Autor: Mariusz Surosz
Tytuł: Pepiki. Dramatyczne stulecie Czechów
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Fortuna i Fatum
Rok wydania: 2010
Sielanka z dramatyzmem w tle
Stereotypy. Często się im poddajemy. To one wciskają w poznawcze schematy, które utrwalają w nas
fałszywe przeświadczenia. Tak jest, tak było i tak będzie. Ale są ludzie,
którzy nie zgadzają się na banalne
kategoryzowanie rzeczywistości. To właśnie oni dostrzegają niuanse, wyjątki,
potrafią wskazywać inne perspektywy . Na
pewno do takich osób należy Wojciech Surosz – dziennikarz, „wolny strzelec”,
specjalista od spraw Pepików.
Wojciech Surosz od wielu lat interesuje się kulturą i
historią naszych słowiańskich braci, a swe obserwacje opisywał w eseistycznych
reportażach publikowanych na łamach najważniejszych dzienników i czasopism w
Polsce. „Pepiki. Dramatyczne stulecie
Czechów” to jego debiut książkowy, w którym autor zgromadził wcześniej
publikowane teksty, choć niektóre z nich zostały rozszerzone, a książka została
dodatkowo opatrzona ilustracjami bohaterów opisywanych przez reportera.
Trudno się oprzeć
wrażeniu, że Czechosłowacja jawiła się, i być może wciąż się jawi, przeciętnemu
Polakowi jako kraj sielanki i anegdoty, pozbawiony dramatyzmu dziejów, tragizmu
i kultury wartej uwagi – pisze we wstępie autor. I ma rację. Czechosłowacja
to przecież przezabawny wojak Szwejk, knedliczki, piwo, Krecik oraz „czeskie
filmy”, w których nikt nie wie o co chodzi, ale jest przynajmniej zabawnie. Surosz
chce jednak pokazać, że Czesi, tak jak Polacy, mają swoją martyrologię, swoich
bohaterów, buntowników, którzy niejednokrotnie musieli dokonywać tragicznych
wyborów. Są też i zdrajcy, osoby
zaślepione, bez reszty oddani idei, która nie zawsze okazywała się słuszna. Zestawiając
w tytule potoczne określenie narodu czeskiego z dramatyzmem, Surosz prowokuje czytelnika, zmusza go do
weryfikacji swych wcześniejszych wyobrażeń, ponieważ chce pokazać, że Historia
dotyka zarówno naród jak i pojedynczego człowieka. To właśnie na owego
człowieka kieruje autor swoją
uwagę, w efekcie przedstawiając nam
siedemnaście biografii ludzi, których różni niemalże wszystko – wiek,
pochodzenie, zawód, płeć, a nawet narodowość.
A jeżeli już przy narodowości jesteśmy, to warto uzmysłowić
sobie, że w potocznej wyobraźni Czechosłowacja kojarzy nam się jedynie z
Czechami. A co ze Słowakami? - pyta Surosz. Kraj nad Wełtawą zamieszkiwali wszakże
i Słowacy ze swoimi dylematami, historią
i narodowymi aspiracjami. Reporter o tym przypomina, przedstawiając sylwetkę Milana
Ratislava Štefánika – słowackiego pilota,
który wraz z Tomasem Masarykiem i Edvardem
Benešem stanowili
trójcę, o której mówiło się : Co Masaryk
pomyśli, Beneš powie, a Štefánik
uczyni. To właśnie Štefánik przekonał włoskiego
premiera do podpisania umowy, w której rząd włoski wyraził zgodę na formowanie
na terenie Włoch czechosłowackich jednostek. Ów pakt postrzega się jako
pierwszy międzynarodowy dokument uznający niepodległe państwo czechosłowackie.
