Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

wtorek, 13 maja 2014

Spotkanie z Matthew Tyrmandem


Matthew Tyrmand jest synem Leopolda Tyrmanda. W zeszłym roku wydał książkę „Jestem Tyrmand, syn Leopolda". Wychowywał się na Brooklinie, pracował na Wall Street, z wykształcenia jest ekonomistą. Lubi odwiedzać Polskę, ciekawi go nasza kultura, historia i polityka. Nie nauczył się jeszcze języka polskiego, ale ma zamiar to nadrobić. Dzieła swojego ojca czytał po angielsku. Szczególnie ważny był dla niego „Dziennik", który zbliżył go do ojca.
O tym wszystkim Matthew opowiadał na spotkaniu w „Literatce".

Pobiegłam kurcgalopkiem na to spotkanie, bo myślałam, że będzie dużo anegdotek, opowieści o Tyrmandzie,  wspomnień i generalnie, że będzie literacko i rodzinnie. I owszem, pierwsza część spotkania taka była. Matthew opowiadał o tym, jak poznawał prozę ojca, jak odkrywał jego popularność w Polsce. Mówił o tym, że teraz przyjeżdżając do naszego kraju, chce propagować polityczne wartości, w które wierzył Leopold Tyrmand - przekonanie o wolności jednostki i prawie do indywidualizmu.
Zapytany o to, jak jeszcze chciałby podtrzymywać pamięć o ojcu odpowiedział, że jest na etapie próby wytworzenia słynnej „tyrmandówki" - wódki, którą jego ojciec robił. Recepturę podobno poznał w Wilnie, gdzie to siedząc w więziennej celi z pewnym producentem napojów wyskokowych, wysłuchiwał jego porad.

A później się zaczęło... Jestem uczulona na wszelki polityczne debaty, więc jak się zaczęła dyskusja o Balcerowiczu, Gowinie, Tusku i innych, to się wyłączyłam. Każdy ma swoje poglądy (albo ich w ogóle nie posiada), ale istnieje jakiś sposób kulturalnej wypowiedzi (choć w naszych mediach...co tu dużo mówić, sami wiecie, jak wygląda kultura debaty w Polsce). Nie lubię agresywnych i autorytatywnych tez. Matthew w ironiczny sposób wypowiadał się o Michniku i „Gazecie Wyborczej", bo mu za skórę zaleźli. mówił również o polskiej gospodarce, krytykował rząd Tuska i w tym momencie już się wyłączyłam, bo ja na spotkanie literackie przyszłam i swoje już usłyszałam.
Mam mieszane odczucia po tym wieczorze. Dobrze powiedział a jedna osoba z publiczności: „Niech Pan najpierw nauczy się polskiego, a dopiero wtedy rozumie Pan, o czym pisał ojciec".

4 komentarze:

  1. myślę, że on gówno rozumie z tego, o czym mówił jego ojciec

    OdpowiedzUsuń
  2. trudno mi się do tego ustosunkować, bo nie znam twórczości Tyrmanda, ale takie ironiczne wypowiedzi na temat gospodarki, polityki polskiej to było trochę niesmaczne

    OdpowiedzUsuń
  3. On mówi ze czytał Dzienniki. Pewnie jakieś niepublikowane. Bo gdyby te, które ją, to by był bardziej powściągliwy. Kiedy zaczyna mówić o polityce jest arogancki i się wyższa, mówi te swoje prawdy objawione jakby stado owiec nauczał. Ty się wyłączyłas. Ja bym wyszła I to ostentacyjnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to, to, to- arogancki, tego słowa mi zabrakło. Miałam ochotę wyjść, ale byłam ciekawa pytań publiczności.

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.