Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

sobota, 2 kwietnia 2011

Osiecka i żonkile


Cały dzień dzisiaj mżyło. Słońce schowało się za szarościami i dopiero przed samym snem wyjrzało na chwilę zza chmur. Na dworze ciepło, więc czemu nie zafundować sobie wieczornego spacerku? Wyszłam zatem z domku po kwiaty. Bo zawsze wiosenną porą lubię, gdy na mym biurku stoi jakaś różyczka, goździk, tulipan albo gerberka. O tej porze roku zawsze kupuję też bazylię i miętę, bo uwielbiam zapach świeżych ziół. A przed świętami zasadzam żonkile. Mają takie piękne pyszczki i zawsze jak na nie patrzę to przypominają mi się żonkile z Disneyowskiej wersji „ Alicji w krainie czarów”. A trochę magii w pokoju nigdy nie zaszkodzi. Poszłam więc na Plac Solny. Plac Solny to we Wrocławiu miejsce specyficzne. Przez cały rok i przez całą dobę - nie ważne czy zima, czy jesień, czy lato, czy wiosna - rozłożone są stragany z kwiatami.  Zakupiłam piękne żonkile i białą różę. Ale niedaleko Placu Solnego znajduje się Empik. Empiki, jak wiadomo, to siedlisko pokus dla moli książkowych, ale postanowiłam, że podejmę ryzyko i zajrzę, ale tylko tak na minutkę, żeby przeglądnąć prasę. No i musiałam zaleźć na stoisko z nowościami, a tam...tak pięknie na mnie patrzyła. Nie mogłam się oprzeć.  Zresztą, prześladowała mnie już od dawna. Miał mi ją pożyczyć przyjaciel. Miałam ją tylko przeczytać i oddać, ale...No cóż. Są takie książki, do których się wraca, zaczytuje się je na śmierć, zakreśla, kładzie pod poduszkę, wrzuca do plecaka i ja myślę , że to jest jedna z tych książek. A miałam czytać Llosę, ale chyba jednak zaglądnę, tak na chwilkę, do mojego dzisiejszego nabytku. Tylko noska na minutkę między strony wcisnę, żeby poczuć zapach świeżej farby drukarskiej, który uwielbiam... Ale już ja wiem jak to się skończy ;). Chwila chwili nierówna, więc może zaparzę sobie na wszelki wypadek duży imbryczek herbatki mangowo-truskawkowej i zaglądnę, co też tam Pani Agnieszka do Jeremiego pisała :) Miłego wieczoru życzę, a ja już idę do swoich „gości”.

6 komentarzy:

  1. a mnie się ta książka marzy... oj marzy...

    OdpowiedzUsuń
  2. kaś => oj mi też się marzyła, ale czasami marzenia się spełniają, trzeba im tylko troszeczkę pomóc ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja sobie tą książeczke kupiłam w dniu urodzin Agnieszki. Leżała i leżała (gdyby była z biblioteki już dawno byłaby przeczytana) teraz pomieszkuje sobie u mojego taty razem z Wojtkiem Mannem:))

    OdpowiedzUsuń
  4. papryczka=> jeeeej, i ona tak może u ciebie czekać? Ja to z ciekawości od razu się do niej wzięłam. Ja to jeszcze w temacie Osieckiej taka nieopierzona jestem, bo dopiero od niedawna odkryłam piękno jej tekstów. Ale nadrabiam, nadrabiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No jestem w posiadaniu tej ułomności, że nie czytam swoich książek, jestem uzależniona od biblioteki. Patrz tekst z marca "Mnogość światów w bibliotece." Dla zachęcenia dodam, że jest tam i zagadka:))

    OdpowiedzUsuń
  6. papryczka=> a zaglądnęłam, a komentarz zostawiłam :)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.