Wczoraj miałam okazję uczestniczyć w koncercie TGD w Trzebnicy. To było niesamowite uczucie nie tylko duchowe, ale też muzyczne. Są świetnie zgrani, pełni energii, jakby byli na chrześcijańskim haju. Do tego poruszyło mnie świadectwo jednej z wokalistek, które uświadomiło mi coś, o czym nie miałam pojęcia.
I wiecie co Wam powiem? Jeżeli się czegoś bardzo pragnie, ale tak z całego serca, to tajemnicze siły zawsze pomogą, by pragnienie się spełniło.
Bardzo mi zależało na tym koncercie, niestety, nie mam samochodu i jestem skazana na pociągi, busy tudzież inne środki komunikacji. Do Trzebnicy miałam dobry dojazd, ale już powrotu nie było, bo koncert zaczynał się o 21. i musiałabym czekać na pierwszy pociąg do 6., więc rzuciłam hasło na fb, czy może ktoś byłby chętny na spędzenie wieczoru w gospelowym towarzystwie. Nie znalazła się nikt. Ale... Znajoma, która mieszka w Monachium napisała do mnie, ze z kolei jej znajoma się wybiera na ten koncert i ma wolne miejsce w samochodzie.
Pomyślałam - a co mi szkodzi, napiszę. Napisałam i w ten oto sposób zupełnie obca osoba przygarnęła mnie do siebie. No i niech mi ktoś nie mówi, że muzyka nie łączy.
Nie dość, że mogłam naładować się duchowo, to jeszcze poznałam dwie świetne dziewczyny, bliźniaczki- Martę i Asię, którym jeszcze raz z całego serca dziękuję.
A Was zostawiam z TGD. Miłej niedzieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.