Autorka: Nathalie
Roy
Tytuł: Smaczne
życie Charlotte Lavigne. Tom 1.
Przekład: Magdalena
Kamińska-Maurugeon
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2014
Kanadyjska Bridget Jones
Uwielbiam książki z
wątkami kulinarnymi, dlatego zachęcona smakowitym tytułem i okładką sięgnęłam
po powieść Nathalie Roy z pełną świadomością, że wybieram do lektury babskie
czytadło. Nie zwiodłam się, bowiem na
kartach tej powieści bezsprzecznie króluje jedzenie i miłość.
Charlotte Lavigne
to 33-letnia singielka. Mieszka w Quebecku, pracuje w telewizji jako
resercherka, a jej wielką pasją jest gotowanie. Bohaterka to kobieta roztrzepana,
ale pełna optymizmu i dziecięcej naiwności. Uwielbia wydawać uczty dla
przyjaciół, ale zawsze kończą się one jakąś wpadką. Charlotte zależy jednak na
opinii bliskich i dla komplementów za swe kulinarne popisy potrafi pojechać w
największą zamieć, by zdobyć mięso wołu albo wstać rano i udać się na połów
pstrągów (a w ogóle nie ma pojęcia o łowieniu czegokolwiek), by na kolację
zaserwować świeże ryby.
Charlotte ma
jeszcze jedną miłość - Maximiliena. On, poukładany Francuz, dyplomata, człowiek
poważny, możecie sobie zatem wyobrazić
co wyniknie ze związku dwóch tak różnych osobowości. Przeciwieństwa wszakże się
podobno przyciągają, ale...
Roy stworzyła
postać kanadyjskiej Bridget Jones, która non-stop popada w jakieś tarapaty, a
uwiedzenie faceta to jej życiowy cel. Łzy po swoich porażkach wyciera w rękaw
przyjaciela, który, gdyby nie to, że jest gejem byłby jej ideałem. Do tego jest
jeszcze przyjaciółka i matka spotykająca się z młodzikami. Do tego należy
dorzucić oryginalne postaci z branży telewizyjnej: egzaltowaną Roxanne, zapatrzoną
w siebie gwiazdę programu podobnego do naszej telewizji śniadaniowej oraz PO -
rozerotyzowanego szefa kuchni.
Jednym słowem -
nihil novi, bo „Smaczne życie Charlotte Lavigne" to typowy przykład
literatury chick lit. Lekkie, zabawne, niekiedy wzruszające perypetie trzydziestotrzylatki
odprężają, drażniły mnie jednak dwie rzeczy- bohaterka jak na swój chrystusowy
wiek jest nieco infantylna i denerwująca, co szczególnie widać w relacji z jej
przyjaciółką. Obie panie są singielkami i gdy na horyzoncie pojawia się
potencjalny książę z bajki, dziewczyny zaczynają między sobą gierki na poziomie
szkoły podstawowej.
Powieść Nathalie
Roy to typowe czytadło, ale to nie oznacza, że pisząc lekką książkę, która ma
za zadanie dostarczyć jedynie rozrywki, nie trzeba dbać o styl i język. Dialogi
są momentami zupełnie nierealistyczne, choć przyzna ć trzeba, że zdarzają się
dowcipne perełki.
Mimo wszystkich
niedociągnięć przygody Charlotte czyta się jednym tchem. To dopiero pierwszy
tom, dwa jeszcze przede mną. A sięgnę po nie na pewno, bo lubię takie świrnięte
bohaterki, które mimo ciągłych porażek, uwielbiają swoje życie. Taka postawa
wprowadza trochę optymizmu , a takie historie pozwalają się oderwać od własnych
problemów. I o to chyba chodzi, by literatura wprawiała w dobry nastrój.
Nigdy nie słyszałam o tej książce, ale hasło "Kanadyjska Bridget Jones" skutecznie mnie do niej zachecił! :) A poza tym, literatura wprawiająca w dobry nastrój zawsze jest u mnie mile widziana! :)
OdpowiedzUsuńKlaudio, powiem Ci, że się uśmiałam na tej książce, a skojarzenie z Bridget stąd się wzięło, że Charlotte też pracuje w TV, też znajduje faceta, który jest nie z jej świata, też ciągle popełnia przezabawne gafy i generalnie jest bardzo sympatyczna. Polecam na odprężenie.
UsuńLubię takie bohaterki, dlatego też polubiłam Bridget Jones, wiadomo nie jest idealna, ale zabawna i nie się jej nie lubić, a watek kulinarny jest kuszący. Jeśli lubisz książki o gotowaniu to polecam "Szkołę niezbędnych składników" Erici Bauermeister
OdpowiedzUsuńoooo, dzięki, na pewno poszukam
Usuń