Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

piątek, 27 czerwca 2014

Mark Lamprell "Czysty obłęd"

 



Autor: Mark Lamprell
Tytuł: Czysty obłęd
Przekład: Tomasz Wilusz
Wydawnictwo: Prószyński i Sk-a
Rok wydania: 2014




Prawie jak u Allena

Podobno, gdy czegoś bardzo mocno pragniemy, cały wszechświat nam sprzyja, by udało się nam osiągnąć cel. A co jeśli wszechświatowi się odwidziało i teraz rzuca same kłody pod nogi? Pierwsza kłoda - niebieska toyota Frannie Prager, która wywraca świat Michaela O' Della do góry nogami. Dosłownie. Nasz bohater ląduje pod jej kołami i od tej pory zaczyna nad nim ciążyć jakieś cholernie niesprzyjające fatum.

Z pozoru facetowi nic się nie stało. Fizycznie- ot, kilka potłuczeń, ale psychika siadła zupełnie. Otrzymujemy zatem do rąk studium stopniowego popadania w depresję, która prowadzi do czystego obłędu. Ale po kolei.

Michael przed wypadkiem wiódł spokojne życie krytyka filmowego. Wraz z żoną wychowywał dwoje dzieci - czternastoletnią Rose i Declana, który przygotowuje się do zdania matury. Nasz bohater podpisał również kontrakt na książkę o upadku kina australijskiego. Po wypadku wszystko nagle zaczęło się komplikować. Rose pobiła się z koleżanką i grozi jej wydalenie ze szkoły, Declan pakuje się w aferę narkotykową, a do tego Michael zostaje oskarżony o nielegalne używanie broni. Mężczyzna zupełnie się załamuje, a jedyną osobą, która w tej całej sytuacji trzyma nerwy w ryzach jest Wendy - żona Michaela.

Obserwujemy zatem bohatera, który pogrąża się w totalnej rozsypce emocjonalnej. Lamprell ukazuje mężczyznę, który nie potrafi podołać rolom, jakie narzucają na niego społeczno - kulturowe stereotypy. Michael nie jest typem macho, ciągle płacze, okazuje swoje uczucia, szok pourazowy sprawia, że nie radzi sobie z niczym, a to jeszcze bardziej go pogrąża. Patrzy na swoją żonę, która przejęła jego rodzinne obowiązki i popada w coraz głębszą depresję, jego poczucie wartości zostało zakopane trzy metry pod ziemią i nie zapowiada się, by miało zmartwychwstać. Jesteś zalęknionym-zapatrzonym-w-siebie-nikomu-niepotrzebnym-gówno-wartym-żałośnie-słabym-mięczakiem - to nie tylko słowa narratora, ale również myśli, jakie krążą O' Dellowi po głowie.

Lamprell w „Czystym obłędzie" stwarza postać życiowego ciamajdy z klasy średniej, który nie radzi sobie z rzeczywistością, bo nie potrafi docenić tego, co do tej pory otrzymał od losu. Ale nie myślcie sobie, że ta debiutancka powieść australijskiego pisarza to ciężka psychologiczna książka. Otóż, i w tym cały urok tej prozy, historia Michaela to skrząca się absurdalnym Allenowskim humorem opowieść. Lamprell prowadzi narrację w drugiej osobie, co pozwala czytelnikowi na bliższe przyjrzenie się bohaterowi, wnikamy zatem do głowy Michaela i śledzimy jego pokręcone rozterki.

Przyznam szczerze, że dawno się tak nie uśmiałam podczas czytania. Postaci (porąbany totalnie policjant Johnstone, Juan - chłopak Rosie), sytuacyjny humor, świetnie skonstruowane wewnętrzne monologi bohatera złożyły się na lekturę szaleńczo wariacką - inaczej tego nie ujmę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.