„Pod pewnym
względem Virginia była dzieckiem niezwykłym; bardzo dużo czasu upłynęło, zanim
nauczyła się poprawnie mówić - dopiero jak miała trzy lata. Jej siostra i
niewątpliwie także rodzice bardzo się martwili. Z wyglądu, podobnie jak
Vanessa, była bardzo ładnym, pulchnym dzieckiem o okrągłej twarzyczce, z
powiekami i ustami wyciętymi jak u Buddy, głęboko wyrzeźbionymi i cudownie
gładkimi. Miała różowe policzki i zielone oczy- tak zapamiętała ją siostra,
niecierpliwie bębniąca w stół w pokoju dziecinnym, domagająca się śniadania, o
które nauczyła się jeszcze prosić słowami. Słowa, kiedy nadeszły miały się stać
na resztę życia jej wybraną bronią. "
Quentin Bell,
Virginia Woolf. Biografia.
Tak, bez słów nie istniała... cieszę się, że o niej wspominasz :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię widzę :) Tęsknię za Twoimi wpisami
UsuńEch, ja zupełnie nie mam głowy do rocznic. Dziękuję, że pamiętasz i znów mi przypominasz.
OdpowiedzUsuńJe też nie mam, ale sobie w kalendarzu notuję i wieszam nad biurkiem :) A byłam u Ciebie na blogu, bo pamiętam,że zrobiłeś rewelacyjną foto-relację z odwiedzin domku Virginii. Jak ja Ci tej podróży zazdroszczę, ale obiecałam sobie, że tam kiedyś pojadę.
Usuń