Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

piątek, 20 stycznia 2012

Alessandro D'Avenia "Biała jak mleko, czerwona jak krew"


 


Autor: Alessandro D'Avenia
Tytuł: Biała jak mleko, czerwona jak krew
Przekład: Alina Pawłowska
Wydawnictwo: Znak litera nova
Rok wydania: 2011




Prawdziwe marzenia buduje się na trudnościach i przeszkodach.
W przeciwnym razie trudno je zmienić w realne projekty; na zawsze pozostaną marzeniami"
( cytat z książki)


Leo jest typowym szesnastolatkiem. Ma przyjaciela Niko, z którym gra w drużynie futbolowej, przyjaciółkę Silvię, której może się ze wszystkiego zwierzyć, rodziców, których kocha, jamnika Terminatora- najdziwniejszego psa na świecie. Leo nie lubi szkoły, ma swoje pasje, gra na gitarze, nosi długie włosy i słucha Linkin Park. Każdy nauczyciel to dla niego wróg.  Dopóki nie poznaje Naiwniaka- pana od filozofii i historii. To właśnie młody belfer sprawia, że Leo zaczyna się zastanawiać nad własnymi marzeniami.

Jest też Beatrice. Rudowłosa piękność. To jest marzenie Leo. I wszystko byłoby pięknie, gdyby pewnego dnia się nie okazało, że wybranka serca naszego nastolatka ma białaczkę.

Alessandro D' Avenia porusza w swej powieści odwieczny motyw erosa i tanatosa przekładając go na współczesne realia. „Biała jak mleko, czerwona jak krew" to książka przeznaczona dla młodego czytelnika, który przeżywa pierwsze miłosne uniesienia. Ale, ale, nie jest to jakieś ckliwe romansidło dla pensjonarek. Włoski pisarz stawia swego bohatera przed tragiczną sytuacją, poddaje jego światopogląd kompletnemu przenicowaniu. Czytelnik obserwuje jak Leo z nieopierzonego buntownika staje się  dojrzałym mężczyzną.

„Biała jak mleko, czerwona jak krew" to bajka przypominająca "Alchemika" Paulo Coelho. To historia o tym, że marzenia jednak się spełniają trzeba tylko zadawać odpowiednie pytania, by dotrzeć do ich istoty. Nie zawsze bowiem to, co wydaje się być naszym marzeniem jest nim w rzeczywistości.

Nie sposób również uniknąć skojarzeń z „Oskarem i Panią Różą" Érica -Emmanuela Schmitta. Białaczka, śmierć, pogodzenie się ze swoim losem, rozmowy z Bogiem, gaśnięcie młodego życia. Wzruszająca to historia, choć bohater czasami denerwuje swoja naiwnością, swym idealizowaniem Beatrice, której tak naprawdę przecież nie zna, poznaje ją dopiero, gdy zaczyna odwiedzać dziewczynę podczas ostatniego stadium choroby. Nie zauważa natomiast tego, co ma pod nosem. Cóż, młody jest, może  trzeba mu to wybaczyć.

Leo to wiarygodnie skonstruowana postać, ale mi się najbardziej podobał Naiwniak. To taki typ nauczyciela z powołania. Jak John Keating ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów". Trzydziestoletni belfer staje się autorytetem i przewodnikiem duchowym naszego bohatera. Jest nieco tajemniczy, ale jednego nie potrafi ukryć- swojej wielkiej pasji jaką jest czytanie i...smakowanie życia.

„Biała jak mleko, czerwona jak krew" została obwołana przez czytelników współczesną  „Love Story", stała się bestsellerem. W rzeczy samej- książka to wciągająca, momentami wzruszająca, niekiedy dowcipna- ot, taka historia z życia nie wzięta- bajka jakich wiele.

5 komentarzy:

  1. Książkę mam w planach, jakiś czas temu było strasznie o niej głośno :))

    OdpowiedzUsuń
  2. "To historia o tym, że marzenia jednak się spełniają trzeba tylko zadawać odpowiednie pytania, by dotrzeć do ich istoty. Nie zawsze bowiem to, co wydaje się być naszym marzeniem jest nim w rzeczywistości." - dlatego warto znaleść sposób aby posmakować marzeń. I zorganizować sobie np.jeden taki dzień kiedy żyję jak w moim wymarzonym świecie. O ile oczywiście coś takiego możemy zrealizować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał, mi się raczej wydaje, że taka organizacja dnia, w którym się żyje jak w wymarzonym świecie jest niemożliwa. W marzeniach chyba najpiękniejsze jest to,że je posiadamy, ale nigdy nie wiemy, czy się spełnią. Inaczej mówiąc- istotą marzenia jest chyba jego nieprzewidywalność i niepewność, czy się spełni.

      Usuń
  3. Ej, też polubiłam Naiwniaka. A co za tym idzie - lubię samego D'Avenię, bo na pewno posiłkował się samym sobą, kreując tę postać. Główny bohater bywa naiwny, czasem go nie rozumiałam, ale to w końcu dorastający dzieciak - trzeba mu to wybaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też mnie czasami denerwował, ale też brałam poprawkę na to,że on młody. Ale to chyba dobre o autorze świadczy,bo wykreował wiarygodną postać :)

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.