Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 18 czerwca 2014

Szymon Bogacz "Koło kwintowe"



 

Autor: Szymon Bogacz
Tytuł: Koło kwintowe
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: archipelagi
Rok wydania: 2009




Czym jest koło kwintowe? To zbiór wszystkich tonacji durowych i molowych. Każda tonacja durowa posiada swój odpowiednik w tonacji molowej. Dźwięki przeplatają się nawzajem, tworząc okrąg. Ale koło kwintowe to również tytuł debiutanckiego zbioru opowiadań Szymona Bogacza, w którym historie opowiadane przez bohaterów nachodzą jedna na drugą, tworząc emocjonalną symfonię.

Spoiwem tych krótkich miniatur prozatorskich jest muzyczna terminologia wykorzystana przez autora do tytułowania poszczególnych rozdziałów pierwszej części książki. Każdej historii odpowiada konkretny dźwięk, ale można zauważyć pewną niekonsekwencję w autorskich poczynaniach, nie zawsze bowiem poszczególne tonacje sygnują w książce historie odpowiadające powszechnie przyjętej w świecie muzycznym terminologii. U Bogacza dźwięki w dur są niekiedy tonacją grobu, śmierci, rozkładu, sądu ostatecznego i wieczności, która leży w jej promieniu,  z kolei dźwięki zapisane w tonacji molowej potrafią spłynąć na czytelnika, dając uczucie ukojenia i czułości.

Jest grudzień, kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia. Na skutek śnieżycy została zasypana droga krajowa numer osiem i ludzie nią podróżujący zostali zmuszeni do postoju pod niewielką wsią. Miejscowa ludność zorganizowała dla „rozbitków” nocleg w sali gimnastycznej, zapewniając posłania i ciepłe posiłki. Bogacz zamknął swoich bohaterów w czasie (kilkanaście godzin) i przestrzeni (sala gimnastyczna) , skazując ich na siebie. Pomysł znany w historii literatury, ale samo jego wykorzystanie zasługuje na uwagę.  Wrocławski pisarz udowadnia, że ma niewyczerpalne pokłady wyobraźni, z  ogromną wprawą wciela się w role poszczególnych bohaterów. Każdy z tych monologów charakteryzuje się zindywidualizowanym językiem, postaci przez to stają się wiarygodne i nie stanowią jedynie papierowych typów osobowych. Przymusowy postój staje się dla nich swoistą pauzą w życiorysie, momentem, w którym mogą się zatrzymać i spojrzeć wstecz.

Całe życie staramy się ogarnąć rzeczywistość, przyswoić ją sobie i uznać, że mniej więcej ją znamy i kontrolujemy. Bogacz wytrąca czytelnika z jego poczucia oswojenia otaczającego go świata. W tych opowiadaniach jest coś z realizmu magicznego spod znaku Cortázara. Bogacz osadza bowiem fakty ze świata przedstawionego we współczesnej rzeczywistości przy jednoczesnym operowaniu elementami daleko odbiegającymi od mimetycznej estetyki. Codzienność zostaje nasycona niezwykłością. Od pierwszego bowiem tekstu czytelnik zostaje wciągnięty w wir wyobraźni.

W otwierającej zbiór miniaturze poznajemy dziewczynkę, której umarł ojciec. Dziecko nie wie, czym jest śmierć, więc wcale się nie dziwi, gdy tatuś odwiedza ją w sali gimnastycznej i z nią rozmawia. Ale to nie jedyne spotkanie ze zmarłym. Duch ojca dziewczynki przemyka przez opowiadania, pojawia się i znika. Jego losy czytelnik musi sobie sam zrekonstruować, a autor „Koła kwintowego” nie ułatwia sprawy, zostawiając nas zawsze z niedopowiedzeniem. Podobny klimat wytworzył w „Linii nocnej” Jerzy Sosnowski.  Dla owego pisarza inspiracją były sny. U Bogacza oniryzm jest jedną z podstawowych kategorii konstrukcji fabularnej, stąd pojawiające się duchy zmarłych są w pełni umotywowane. Wrocławski autor subtelnie podsuwa czytelnikowi fakty, naświetlając jedno zdarzenie z kilku perspektyw.

 „Koło kwintowe” to refleksja nad rolą przypadku w naszym życiu, nad tym, że ludzkie losy splatają się ze sobą w najmniej oczekiwanym momencie. W opowiadaniu „b-moll” poznajemy mężczyznę, który ma poczucie, że Bóg stworzył go po to, by mieć niezły ubaw. Nic mu się w życiu nie udaje, wiecznie ma rzucane kłody pod nogi: Nie udało mi się małżeństwo, żadna nie  zwróciła na mnie nawet uwagi. Nie udał mi się zawód, bo powiedziałem Ci (bohater w tym opowiadaniu prowadzi dialog pozorny z Bogiem) kiedyś że nigdy nie będę uczył!(a Bóg na złość zrobił z niego nauczyciela). Nie udałem się sobie sam. Specjalnie mnie takiego zaplanowałeś i teraz się ze mnie śmiejesz, co?! Powiedz, stworzyłeś mnie dla śmiechu, tak?! Powiedz to! No powiedz! Jednak rozpaczliwe domaganie się od Boga jakiejkolwiek repliki pozostaje bez echa. To już jest ponad siły nauczyciela. Idzie, więc do toalety, tam spotyka zakonnicę i…W tym momencie narracja zostaje zawieszona, ale Bogacz odwraca perspektywę i naświetla fakty z innej strony. To z opowiadania zakonnicy dowiadujemy się o samobójczym zamiarze bohatera. Podobny chwyt autor stosuje w całej swojej  mini-powieści.

Ale „Koło kwintowe” to jedynie pierwsza część książki, drugą stanowią teksty zebrane                    pt.„Opowiadania na zamówienie”. Bohaterem większości z nich jest pisarz - alter-ego autora. Czytelnik znajdzie tu ponad dwadzieścia krótkich fabuł, które charakteryzują się inwencją twórczą i niespożytą wyobraźnią. Ciekawostką formalną jest opowiadanie pt. „Najpiękniejsza randka w życiu”, w którym narracja jest prowadzona wstecz. Bogacz umieszcza w tej części również pojedyncze dialogi, które z jednej strony są zamkniętymi całościami, a z drugiej stanowią potencjalny materiał do jakiejś sztuki teatralnej. Charakterystyczną cechą tych sylwicznych tekstów jest poczucie humoru połączone z  groteską oraz  zaskakującą pointą.

Debiut Bogacza jest debiutem mocnym i wyrazistym. Po przeczytaniu „Koła kwintowego”  pozostaje satysfakcja czytelnicza, która łączy się z poczuciem, że oto po raz kolejny mamy do czynienia z pisarzem, który w niebanalny sposób zagląda pod poszewkę rzeczywistości i robi to z finezją, której można tylko pozazdrościć.


3 komentarze:

  1. Kilka razy przymierzałam się do tej książki, prawie zupełnie niezauważonej tuż po debiucie i do tej pory nie wiem, co mnie powstrzymywało. Po Twojej recenzji może będę bardziej zdecydowana, zwłaszcza że "Koło" można nabyć tanio w Dedalusie.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się bardzo podobała, zwłaszcza, że klimatem przypomina Cortazara, jest coś takiego z dreszczykiem w tej prozie, choć ta druga część jest nieco słabsza, ale polecam.

      Usuń
    2. Na LC niektórzy piszą, że właśnie druga część jest lepsza.;) Zobaczymy.
      Mam sentyment do Piotrkowa Tryb., a on miga w tle, więc mam dodatkową motywację.;)

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.