Nigdy nie robiłam podsumowań na koniec roku i postanowień na początku
roku. Takie przemyślenia nad minionymi miesiącami zawsze czynię w dniu moich
urodzin, bo uważam, że to właśnie tego dnia zaczynam „nowy rok" swojego życia. Ale co innego prywatne
podsumowanie, a co innego czytelnicze, więc zdecydowałam się, że jednak coś
tutaj skrobnę. Nie lubię robić statystyk dlatego będzie krótko.
W tym roku przeczytałam sześćdziesiąt książek, choć nie o wszystkich
pisałam na blogu. Nie mam też porównania czy jest to dużo, czy też mało w
stosunku do 2010 roku, ponieważ dopiero w 2011 roku zaczęłam zapisywać tytuły,
które czytam. Myślę jednak, że jest to dobry wynik przy trybie życia jaki
prowadzę.
W 2011 roku wyszły dwie rewelacyjne biografie:
Wydawnictwo Znak wydało również autobiografię mojego ukochanego pisarza
Mario Vargasa Llosy "Jak ryba w wodzie".
Zeszłorocznym odkryciem czytelniczym był dla mnie J.T. Bengtsson ze
swoim "Submarino" oraz Mariella Mehr z "Oskarżoną".
Pokochałam również Jarosława Stawireja za jego "Masakrę profana"- dawno nie śmiałam się tak podczas czytania i już niecierpliwie
czekam na kolejne historie.
Dużo miejsca w czytelniczej biblioteczce zajmuje u mnie literatura
faktu, ale o tym pisałam już wcześniej TUTAJ.
Najważniejszym wydarzeniem było dla mnie spotkanie z Mario Vargasem Llosą w Warszawie.
Prawie zapomniałam o "Masakrze..." - trochę o niej pisano przy okazji premiery, później słuch szybko o niej zaginął. Dobrze, że mi o niej przypomniałaś;)
OdpowiedzUsuńZestawienie roczne b. interesujące.
czytanki.anki=>ano, człowiek dużo czyta i wielu książek się nie pamięta, ale ta mnie tak ubawiła,że mi w pamięci jednak została :)
OdpowiedzUsuńPrzez ułamek sekundy myślałam, że czytam własny post ;-)W tym sensie, że ja też nie mam porównania, bo wcześniej nie notowałam przeczytanych książek.
OdpowiedzUsuńMuszę zabrać się za biografie, ale po kolei, najpierw Kraszewski chyba...
Wybór biografii Korczaka popieram w całej rozciągłości. Książka wyjątkowa.
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie miałam okazji uczestniczyć w spotkaniu z Llosą, ale w Lublinie niestety nie zawitał.:)
Lirael=> ja też nie mieszkam w Warszawie,ale na spotkanie z Llosą to bym nawet nad morze pojechała. Po tym spotkaniu "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" to jedyna bezcenna książka, którą mam, bo jest w niej podpis Llosy. Dla mnie to mistrz :)
OdpowiedzUsuń