Autorka: Anna
Fryczkowska
Tytuł: Z grubsza
Wenus
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2014
Baśka i Janina to
kobiety, które dzieli prawie wszystko- wiek, doświadczenie życiowe, charakter,
stosunek do świata i do siebie. Połączył je wspólny problem z nadwagą oraz
pokój na wczasach odchudzających, na które się zapisały, każda z pozornie tego
samego powodu.
Janina jest osobą
pogodną, uwielbia jeść i nie przejmuje się swoją wagą. To kobieta wrażliwa i
ciepła, lubiąca opiekować się innymi, radosna i znająca się na kuchni- taka
stereotypowa grubaska.
Baśka to jej
zupełne przeciwieństwo- sfrustrowana trzydziestolatka, nienawidząca swojego za
dużego ciała, warcząca na wszystkich wokół, zamknięta w sobie opryskliwa
damulka.
Fabuła książki nie
jest zbyt dynamiczna, narracja toczy się spokojnym rytmem dyktowanym zajęciami
kuracjuszek. Ale walka ze zbędnymi kilogramami to temat poboczny, na tle
którego uwypuklają się inne problemy.
Fryczkowska w
pozornie lekkiej powieści porusza istotne tematy dotyczące presji wywieranej
przez społeczeństwo, by wyglądać szczupło i młodo bez względu na wiek. Pisarka
ukazuje jak wychowanie wpływa na stosunek do cielesności. Baśka od dziecka była
uczona, że ciało i związane z nim wszelakie procesy są czymś wstydliwym.
Kobieta nie potrafi siebie zaakceptować, dla niej wygląd tożsamy jest z
poczuciem własnej wartości.
Narracja prowadzona
naprzemiennie z dwóch perspektyw odkrywa stopniowo historie każdej z bohaterek.
Okazuje się, że łączy je dużo więcej niż tylko zbędne kilogramy. Każda z nich
ma swoją historię, w której centrum stoją ich życiowi partnerzy, bo „Z grubsza
Wenus" to opowieść również o facetach, którzy nie radzą sobie z sobą i
przekładają swoje niepowodzenia na partnerki.
Nawet sobie nie
wyobrażacie jak mnie na początku wkurzał mąż Janiny. Zamiast ją wspierać w
walce z nadwagą, to ją jeszcze dobijał. I jak tu się odchudzać skoro ciągle
słyszy się docinki? Miałam ochotę go zamordować. A to dobrze świadczy o
autorce, bowiem stworzyła postacie wiarygodne, choć główne bohaterki mogą
wydawać się stereotypowe.
Powieść
Fryczkowskiej niewątpliwie należy umieścić na półce ze znakiem literatury
kobiecej, ale nie tej „kuchennej", gdzie to się podczytuje kilka stron
między gotowaniem ziemniaków, a praniem, bo wtedy nie ma czasu na zbytnie
angażowanie szarych komórek. „Z grubsza Wenus" to książka, która w
bezceremonialny sposób mówi o trudnej akceptacji własnych słabości, o
samotności w związku i potrzebie miłości, o chorobie i śmierci, ale również o
tym, że należy zacisnąć pasa i odnaleźć w sobie pasje, które sprawią, że świat
zacznie nabierać kolorów.
Nie jest to typowe
babskie czytadło, tylko napisana z dowcipem obyczajowa powieść z elementami
romansu (no przecież na wczasach musi być wątek romansowy). Nie tylko dla kobiet z nadwagą.
Czytałam dawniej pierwszą i już wtedy podobała mi się bardzo
OdpowiedzUsuńTo druga część, czy ta sama książka ukazała się kiedyś pod innym tytułem?
OdpowiedzUsuńTo rozszerzona wersja "Strasznych historii o otyłości..."
Usuń