Autor:
Jerzy Sosnowski
Tytuł:
Instalacja Idziego
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Rok
wydania: 2009
Efekt
irytacji
W jednym z udzielonych wywiadów Jerzy
Sosnowski zwierzył się, że swoje książki postrzega jako swoiste „listy z
podróży”, które można czytać po kolei, jako coś w rodzaju powieści w odcinkach.
I rzeczywiście- warszawski pisarz na rozmaite sposoby porusza wciąż te same
tematy.
Sosnowski dzieli się swoimi lękami i
niepokojami, a w tekstach próbuje zajrzeć pod poszewkę rzeczywistości. Jak słusznie
onegdaj zauważyła Kinga Dunin, wraz z pojawieniem się na rynku literackim
„Wielościanu”, za który notabene Sosnowski dostał Nagrodę Kościelskich, oto w
naszym kraju pojawił się pisarz religijny. Warszawski prozaik nie ucieka od
przyklejonej mu przez krytyczkę gęby, wręcz przeciwnie- każda kolejna książka
autora „Linii nocnej” jest wręcz jej potwierdzeniem. Teksty Sosnowskiego
najlepiej jest zatem otwierać kluczem metafizyczno- religijnym, przy czym
pojęcie religii rozumiane jest w tej twórczości raczej jako doświadczenie
dziwności świata, poczucie, że jesteśmy jedynie gośćmi, którzy wyruszają na
poszukiwanie prawdziwej ojczyzny, czy raczej próbują odnaleźć tę „drugą
przestrzeń”.
Sosnowski chce nawiązać dialog z
czytelnikiem, ale ma to być dialog, w którym spotkają się ze sobą emocje, bo
tylko literatura „pisana krwią” może podejmować próby poradzenia sobie z trudną
rzeczywistością. Tak też jest z „Instalacją Idziego”. Napisałem ją z… irytacji – informuje Sosnowski, irytacja zaś zrodziła się z obserwacji tego,
co dzieje się w naszych czasach z religią. Dalej pisarz wyjaśnia: Chodzi raczej o to, że – według budzących
moje zaufanie teorii kultury – religia stanowi centralny element, zwornik
każdego systemu kulturowego. Ale pod warunkiem, że się nie zapomina o jej
istocie, a tą jest (jak uczą Rudolf Otto, Max Scheler czy, z innej drużyny,
Carl Gustav Jung) doświadczenie sacrum.
Sosnowskiego denerwuje to, że w naszych
czasach traktujemy religię instrumentalnie, „używamy” jej w politycznych
rozgrywkach do pozyskania sojuszników albo też traktujemy jako „psychiczną
poduszkę”, by lepiej umościć się w świecie. W swej powieści daje więc upust
złości.
Historia, jak to u warszawskiego prozaika
zazwyczaj bywa, jest świetnie skonstruowana. Czytelnicy, znający już tę
twórczość, poczują się jak w domu. Filozoficzne dysputy, moralne rozterki,
bohaterowie, których znamy z poprzednich powieści, nieśmiertelny Andrzej Walczak,
który pojawia się w każdej książce i stanowi swoiste alter-ego autora, dbałość
o topograficzne szczegóły, nawiązywanie do zdarzeń spoza rzeczywistości
tekstowej, wprowadzenie elementów tajemnicy i przede wszystkim zabawy
intertekstualne- to wszystko zawiera „Instalacja Idziego".
Należy więc zadać sobie pytanie – czy warto
sięgać po tę powieść skoro niczego nowego w niej nie znajdziemy? Tak, warto.
Chociażby dlatego, że jest to rzetelnie i
z konceptem napisana powieść. Sosnowski dobrze wie, jak utrzymać uwagę
czytelnika, wie, w którym momencie zawiesić akcję i płynnie przejść do
następnego wątku. Nie ulega wątpliwości, że łatka dobrego rzemieślnika
przywarła do tego pisarza na dobre i nie ma zamiaru się odkleić.
Warszawa. Rok 2004 – w Polsce okres
szczególny, ze względu na przystąpienie naszego kraju do Unii Europejskiej. Oto
poznajemy Waldka Wilkowskiego- czterdziestoletniego mężczyznę, dziennikarza,
pracującego w prywatnej telewizji TTT, znanej nam już z „Prądu zatokowego”(notabene w powieści
pojawia się inny dziennikarz- Antek Ratajczyk, który również jest jedną z
postaci występujących w „Prądzie zatokowym”). Sosnowski ukazuje kulisy
medialnego biznesu. Czytelnik staje się świadkiem walki o stołki, walki, która
wykorzystuje najbardziej perfidne środki- każdy ma na każdego przysłowiowego
haka.
Śledzimy losy prezesa Góralczyka
oskarżonego o pedofilię, poznajemy historię jego syna podejrzanego o machlojki
w firmie zajmującej się nieruchomościami oraz dowiadujemy się, że wiceprezes
Rudek nie może być dumny ze swej przeszłości- dlaczego? Ciekawskich odsyłam do
powieści, nie chcę bowiem odbierać całej przyjemności ze śledzenia
intrygującej, napisanej w konwencji najlepszego thrillera fabuły.
