Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 17 kwietnia 2011

Targ staroci

Weekendowo w Miłynie. Zatęskniłam za ogródkiem grillem, ogniskiem, leniwymi porankami, które przeciągają się niemiłosiernie do późnych popołudniowych godzin. No i za Miłą moją oczywiście się stęskniłam, za rozmowami nocnymi i tymi spacerowymi popołudniowymi. Ale wyjazd mój weekendowy był już planowany wcześniej, bo niedaleko Miłyna, co sobotę jest giełda staroci. Mateczko kochana! Tam nawet baby z chłopem nie brakuje, bo ktoś sprzedawać musi, a i wśród kupujących owe baby i dziady się znajdą. Ale nie wnikajmy w szczegóły- cel był taki: Miłka chciała kupić doniczki na kwiaty i maszynkę do włosów, a ja wieszaczki na ubrania i jakąś szkatułkę na biżuterię. A oto z czym wróciłyśmy:

 To jest głowa. Dla Tosi. Tosia to manekin, którego Miłka dostała ode mnie i od Kaszy na urodziny. Tosia nie miała głowy, ale już ją odnalazła. Głowa była łysa, ale Miłka w swym czarodziejskim mieszkanku ma wszystko, więc i włosy dla Tosi się znalazły. Cena za głowę     5 zł.
 Dawno, dawno temu wypomniałam Miętusowi, że marzy mi się półeczka na przyprawy...Marzenia się czasami spełniają :)
 Ekhm...Miłka ma ochotę mnie zabić za ten kubek. Najchętniej by mi go stłukła, ale kubek z plastiku, więc jej niecny plan legł w gruzach. A było to tak. Idziemy sobie, oglądamy rożne pierdułki, szklaneczki, półeczki, wieszaczki, szkatułeczki i nagle Miła znalazła TO, po czym skulała ze śmiechu,a ja pytam sprzedawcę: Ile Panie za to cudo? Miłka nadal ryczy ze śmiechu, kładąc się prawie już na ziemi., a Pan na to: trzy złote. Nie zdążył nawet dokończyć zdania, bo ryknęłam:BIORĘ! No i stało się- Miłka się śmiać przestała i teraz czyha na moje życie. Albo na kubek. Żeby go zszabrować. Ale nic z tego-jutro kubek idzie ze mną do pracy. :)

 A to, to jest lampka-żelek-miś. Chorowałam na nią już od dłuuugiego czasu, ale ceny takich lampek skutecznie leczyły mnie z choroby. A tu proszę- stoi sobie taki miś - sam samiuteńki samotniczek- no i jak tu się nie zlitować za jedyne 10 zł?
A to już nabytek Miłkowy. Truskawka. Świeczunia. Tak tycia-jak główka od kapusty.

No i wypuść tu babę na zakupy.

5 komentarzy:

  1. O żesz... Lampka Miś... jak ja Ci jej zazdroszczę! ;-D A ten kubek - Wiluś E. Kojot jest meeeeegaaaaa zajebistyyyy! ;-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa, Haribo nocą świecący!!! I ta półeczka, niekoniecznie na przyprawy, mnóstwo rzeczy bym w niej upchnęła :)
    Gratuluję łowów!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też chcę misia żelusia i czadowy kubek;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ada=> a ja już na allegro chciałam kupować. Ale były jeszcze większe misie- taki żółty, ale zniszczony. Zapraszam do Lubina na targ staroci. Jest co sobotę :)
    Virginia=> ja też kombinowałam, co w niej jeszcze poupychać, ale ostatecznie są w niej przyprawy, kilka figurek, ale to na razie tylko, tak na pierwszy raz. Pewnie się jeszcze zapełni różnościami:)
    Kolmanka=> wzięłam kubek do pracy dzisiaj. Z poważną miną poszłam do kuchni robić sobie kawę i przeparadowałam z nim przez całe biuro. Dziewczyny i przełożeni padli. Ze śmiechu. A przecież kubek, jak kubek- do kawy dobry ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Magda ten kubek jest po prostu przezajebiściegenialny! :-D Więc ja się nie dziwię, że w pracy padli ;-D

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.