowska prezentująca „Dziennik" Jerzego Pilcha.
Rewelacyjnie zagrała Justyna Szafran, która wcieliła się w bohaterkę „Jest
noc" Ludmiły Pietruszewskiej. Szkoda tylko, że fragment był lekko
depresyjny i w życiu bym nie sięgnęła po tę pisarkę, gdyby mi nie powiedziano,
że tak naprawdę to jest przezabawna powieść. No cóż, wracamy do sprawy wyboru
reżyserskiego.
Świetna była
również zamykająca prezentacje Magdalena Kumorek, która wyszła na scenę w
krótkich szortach, obcisłej żółtej młodzieżowej bluzeczce, zaplecionym warkoczem
i wykrzyczała kwestię Dariny ze zwycięskiej powieści. Rozmawiając później z
autorką „Muzeum porzuconych sekretów", dowiedziałam się, że pisarce
podobała się interpretacja aktorki, choć ten strój nieco ją zszokował.
A jak już jestem
przy Pani Oksanie- po usłyszeniu werdyktu była bardzo wzruszona: Przepraszam, ale odjęło mi mowę, teraz już
wiem dlaczego gwiazdy filmowe dostając Oskara, szlochają. Dziękuję. Teraz
wszystko wraca do Wrocławia. Teraz czuję, że Ukraina łączy się z Europą dzięki
Wrocławiowi.
Autorka
podziękowała swojej tłumaczce, której jest bardzo wdzięczna za ogrom pracy,
jaki został włożony w przekład. Z kolei Katarzyna Kotyńska wyznała, że była to
największa przygoda w jej całym przekładowym życiu.
A na koniec muszę
się pochwalić fotką, a co!
Oksana Zabużko |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.