Środowisko medialne w „Instalacji Idziego”
jest czarnym charakterem. Sosnowski zarzuca mediom, że zatraciły swoją
najważniejszą funkcję i zamiast przekazywać ludziom rzetelne informacje, w
natłoku afer, skandali i faktów, eksponują tylko przypadki ekstremalne,
nieistotne, te najbardziej spektakularne, które zapewnią wyższą oglądalność. A
gdzie leży prawda w tym całym szumie medialnym? Sosnowski zarzuca środkom
masowego przekazu przede wszystkim szerzenie dezinformacji. Kreując
„kalejdoskopowy ciąg dziwów, w którym nikt nie będzie w stanie doszukać się jakiegokolwiek
ładu” media przyczyniają się do rozmywania przyrodzonego porządku moralnego.
Ale powróćmy do Wilkowskiego- pewnego dnia
odzywa się do naszego bohatera miłość z licealnych czasów i na spotkaniu
oświadcza mu, że ma z nim dwudziestoletniego już syna – Idziego. I tu zaczynają
się komplikacje. Idzi tymczasowo ma zamieszkać z ojcem, co nie podoba się żonie
Waldka. Ale to nie jest największym problemem. Idzi Janik jest bowiem bardzo oryginalnym chłopcem. Gdy
Wilkowski zobaczył go po raz pierwszy biła od niego światłość niczym od anioła.
Poza tym Idzi ma dar cudownego uzdrawiania, a w jego towarzystwie ludzie zaczynają
się dziwnie zachowywać. Dwudziestoletni chłopak posiada bowiem charyzmę, która
sprawia, że każdy, kto się z nim zetknie od razu powierza mu swoje sekrety,
rozterki i najgłębiej ukrywane myśli.
Sosnowski stworzył postać współczesnego
świętego, która do złudzenia przypomina księcia Myszkina z „Idioty”
Dostojewskiego. Idzi cierpi na stergofilię, czyli na nałogową miłość do
drugiego człowieka. Bohater chciałby wszystkich uszczęśliwiać i jest chory,
jeżeli mu się to nie udaje. Jego dziecięca ufność i potrzeba niesienia pomocy
bliźnim jest bez skrupułów wykorzystywana. Autor „Ach” bezlitośnie bawi się tą
postacią, wprawiając przy tym czytelnika w stan konsternacji. Nie jest to,
oczywiście, złośliwa gra, ale budzi współczucie i niekiedy niesmak, choć widać
w tym dystans i wysublimowaną ironię. I tak jest w przypadku każdego z
bohaterów. Sosnowski stwarza pełnokrwiste postaci, ale traktuje je z przymrużeniem
oka. To może zachwycać, to może wciągać, gdyby nie fakt, że to już było.
Czytając „Instalację Idziego” mamy
wrażenie, że obcujemy z inkarnacjami bohaterów z wcześniejszych powieści. Już
sam rozwój duchowy Wilkowskiego przypomina historię Jeża z „Wielościanu” (obaj
bohaterowie w dzieciństwie byli mocno zaangażowani w życie kościoła, później
nastąpił kryzys wiary, a z czasem powrót na łono katolicyzmu, ale już z
dystansem i wątpliwościami). Z kolei Jacek Czepiec- filozof – wydaje się być
lustrzanym odbiciem profesora Władysława Tarnowskiego. I jeden i drugi
mężczyzna są idealistami, wierzącymi, że życie według prostych zasad moralnych
to podstawowa wartość, która jest istotą relacji międzyludzkich.
Idzi jest jak Jezus- ma dar uzdrawiania.
Gdy ludzie dowiadują się o tym do domku na działce zaczynają się pielgrzymki.
Dwudziestoletni bohater nie zawsze jednak potrafi uleczyć, a wtedy już nie
traktuje się go jak świętego. Sosnowski w „Instalacji Idziego” daje upust swej
irytacji – wytyka Polakom tendencję do mitologizowania i popadania w płytki
dewocjonizm. To jest jedna strona katolicyzmu, a raczej pseudo-katolicyzmu
polskiego- ślepe i bezmyślne podążanie za sensacją. Ale jest też ksiądz Cabaj –
duchowny, który sam przeżywa moralne rozterki, ale w powieści prezentuje model
nowoczesnego chrześcijanina. To właśnie on staje się przewodnikiem duchowym
Waldka.
Wątków w „Instalacji Idziego” jest wiele,
nie czas tu i miejsce, by wszystkie przytoczyć. Jedno jest pewne- Sosnowski niczym nowym nas nie zaskakuje –
nie wykonuje żadnego kroku w przód w swej pisarskiej karierze, ale też nie cofa
się. Pozostaje w tym samym miejscu, ale jest to miejsce, w którym powstaje
proza zasługująca na uwagę.
Bardzo lubię Sosnowskiego, ale nie znam jego książek.. Może czas to zmienić?
OdpowiedzUsuńProponuje zacząć od "Apokryfu Agłai" albo od "Prądu zatokowego"
UsuńZ tego napisałaś wynika, że Sosnowski to naprawdę inteligentny facet. Mam nadzieję, że swoje przemyślenia, z którymi w zdecydowanej większości się zgadzam, z powodzeniem udało mu się przelać na papier.
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc, nie mogę doczekać się Twojej recenzji ,,Drugiego dziennika" Pilcha.
recenzja w tym tygodniu będzie :)
Usuń