Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 30 marca 2014

Agnès Martin - Lugand "Szczęśliwi ludzie czytają książki i piją kawę"



 

Autorka: Agnès Martin - Lugand
Tytuł:  Szczęśliwi ludzie czytają książki i piją kawę
Przekład: Beata Turska, Małgorzata Miłosz
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2014





Uciec, ale dokąd?
 
Książki nie powinno oceniać się po okładce, ale z drugiej strony przecież o to chodzi, by okładka oko przyciągnęła, a tytuł rozpalił ciekawość. I tak właśnie było w tym przypadku. Urzekł mnie tytuł, z którym się w stu procentach zgadzam. Kawa i książki uwalniają w człowieku endorfiny, jeszcze, gdyby do tego dorzucić jakieś ciacho albo czekoladę, to z tego szczęścia można by oszaleć. Ale nie o tym w sumie chciałam.

Nie ma co ukrywać, że „Szczęśliwi ludzie czytają książki i piją kawę" to tzw. literatura kobieca, ta z tej obyczajowo-psychologicznej półki. Tak, jest to czytadło, ale nie lekkie, nie przyjemne, bo poruszające temat trudny - próby poradzenia sobie z utratą najbliższych.

Diane  straciła męża i sześcioletnią córeczkę. Najbliżsi zginęli w wypadku samochodowym i trzydziestotrzyletnia bohaterka nie potrafi się odnaleźć. Zamyka za sobą wszystkie drzwi, jedynie Feliks, jej homoseksualny przyjaciel, ma prawo ją odwiedzać.

I jak to w takich książkach bywa, schemat jest zazwyczaj ten sam: następuje kryzys, po nim decyzja wyrwania się gdzieś daleko w poszukiwaniu ukojenia, poznanie pocieszyciela i na koniec nieśmiertelne: żyli długo i szczęśliwie.

Otóż w przypadku Diane nie do końca schemat jest zrealizowany. Fakt, kobieta wyjeżdża z Paryża do Irlandii, poznaje uroczą parę staruszków, u których wynajmuje domek na głębokiej prowincji i nie stara się brać udziału w życiu towarzyskim. Na horyzoncie pojawia się Edward, gbur jakich mało, wkurzał mnie niesamowicie. To prawda, jego bagaż życiowych doświadczeń nie jest lekki, ale to nie upoważnia go do takiego traktowania ludzi. Między nim i Diane powoli rodzi się uczucie. Oczywiście, że to było do przewidzenia, ale to jak się potoczy romans, wcale już nie jest takie oczywiste.

Urzekły mnie w tej książce postaci: rozświergotanej i pełnej optymizmu Judith, siostry Edwarda, Feliksa, który próbuje utrzymać Diane w pionie, a przy tym opowiada jej o swoich łóżkowych podbojach, Edwarda, potężnego, mrukliwego, gburowatego, ale uzdolnionego fotografa, Abie i Jacka, pary staruszków, którzy są najlepszym przykładem irlandzkiej gościnności i otwartości oraz Listonosza Pata, uroczego psiaka należącego do Edwarda.

„Szczęśliwi ludzie czytają książki i piją kawę" to czytadło, ale nie to proza płytka. Jednak nie ma co ukrywać, nie jest to literatura pchająca się na najwyższą półkę, ale gdzieś tak na środkowym regale można by ją już umieścić.

2 komentarze:

  1. Jesteśmy zgodne w odbiorze tej książki. Mniej więcej to samo wynika z moich zapisków na karteluszku.

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.