Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 29 czerwca 2014

Noc z literaturą w tle



Będąc młodą uczennicą Szkoły Podstawowej, po wycieczce do stolicy Dolnego Śląska, zraziłam się strasznie do tego miasta i za żadne skarby świata nie chciałam tu mieszkać. Na szczęście człowiek z głupich młodocianych buntowniczych myśli wyrasta i poglądy zmienia. Teraz za żadne skarby świata nie potrafiłabym zapuścić korzeni w innym miejscu, Wrocław dostarcza mi życiodajnego powietrza, a od momentu, gdy został ogłoszony Europejską Stolicą Kultury 2016, dostałam jeszcze skrzydeł, by ogarnąć te wszystkie wydarzenia, które są organizowane.

Wczorajsze popołudnie i wieczór literackimi wędrówkami naznaczone były. O 17:00 wypadało zajrzeć na 10. urodziny Mediateki i posłuchać co troje reporterów ma do powiedzenia. W rolach głównych:
Lidia Ostałowska, Iza Michalewicz, Mariusz Szczygieł
Rozmowa toczyła się w luźnej, przyjacielskiej atmosferze. Takie spotkania lubię, gdy prowadzący i goście znają się prywatnie, wtedy następuje rozluźnienie, dystans gdzieś się ulatnia, a rozmówcy przerzucają się anegdotkami.

A było o małej, ale twardej rączce byłej szefowej Dużego Formatu - Małgorzacie Szejnert. Goście z sentymentem wspominali surowy charakter i radykalizm, który nauczył ich wielu rzeczy. 

Małgorzata Szejnert pokazywała nam, że reportaż musi być o czymś, nie tylko o tym, że pani zabiła pana, zawsze musi być jakaś nadwyżka, ona nas nauczyła, że w reportażu trzeba pójść jeden stopień wyżej.

Ale okazuje się, że pisanie reportażu nie jest wcale takie łatwe. Goście zgodnie przyznali, że najgorszą rzeczą jest strona techniczna, czyli spisywanie rozmów, przepisywanie notatek, ale jak już wszystko jest, to wtedy pisanie jest samą przyjemnością.  Tylko jeszcze jest jeden problem - trzeba się do niego zabrać. I właśnie w tym momencie zaczyna się krzątanie - bo okna nieumyte, bo dywan trzeba odkurzyć, firanki wyprać, bo jakoś wcześniej się nie widziało, że brudne. I tak schodzi poranek, południe, popołudnie...a tekst się sam nie napisze.
 Nie tylko o reportażu była mowa, Mariusz Szczygieł opowiadał o początkach powstawania księgarnio - kawiarni „Wrzenie Świata" (historia o Pani Zosi ze wspólnoty mieszkaniowej, która graniczy z kawiarnią ubawiła mnie do łez), o nowej książce, która ma się ukazać jesienią. 
 Mnóstwo śmiechu, historii, refleksji, ale czas gonił, a tu kolejne atrakcje, bo w tym samym dniu, a raczej już wieczorem rozpoczęła się Europejska Noc Literatury. Wrocław drugi raz uczestniczy w tym projekcie. Celem jest prezentacja nieopublikowanych jeszcze dzieł pisarzy europejskich. W niesamowitych okolicznościach przyrody, tudzież w przepięknych wnętrzach, znane osoby czytają. A jak czytają? To już zależy od nich. Mogą sobie siedzieć i czytając, energicznie gestykulować:
Taras Prochaśko W gazetach tego nie napiszą | Ukraina
czyta Błażej Peszek 
Mario Vargas Llosa Dyskretny bohater | Hiszpania / Peru
czyta Redbad Klijnstra
Mogą uwodzić swym głębokim, hipnotycznym głosem, bo ich bohater jest spod ciemnej gwiazdy:
 
Kostas Hatziantoniou Agrigento | Grecja
czyta Andrzej Chyra
Mogą również recytować z charakterystyczną dla siebie manierą:
Kate Atkinson Jej wszystkie życia | Wielka Brytania
czyta Ewa Dałkowska
A jak już usiedzieć nie mogą to robią performance:
 
Niestety, nie na wszystkich czytaniach można było robić zdjęcia. A szkoda, bo chętnie nagrałabym Krystynę Czubównę czytającą fragment powieści Ptaki Wierchowiny węgierskiego pisarza Ádáma Bodora albo rewelacyjnego Przemysława Bluszcza, który uraczył publiczność niezwykle ekspresyjnym przedstawieniem prozy Drago Jančara.

Czytań i czytających było 10. Nie udało mi się wszystkich zobaczyć, choć miejsca, w których odbywały się prezentacje były bardzo blisko siebie, więc problemu z płynnym przejściem z jednego czytania na drugie nie było. Czas jednak szybko leci i nim się obejrzałam była już 23:00. Ale tak to bywa, gdy towarzystwo doborowe.

5 komentarzy:

  1. Ach nie wiem od czego zacząć. Chyba uwielbiam ale mi popadł za audio Bezcennego, wyjątkowo niechlujnie i na kolanie przeczytane. Uwierz mi masakra, dzielił wyrazy sylab ami na dwa, źle czytał osoby np pani była w środku zdania nagle panem.
    Szczygieł - proszę o historię o pani Zosi bo nie znam.
    Bluszcz ależ to facet. Uwielbiam go. U niego nie wiedziała bym, co czyta. No i Peszek, ale ciacho!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo, ta historia o Pani Zosi to dluuuga jest, a spisana dużo z uroku straci, bo to trzeba zobaczyć jak Szczygieł opowiada :)

      Usuń
  2. Sorry za błędy, u ciebie nie wiem dlaczego nie ma wersji mobilnej bloga i nie widzę, co piszę. A komórka skubana zmienia i dzieli jak chce

    OdpowiedzUsuń
  3. Też tam byłem, słuchałem i fotografowałem: http://foto-marcin.blogspot.com/2014/07/dyskretny-bohater-vargasa-llosy-czyta.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że również pasjonuje Cię MVL - jeden z moich ukochanych pisarzy. Też byłam na spotkaniu w Warszawie, fajne zdjęcia zrobiłeś :)

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.