Bohaterami reportaży są politycy , m.in. Emil Hacha, Alois Eliáš, Edvard Beneš,
pojawia się również Václav
Havel, ale tylko jako postać epizodyczna. Szkoda, przecież to osoba, która odegrała istotną rolę
w dziejach Czechosłowacji, więc skoro
Surosz poświęcił kilka stron innym prezydentom , czemu nie pokusił się również
o przedstawienie sylwetki pierwszego prezydenta Republiki Czeskiej? To powoduje
pewien niedosyt i stwarza lukę w przedstawieniu dramatycznego stulecia naszych
sąsiadów znad Wełtawy.
W książce Surosza znaleźli swoje miejsce również artyści, którzy nie istnieją w polskiej świadomości, a
są ważnymi postaciami czeskiego świata kulturalnego, np. Jaroslav Seifert –
poeta, który dostał Nobla, choć w środowisku literackim pojawiły się głosy, że
nagroda została mu przyznana nie za twórczość, ale za antykomunistyczną
postawę. Ale czy ktoś o nim pamięta?
Są tu również portrety ludzi związanych z mediami (Pavel Tigrid, Milena Jesenska). Jest bibliotekarz
- Jiři Gruntorád, który posiada w swej
bibliotece zbiór samizdatów z czasów komunistycznych. Wśród bohaterów Surosza
znalazł się również Josef František , którego Arkady Fiedler
opisał w „Dywizjonie 303” oraz Vlasta
Chramostova – aktorka
( zagrała m.in. w filmie „Zabić sekala” z Bogusławem Lindą i Olafem Lubaszenko
u boku). Galeria to postaci zaiste ciekawa, ale znana do tej
pory jedynie historykom i czechofilom. Teraz za sprawą Surosza zaistniały one w
potocznej polskiej świadomości.
Zaskakujące jest to, że tę niewielką galerię otwiera tekst o
Charlotcie Masarykovej – żonie pierwszego prezydenta niepodległej
Czechosłowacji, która była Amerykanką z pochodzenia. Pierwsza Dama nauczyła się czeskiego i weszła
w praskie środowisko. Działała w stowarzyszeniach kobiecych, wspierała swojego
męża, a do tego prowadziła dom i wychowywała dzieci. Nie jest to jedyna postać
z rodziny Tomasa Masaryka, którą ukazuje Surosz. W książce znajdziemy bowiem
portret jego syna- Jana Masaryka, którego śmierć do tej pory nie została
jednoznacznie wyjaśniona.
Oprócz patriotów Surosz dotarł również do zdrajców i oprawców ( Klement Gottwald, Karl Herman
Frank), którzy zaślepieni komunistycznymi ideami po trupach dążyli do celu.
Przypatrujemy się tym biografiom i mamy wrażenie, że przecież my to znamy. Historia
Polski i Czechosłowacji w pewnym momencie zdaje się na siebie nakładać, ale
między tymi narodami jest różnica, o której mówił Menzel – Czesi nie walczą. Czeski reżyser krytykuje swoich rodaków, zarzuca
im bierność – Oddaliśmy kraj Hitlerowi
bez mrugnięcia okiem (...) Potem przyszedł komunizm i też go zaakceptowaliśmy.
Polacy zawsze walczyli i ginęli, a Czesi chcieli żyć. Jednak po przeczytaniu
książki Surosza ten obraz czeskiej bierności ulega zmianie, bo okazuje się, że
Pepiki również potrafią ponosić ofiary.
Reporter wykorzystuje swoich bohaterów do ukazania
tragicznych losów naszych braci z nad Wełtawy. Ukazuje fakty związane z Kartą
77, konsekwencje dyktatu monachijskiego, walkę o tożsamość państwową, oraz tworzenie się podziemia
walczącego z komunizmem. Z tego wniosek, że Czesi to nie tylko nieporadne
Pepiki, ale naród waleczny, odważny i gotowy za swą wolność ponieść krwawe
niekiedy ofiary.
Książka Surosza to niewątpliwie ważna pozycja, warto po nią
sięgnąć chociażby po to, by sie przekonać, jak bardzo tkwiliśmy w stereotypach.
wojciech surosz? a kto to? na okładce jest inne imię
OdpowiedzUsuńJaki Wojciech, przecież jest napisane MARIUSZ
Usuń