Autorka: Eleanore
Catton
Tytuł: Wszystko co
lśni
Przekład: Maciej
Świerkocki
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2014
Jest rok 1866,
zima, czasy szalejącej gorączki złota. Do Hokitika, małej miejscowości położonej
w Nowej Zelandii, przybywa Walter Moody, który chce zbić majątek na złocie i rozpocząć
nowy rozdział w swoim życiu. Tymczasem trafia na tajne zgromadzenie mężczyzn w
palarni jednego z hoteli. Dowiaduje się,
że w miasteczku dzieją się dziwne rzeczy: znaleziono ciało biednego pustelnika,
który, ku zaskoczeniu wszystkich, przechowywał w swej chatce ogromną fortunę.
Dziwnym zbiegiem okoliczności na drodze przy jego chatce znaleziono
nieprzytomną miejscową prostytutkę, która próbowała popełnić samobójstwo. Na
dodatek jeden z najbogatszych mieszkańców Hokitika ginie w niewyjaśnionych
okolicznościach. Są też duchy i nieudane seanse spirytystyczne, ginące kufry,
skorumpowani politycy, handel opium, miłość i zbrodnia. Dwunastu mężczyzn,
którzy spotykają się w hotelu, by spróbować wyjaśnić wydarzenia ostatnich dni i
trzy kobiety w tle całej tej niezwykle zagmatwanej historii.
27 stycznia 1866
roku, ta data nieprzypadkowo została wybrana przez Catton. Pisarka interesuje
się astrologią, przeglądając program Stellarium, zauważyła, że w owym roku w
lutym Księżyc nie osiągnął pełni. To niezwykłe zjawisko przyrodnicze zwane
miesiącem synodycznym stało się w powieści początkiem tajemniczych wypadków dziejących
się w Hokitika. Na każdy ruch bohaterów mają wpływ znaki Zodiaku i Księżyc,
konstrukcja powieści jest zatem bardzo przemyślana i misternie utkana. Catton w
ten sposób stworzyła monumentalne postmodernistyczne dzieło. Postmodernizm
objawia się w zabiegu podwójnego kodowania, nie dla wszystkich czytelników jest
on jednak jasny.
Dla tych, którzy
nie znają się na astrologii i nie potrafią wyłapać kosmicznych smaczków,
autorka ma w zanadrzu warstwę zewnętrzną w postaci zgrabnie napisanego
kryminału zanurzonego w duchu powieści wiktoriańskiej.
Jestem pełna
podziwu dla autorki, ponieważ stworzyła dzieło rozbuchane epicko,
konstrukcyjnie niemalże idealne, z wyrazistymi bohaterami, z sugestywnymi
opisami, w których uwidacznia się dbałość o szczegół, co z kolei przyczynia się
do tego, że pisarce udało się genialnie odtworzyć koloryt opisywanej epoki.
Postaci jest wiele,
ich losy przeplatają się w nieoczywisty sposób, tajemnica goni tajemnicę, można
się w tym zagubić, ale pisarka umiejętnie prowadzi czytelnika, rozwija powoli
wątki, opowieść umieszcza w opowieści, tworząc szkatułkową konstrukcję.
Dostajemy zatem historię opisaną z wielu perspektyw, a każdy kolejny rozdział
jest proporcjonalnie krótszy zgodnie z kolejnymi fazami Księżyca.
Faktem jest, że
„Wszystko, co lśni" to pierwsza w historii Nagrody Bookera tak długa
powieść, i faktem jest, że Eleanore Catton jest pierwszą nagrodzoną pisarką w
tak młodym wieku (miała 28 lat, gdy w zeszłym roku jury Bookera postanowiło
wyróżnić jej dzieło), ale mi jakoś nie po drodze z tą fabułą.
Doceniam ogrom
pracy i dostrzegam walory tej powieści, ale historia mnie nie porwała. Za mało
dla mnie suspensu, dynamiki,
zaskoczenia. Poza tym uważam, że postaci kobiece zostały zbyt mało
wyeksponowane, przecież Lydia Wells mogłaby być świetnym przykładem femme
fatale, gdyby tylko pisarka poświęciła jej więcej uwagi, skupiła się na
portrecie wewnętrznym, nie tylko na opisach sukni i fizjonomii, przez to Lydia
staje się kobietą bez wyrazu, nie potrafiła wzbudzić we mnie żadnych emocji,
podobnie jest z Anną - prostytutką.
Nie twierdzę, że
„Wszystko, co lśni" jest książką złą, ale od powieści, która otrzymała
jedną z najbardziej prestiżowych nagród literackich oczekuję dużo więcej, a nie
tylko zgrabnie skonstruowanego thrillera z astrologicznym drugim dnem.
