Tytuł: Wszystko
zależy od przyimka. Bralczyk, Miodek, Markowski w rozmowie z Jerzym Sosnowskim
Wydawnictwo: Agora
S.A.
Rok wydania: 2014
I nadziwić się nie mogę, jak nasza mowa śliczna!
„Rospondówka"
- tak studenci wrocławskiej polonistyki nazywają część budynku uniwersytetu, w
którym swe sale mają językoznawcy. To osobny gatunek wśród polonistycznej
społeczności. Nigdy nie czułam się dobrze w tym językowym rezerwacie, wolałam
nasze literackie pogaduchy, bez skomplikowanych zasad i norm. I nawet wykłady
ze znanym profesorem Miodkiem nie rozpaliły we mnie miłości do językoznawczych
przedmiotów, choć przyznać muszę, że naszą mowę ojczystą kocham i uwielbiam
wyciskać z materii językowej wszystkie soki, bawiąc się doskonale przy
tworzeniu neologizmów.
Wspomniany przeze
mnie profesor Miodek wraz ze swoimi kolegami po fachu, wybitnymi
językoznawcami- profesorem Bralczykiem i profesorem Markowskim wpadli na
genialny pomysł. Otóż, stwierdzili, że chcą sobie porozmawiać o kulturze
naszego rodzimego języka, tylko do tego potrzebny jest im ktoś czwarty, kto
przypilnuje, by nasi uczeni nie zbaczali z obranej ścieżki tematycznej w
dygresyjne manowce. Padło na Jerzego Sosnowskiego - pisarza i redaktora
radiowego. I tak oto została spisana rozmowa trzech mędrców, której ogólnym
tematem jest kultura języka, przy czym, jak to we wstępie wyjaśnia Sosnowski,
(...) chodziło nie tyle o surowy kodeks,
jakich błędów należy się wystrzegać, ile o pokazanie, jakie możliwości stwarza
mówienie po polsku; możliwości, które bywają pokusami, ale stanowią też szansę.
I dywagują sobie
Panowie na tematy różne, łapią język in flagranti, prześwietlając internetowy
slang oraz związaną z nim netykietę, zastanawiają się nad potencjalnymi
zagrożeniami czyhającymi na polszczyznę (zanik znaków diakrytycznych, amerykanizacja
języka, wulgaryzacja, hiperbolizacja języka), dyskutują o swoich ulubionych
słówkach (ileż to emocji może wzbudzić słówko "aczkolwiek"!),
męskocentrycznej gramatyce (czy wypada mówić "premiera" na kobietę
premier?). Wątków jest tutaj mnóstwo, a do tego uroku całej publikacji dodają
dowcipne anegdotki z życia wzięte. Dlatego nie musicie się obawiać, że do
waszych rąk trafia kolejna nudna pozycja pisana naukowym dyskursem.
Okazuje się, że
profesorowie sami mają wiele wątpliwości i kilkakrotnie podczas rozmowy
podkreślają, że nie chcą być wyroczniami w sprawach poprawności. Atmosfera jest
luźna, dyskusja żywa i świetnie poprowadzona, tak, iż miałam wrażenie, że
siedzę sobie gdzieś z boku i przysłuchuje się tym cudnym przekomarzaniom,
uroczym dywagacjom i zabawom. Tak, bo Panowie też świetnie bawią się w swoim
towarzystwie, próbują znajdować polskie odpowiedniki dla angielskich
zapożyczeń. Mi najbardziej przypadło do gustu zastąpienie popularnych fejsowych
"lajków" "podobkami".
Jerzy Sosnowski
jako moderator miał trudne zadanie. Spróbujcie zapanować nad trzema żywiołami!
Ale muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, bo Pan redaktor świetnie sobie
poradził. Każda rozmowa próbuje wymknąć się, by pohasać po tematach
niekoniecznie związanych z poruszanym wątkiem, jednak Sosnowski czujnym okiem
śledzi tory dyskusji i nie pozwala się zwodzić. Dzięki temu nie miałam wrażenia
poznawczego chaosu, a jeżeli już czasami Panowie za bardzo się zagalopowali, to
moderator zawsze skrzętnie podsumowuje całą rozmowę, wyłuszczając przy tym
istotne problemy.
I choć nasi
bohaterowie są bardzo rozgadani i niekiedy chaotyczni, to układ zaproponowany
przez wydawcę jest przejrzysty i czytelny. Rozmowy zostały podzielone
tematycznie na trzynaście rozdziałów, w których dominuje jakaś tendencja
widoczna we współczesnej polszczyźnie. I przyznać muszę, że czyta się to jak
świetną powieść z dobrze skonstruowanymi dialogami i wyrazistymi postaciami.
Taki sposób analizy kondycji naszej mowy ojczystej jest przystępny dla każdego,
bo w lekkiej formie porusza istotne problemy.
Ale jest to książka
nie tylko o błędach, tendencjach, kierunkach, w których podąża polszczyzna, to
również książka o wielkiej miłości do języka polskiego, odkrywająca bogactwo i
elastyczność naszej ojczystej mowy, pokazująca przy tym możliwości jakie dają
nam wszystkie reguły i normy, wystarczy tylko po nie sięgnąć ręką i umieć z
nich skorzystać.
Trzej tenorzy języka polskiego gwarantują wyśmienitą lekturę. Z profesorem Markowskim mam do czynienia na studiach i muszę przyznać, że jest to rewelacyjny (i bardzo sympatyczny!) wykładowca oraz oczywiście językoznawca.
OdpowiedzUsuńja z kolei miałam wykłady z prof. Miodkiem, którego równie miło i z sentymentem wspominam :)
OdpowiedzUsuń