Po tym jak usłyszałam wywiad w radiowej trójce - zakochałam się w autorce, dlatego książkę muszę przeczytać. Co do dynamiki Michał Nogaś przestrzegał, że jest to książka powolna, szczegółowa, przez którą się brnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
no ja właśnie nie słuchałam wywiadu, ale do rekomendacji Michała Nogasia podchodzę już z dużym dystansem, wiele razy się zdarzyło, że gusta nam się rozminęły. Jednakowoż nie mogę wyjść z podziwu dla perfekcjonizmu konstrukcyjnego i do tego ile pracy musiała włożyć autorka, by utkać tak zagmatwaną intrygę do tego podporządkowując ją Zodiakowi.
UsuńA na jakiej książce, którą polecał najbardziej się zawiodłaś. Pytam, ponieważ jak na razie mi się jeszcze nie naraził :)
Usuńnp. na książce Springera, tej o architekturze, ale podobno o gustach się nie dyskutuje ;)
UsuńO! To książka zdecydowanie dla mnie... super fabuła, bardzo mnie zainteresowała. I czasy, w których dzieje się akcja... Zapisuję sobie tytuł.
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
dosyć głośno jest o niej ostatnio, tak jak o nowej Tokarczuk, do której również się przymierzam
UsuńNagroda nagrodą, ale to wciąż debiut i sądzę, że prędzej czy później i tak tę książkę przeczytam, bo chodzi mi po główce stale :) Do tej pory raczej same dobre rzeczy słyszałam o tej powieści, choć przyznaję, w kilku rozmowach pojawił się zarzut, że jest nieco nierówna, co jednak szybko było usprawiedliwiane :)
OdpowiedzUsuńTo nie jest jej debiut, wcześniej debiutowała powieścią "Próby", miała wtedy 22 lata. Też same dobre rzeczy słyszałam o tej powieści, ale trochę się bałam,że będę się męczyć przez te 900 stron. Zgodzę się,że książka jest nierówna, jest kilka niedociągnięć (to o czym pisałam, główne postaci kobiece są zbyt płaskie, papierowe), fabuła, jak dla mnie, zbyt wolno się rozwija, choć mam w świadomości fakt, że pewnie jest podporządkowana fazom Księżyca. Dziwna to powieść, ale awrto ją przeczytać.
UsuńSzkoda, że nie porywa, choć utrzymać zainteresowanie czytelnika przez ponad 800 stron to duża sztuka. Mnie trochę przeraża obecny trend pisania b. grubych książek, naprawdę niewielu autorów ma coś sensownego do powiedzenia na takim dystansie.;(
OdpowiedzUsuńCzytałam gdzieś ciekawy artykuł o powrocie do monumentalnych powieści, które niekoniecznie mają na celu przekazywać jakieś głębokie prawdy egzystencjalne, poruszać filozoficzne problemy. Chodzi o to, by opowiedzieć ciekawą historię, bez żadnych przesłanek. ciekawa jestem, czy nowa Tokarczuk wpisuje sie w tę tendencję.
UsuńCzyli czytadła? Może z wyższej półki, ale czytadła? Założę się, że takie cegły znajdą czytelników. Mnie niestety nawet ambitne, ale grube dzieła nieco odstraszają.;(
Usuńno powiedzmy, że czytadła (swoją drogą, to pejoratywnie nacechowany wyraz, trzeba by wymyślić jakiś nowy ;).
UsuńJa z kolei mam tak, że też się boję brać takie knigi do czytania, zwłaszcza, gdy nie znam autora. Wiele razy już się przejechałam na opiniach w prasie i na blogach, ale ciekawość zwycięża i się pakuję w takie opowieści. Ale tak sobie myślę, że tobie rzeczywiście do gustu Catton raczej nie przypadnie
Mnie podobała się jej pierwsza książka (Rehearsal), niestety nie tłumaczona jeszcze na polski. Jest krótsza i osadzona współcześnie.
UsuńA co do powyższej, to nie uprzedzam się, nigdy nie wiadomo, co mi może podejść w danej chwili.;)
też mam takie podejście :) Zazwyczaj, jak mi coś nie podchodzi na początku, to wolę odczekać, bo może nie nadszedł jeszcze odpowiedni moment na daną lekturę. Sprawdza się często :)
UsuńHmmm... Zaskoczyłaś mnie tą opinią. Mam jednak nadzieję, że jak kiedyś (na razie dość odległe kiedyś) sięgnę po tę książkę, to dużo bardziej mnie wciągnie. Nudnym cegłom mówię stanowcze nie! Ale ponieważ nie zawsze do szczęścia potrzebuję dynamicznej fabuły, jest szansa, że mnie się ta książka spodoba.
OdpowiedzUsuńTa książka nie jest nudna, tylko...hmmm taka ślimakowata ;) Ale radzę sobie zarezerwować na nia dużo czasu. Ja, niestety, czytałam tę powieść z przerwami, bo to do pracy trzeba było pójść, po drodze jeszcze wyjazd na Targi do Krakowa, a tu coś jeszcze innego wypadło i przez to ciągle się musiałam odrywać. Chociaż z drugiej strony myślę, że tak ciągiem, to bym chyba nie zdzierżyła tej historii :)
Usuń